czwartek, 27 sierpnia 2015

Informacja

Możecie wysyłać do mnie swoje opowiadania :D
Oto:
Mail- sky563198@gmail.com
Login na HW- LovePinto


~Alice

środa, 26 sierpnia 2015

Od Bruna cd Melody

- Wow...Nieźle.- Uśmiechnęła się Mel. 
Jej skrzydła były ładne. Pasowały do niej.
- Nie, Clem. Nic mi nie jest.- Uśmiechnęła się do klaczy.
- Ty z nią rozmawiasz?- Spytałem.
 Wadera kiwnęła głową na tak. 
- Szkoda, że nie wiemy, jakie ty masz moce...- Westchnęła wadera, tak jak ja.
- Kiedyś muszą się ujawnić.- Uśmiechnąłem się. Szliśmy przed siebie, a Clem za nami.
- A może ty też masz skrzydła?
- Nie...Ale..
-Ale co?
- Mój brat- Shady, był wilkiem ziemi..Może ja też nim jestem.- Zamyślałem się.
- Warto spróbować.
- Ale..jak?
- Chodź.
Melody zaprowadziła nas do lasu. Było w nim dużo roślin...
- I..co teraz?- Spytałem, patrząc na podłoże.
- Spróbuj...Coś stworzyć.- Odparła Mel. 
Skupiłem się na jednym punkcie...Ale nic. Nagle, koń zarżał.
- Co jest?- Spytała Mel. 
- Uciekaj!- Krzyknęła wadera. Odwróciłem się, i zobaczyłem niedźwiedzia..
Zacząłem biec za koniem i Melody. Schowałem się w norze, która była ukryta w drzewie. Clem też się schowała. Jednak Melody nie...Niedźwiedź stał nad nią.
- Mel!- Krzyknąłem, wylatując z nory. Stanąłem przed nią, i patrzyłem mu w oczy. Ten, jakby upadł na ziemię i wiercił się z bólu. Cały czas patrzyłem mu w oczy..po chwili przestałem.
- D-dzięki..- Szepnęła Melody.
- Nie ma za co..- Spojrzałem na niezźwiedzia.
- Wiesz co? To twoja moc!- Krzyknęła Melody. 
- Chyba tak!- Uśmiechnąłem się. 
Radośni w trójkę poszliśmy się napić. Obok wody usiadłem ja. Clem i Mel skakały w wodzie. 

Mal? :3

Od Alice cd Averian'a

Gdy wadera pojawiła się obok mnie, lekko odskoczyłam.
- Uch...wystraszyłaś mnie...Masz ładne imię.
- Dziękuję.- Zaśmiał się duch.
- Proszę...Ale...nie rozumiem czegoś.
- Czego?- Spytali równocześnie.
- No..Czemu brat cię zabił..przecież jesteście rodziną.
- Byliśmy- Poprawiła mnie wadera.
- I mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?- Spytał Av.
- No..bo on także nie żyje i...czy on także nie będzie no wiecie..Duchem?
- W sumie...nie zastanawialiśmy sięnad tym- Westchnął Averian.,
- No cóż...Ja lecę. Do zobaczenia.- Powiedziała wilczyca.
Usiadłam obok Averiana.
- Nie widziałam, że umiesz tak śpiewać.- Uśmiechnęłam się.
- Też o tym nie wiedziałem- Zaśmiał się.
Nastała chwila ciszy...Jednak Av chciał coś powiedzieć.

Av?

wtorek, 25 sierpnia 2015

Informacje

Alfa od 27 do nie wiadomo kiedy będzie nie obecny. Nasza adminka Alice jeśli byłaby chętna do pomocy mogłaby wstawiać za mnie opowiadania do mego powrotu.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Od Averian'a CD Alice

Alice zobaczyła Averiana siedzącego w lesie i patrzącego w ogień. Przed nim siedziało  coś jakby duch wilczycy. Av zaczął nucić jakąś piosenkę, a wilczyca do niego dołączyła.

Falconshield

Alice patrzyła na nich i słuchała. Kiedy skończyli podeszła i powiedziała - Cześć Av. Duch wilczycy rozpłynął się a Averian spojrzał na Alice.
- O cześć - odpowiedział - jak długo tu jesteś? 
-Od kiedy zaczęliście śpiewać. - odpowiedziała-nie wiedziałam że to robisz .
-Yhhh, nikt nie wiedział - odpowiedział basior.
- Kim była  ta wilczyca? - zapytała. - Ktoś ważny co?
-Taaak, była ważna - powiedział. - to siostra Sugu, myślę że był dla mnie miły tylko dlatego że ona mnie lubiła.
- Ale czemu jest duchem? - kontynuowała wilczyca. 
-Wiesz, Sugu nie znosił nieposłuszeństwa. Kiedy mnie wygnali ona wbrew jego zakazom zaczęła mnie szukać ale Sugu znalazł ją wcześniej. A teraz widzisz czym jest. 
- On...ją... - powiedziała Alice jąkając się.
- Tak zabił ją - dokończył basior - fajny brat co nie?.
- Jak miała na imię? - zapytała wadera.
Duch pojawił się obok niej i powiedział - Jestem Miko.
Alice?

czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Melody cd Bruna


Siedzieliśmy w ciszy. Nie miałam odwagi nic powiedzieć. Nagle poczułam okropne znużenie. Nieświadomie oparłam się o Bruna. Zasnęłam, wtulona w jego ciepłe futro. Czułam, jak mnie objął.
Xxx
Obudził mnie Bruno. Spytał, czy się przejdziemy. Zgodziłam się. 
Poszliśmy przez las. Nagle, pośród drzew ujrzeliśmy…:





Ukryliśmy się w krzaku. Ale coś mną pchnęło. Podeszłam do magicznej istoty. Nie uciekała. 
- Witaj Melody, księżniczko Zwierzęcej Melodii- Klacz odezwała się delikatnym głosem.
- Witaj. Kim jesteś?- spytałam.
- Czemu do niej gadasz?- spytał Bruno. Uświadomiłam sobie, że on nie słyszy klaczy.
- Jestem Clementine- odparła klacz- Do usług pani- Clementine pokłoniła mi się. 
Przypomniała mi się pewna piosenka, którą zawsze nuciła mi mama. Zaczęłam nucić:

Nightcore - The Writer

Wszystkie zwierzęta zaczęły latać wokół mnie. Uniosłam się. Straciłam przytomność.
Xxx
Obudziłam się leżąc na ziemi. Bruno siedział obok mnie. Nade mną stała Clementine. 
- Nic ci nie jest, Mel?- spytał Bruno.
- Nie… W porządku- odparłam. Starałam się wstać. Bruno i Clem pomogli mi. Rozprostowałam kości. Bruno patrzył jak wmurowany.
- Co jest, Bruno?- spytałam pełna niepokoju.
- Mmasz skrzydła!!!- wrzasnął jąkając się.
Spojrzałam na moje plecy. Rzeczywiście! Miałam skrzydła!

Bruno?

środa, 19 sierpnia 2015

Od Alice cd Crazy

- Ok. Tylko nie umiem za dobrze uczyć..
Westchnęłam. Basior zamerdał ogonem.
- Dasz radę.
Szliśmy wolno. Doszliśmy do wodopoju i zaczęliśmy pić. Oprócz tego, jeszcze się chlapaliśmy.
Byliśmy też na polu treningowym. Tam, stały różne kukły. Wilków, jak i ludzi. Pierwsze czego próbowaliśmy to obrona.
- Widzisz tego wilka?
Spytałam, wskazując na dużą, oddaloną od reszty kukłę.
- No widzę..
Nic nie powiedziałam. Podeszłam do kukły. Crazy podszedł tam i stanął przed wilkiem. Rzuciłam nią w niego, a ten położył się, odpychając ją.
- Ciężka..
Mruknął. Zabrałam z niego kukłę.
- Gdy wilk na ciebie skacze, wystarczy, że odepchniesz go łapami.
- Ok..
Znów próbowaliśmy. Tym razem, Crazy odepchnął go.
- Nieźle.


Xxx

Trenowaliśmy jeszcze długo. W końcu przeszliśmy do  kukieł ludzi.
- Teraz patrz. Człowiek stoi. Wystarczy, że łapą lub kłami, wbijesz się w ten punk.
Pokazałam na tylną cześć kolana, po czym kontynuowałam.- On upadnie a ty wbij się w jego szyję.

Xxx

Po treningu, zaczęliśmy się ganiać w stronę jeziora.

Crazy?

Od Crazy'iego CD Alice

Wiedziałem, jakbym życia nie znał. Było już z góry pewne, że się zapyta.
- Alice, jakbyś mnie nie znała. Wiesz, że nie lubię nowych osób a tym bardziej takich, które kręcą się przy tobie. Po prostu chce żebyś była bezpieczna. - Skończyłem swoją wypowiedź. Tym razem cieszę się z klątwy, przynajmniej nie widać wyrazu mojego pyska.
- Bronić potrafię się sama. Bałabym się bardziej o ciebie. - Powiedziała wadera uśmiechając się przyjaźnie.
- Sytuacje z "Dino" będziesz mi wypominać do końca życia ? - Zamerdałem przyjaźnie ogonem gdyż było to pytanie retoryczne. - Wiesz co. Zachciało mi się pić. Może przejdziemy się nad wodopój?
A potem na pole treningowe? Poduczyłabyś mnie trochę.

Od Bruna CD Melody

- Może... Nie ukrywaj tego przed twoją matką. Myślę, że lepiej będzie, gdyby wiedziała...
Mruknąłem. Ona spojrzała na mnie z namysłem.
- Może... Ale to później.
Uśmiechnęła się lekko. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Potem, Mel poszła do swojej mamy. Ja poszedłem się przejść. Był wieczór, więc chciałem zobaczyć zachód słońca. Usiadłem na polanie.
- Bruno!
Usłyszałem głos Mel. Odwróciłem łeb i zobaczyłem ją biegnącą do mnie.
- Mel? A twoja matka?
- Ona... Pozwoliła mi zobaczyć zachód.
- To siadaj.
Uśmiechnąłem się. Wadera usiadła obok mnie.

Melody?

Od Alice CD Averian

- Av! Gdzie idziesz?
Spytałam.
- Nie wiem. Może do jaskini. W każdym razie, pogadajcie sobie.
Odparł basior. Po chwili zniknął z pola widzenia. W tedy spojrzałam na Blase'a.
- Czemu to zrobiłeś?
Spytałam świdrując go wzrokiem.
- Czemu? A pomyśl. Gdyby nie zmiana w demona, już dawno byłabyś martwa.
- A mi czemu?!
Warknął Serafin. W tedy, basior pokręcił głową i rozpłynął się. Szybko pobiegliśmy w stronę jaskini Averian'a. Siedział tam, patrząc w horyzont.
- I co?
Wstał i podszedł do nas.
- Co? Nic. Jak jeszcze raz go zobaczę, to go zabije.
Powiedział Serafin. Na to zdanie, ja i Av cicho się Zaśmialiśmy.
- Dobra... Idę do siebie.
Mruknęłam i poszłam do swojej jaskini. Tym razem, zasnęłam bez przeszkód. Rano obudziły mnie promienie słońca.

Av?

Od Averian'a CD Alice

- Czekaj, kto to był? - zapytał Basior.
- Nikt ważny. - odpowiedziała Alice.
Serafin zaczął się rozglądać wokół siebie.
- Serafinie coś się stało? - zapytał Averian.
Demon nie odpowiedział nic tylko uciszył wilka.Nagle złapał coś obok siebię.
- Byłeś blisko. - odpowiedział Serafin-prawie ci się udało.Obok demona pojawił się jakiś wilk. A może demon. Coś pomiędzy.
- Serafin. - odpowiedział wilk -Dawno cię nie widziałem.
- Chwila, chwila wy się znacie? - odpowiedzieli w tym samym czasie Alice i Av.
- Kto to jest? - zapytał Basior.
- Długa historia. - odpowiedział Serafin - Blase kiedyś był zwykłym wilkiem jak ty czy Alice.
- I wtedy ty mnie zabiłeś i zmieniłeś w to czym teraz jestem. - odpowiedział wściekły wilk po czym rzucił się na demona. Serafin padł na ziemię i zasłonił się kosą po czym zrzucił z siebie wilka.
- Nic ci to nie da. - odpowiedział,był nadzwyczaj spokojny - Kiedy to zrobiłem nie myślałem o tym jakie będą tego konsekwencje, przysięgam że gdybym mógł odwróciłbym to ale skoro wiesz jakie to uczucie stracić swoje wilcze życie,
to czemu zrobiłeś to jej?
- Skąd ty o tym wiesz?! - Zapytała zdziwiona wszystkim Alice.
- Od kiedy go zmieniłem, obserwowałem go cały czas, od  kiedy tu dołączyliśmy wiedziałem czemu możesz się zmieniać. - odpowiedział - Ale nie mówiłem nikomu, domyślam, się  że gdybyś chciała żeby inni wiedzieli to sama byś im o tym powiedziała.
- Czy ktoś może mi to wszystko od nowa wytłumaczyć? - zapytał nie rozumiejący niczego Averian.
- Serafin zabił  mnie jako wilka i zmienił w to co teraz widzisz a ja przekląłem Alice -odpowiedział Blase - tak w skrócie.
- Dobra dla mnie to za dużo nowych wiadomości na dzisiaj. - odpowiedział Basior -rozmawiajcie sobie ja idę do swojej jaskini.
Cała trójka spojrzała na wychodzącego Averiana.

Alice?

Od Alice CD Crazy

- Co? Ja czuje coś do niego? To tylko kumpel! Ja...Mam kogoś innego na oku... Ale mógłbyś być milszy.
Odparłam ze sztucznym uśmiechem. On chyba to zauważył..
- No nic... Chodźmy już.
Odparł Crazy, po czym się uśmiechnął. Szliśmy jeszcze jakiś czas w milczeniu. Co jakiś czas, patrzeliśmy na siebie. A mnie cały czas dręczyło to pytanie..' Czy coś do niego czujesz?". Wydawało mi się to trochę dziwne.
- Am..Crazy? Mogę cię o coś zapytać?
Spytałam. On kiwnął głową na tak.
- Bo..Czemu właściwie zadałeś to pytanie..? Wiesz o jakie mi chodzi..
Dokończyłam, czekając na jego wypowiedź.

Crazy?

Od Alice CD Averian

- Ja...Yh...
Westchnęłam. Czyli on wiedział...
- Wszystko ok?
Spojrzał na mnie.
- Jasne...Po prostu..Nie ważne.
Odparłam jąkając się. Nie mogłam być na niego zła.
- Może już chodźmy.
Powiedział Av. Tak zrobiliśmy. Szliśmy spacerkiem. Co chwila czułam, że coś jest nie tak...Jednak nie wiedziałam co. Zaczęłam się źle czuć.
- Av..Ja idę odpocząć..nie czuję się dobrze.
Szepnęłam. Basior odprowadził mnie do jaskini. Tam po paru minutach zasnęłam.
Nagle, czułam że ktoś stoi obok mnie. Otworzyłam oczy...Nie mogłam się ruszyć. Nade mną zobaczyłam wilka.
- Blase...Co ty tu robisz?!
Wrzasnęłam. On tylko uśmiechnął się szyderczo. Byłam przerażona...Był to wilk...
demon...Nigdy nikomu o tym nie mówiła, ale ten właśnie demon przeklął ją jak byłą mała. Dla tego zmienia się w demona.
- Przyszedłem sprawdzić, jak moja mała Alice się czuje.
Powiedział niskim, chrapliwym głosem. W tedy do jaskini wszedł Av. Wilk rozpłynął się w powietrzu..

Averian?

Od Melody CD Bruno

Zbliżyłam się do niego na tyle blisko, że prawie stykaliśmy się ciałami. Szepnęłam mu do ucha:
- Wiesz Bruno… Ja też cię lubię. Ale tak LUBIĘ LUBIĘ.
Po tych słowach okropnie się zarumieniłam i… pocałowałam go w pyszczek. Potem, paląc się ze wstydu, uciekłam. Jeszcze 6 miesięcy i osiągnę pełnoletniość. Ale jak zdołam przez tyle czasu okłamywać mamę…
Usłyszałam za sobą wołanie Bruna. Zatrzymałam się.

Bruno?

wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Bruna cd Melody

- Ja..ja..lubię cię...Wiesz..
Odparłem plącząc się. Ona tylko cicho się zaśmiała.
- Mel!
Krzyknęła jej mama, a ta szubko do niej pobiegła.

xxx

Siedziałem sam w jaskini, gdy nagle wparowała Melody. Usieszony spojrzałem na nią.
- Hej.
Uśmiechnęła się.
-Hej. A wracając do twojego pytania...Lubię cię...Nawet bardziej...Ale rozumiem, że jesteśmy za młodzi..
Powiedziałem patrząc na waderę. Nie mogłem przewidzieć jej wypowiedzi, więc czekałem..

Mel? :3

Informacje - Event

Niestety z braku czasu muszę zawiesić event. Jak tylko zagospodaruję sobie więcej czasu na pisanie event ruszy od razu. Bardzo przepraszam ale mam nadzieję, że zrozumiecie.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Melody CD Bruno

- Hej Mamo- powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień Dobry- Bruno jak zwykle był uprzejmy.
- Witaj Bruno- oparła mama- gdzie byliście?
- Na… spacerze- odpowiedziałam z obawą.
- Dobrze Mel, a teraz pożegnaj się z kolegą i chodź. Już późno- mama uśmiechnęła się, po czym odeszła.
- Cześć Bruno, do jutra- uśmiechnęłam się.
- Pa- odparł Bruno i odwrócił się.
Miałam odejść, gdy coś mi się przypomniało.
- Czekaj!- krzyknęłam.
- Tak?- Bruno spojrzał w moją stronę.
- Czemu wtedy- wskazałam na kamień na jego szyi, który mu podarowałam parę miesięcy temu- powiedziałeś „Super”?

Bruno? Sorki, że dopiero teraz, brak weny

Od Crazy'iego CD Alice

Alice podziękowała mi za mój dar. Nie umiem nawet określić kto jest bardziej szczęśliwy, ja czy ona? Mojej przyjaciółce już nic nie zagrażało.
- W końcu możesz bronić mnie i nie będę  musiał się bać, że coś ci się stanie. - powiedziałem i przyjaźnie pokręciłem ogonem. Od Alice w odpowiedzi dostałem szczery uśmiech.
- A a mogę cię o coś zapytać?
- No pewnie. O co chodzi?
- Do watahy doszedł ten cały Averian. Lubisz go?
- Tak. Dobry z niego kumpel.
- Może powinienem zmienić swój stosunek do innych? A i jeszcze Alice czy czujesz coś więcej do niego?

Alice?

Informacje

A więc postanowiłem dodać nową zakładkę będę tam zamieszczał historie wilków, które w jakiś sposób zapoczątkowały watahę. jeśli ktoś chciałby stworzyć nowego przodka opartego na swoich mocach proszę bardzo. Gotowe historie proszę wysyłać do mnie na maila lub Hw.
Mam też zamiar wprowadzić coś takiego jak rasy. jesteście chętni?

Alfa Watahy "The Rising Sun' Saikhan

Event

Jako, że drużyny zostały skompletowane (u ciebie Alice dodałem jeszcze jedną postać z zakładki Przyjaciele/Wrogowie) czas na następny etap. Drużyny muszą wytyczyć jakiś plan walki.
Macie na to kolejne 3 dni. Ustalcie razem kto jakie opowiadanie pisze i jak ma wyglądać walka (zarys). A żebym nie zapomniał jako, że sam biorę udział w evencie ja go nie będę oceniać.
Od oceniania będziecie wy, stworze ankietę i każdy kto odwiedzi naszą stronę będzie mógł głosować. Tylko proszę o uczciwe głosowanie jeżeli uważasz, że opka przeciwników są lepsze to nie głosuj na swoją drużynę.

Od Aeriana CD Alice

- Możemy iść. - odpowiedział Averian.
-Więc chodźmy - powiedziała Alice.
Kiedy szli do lasu Av  cały czas wyglądał na zamyślonego. Na miejscu nie odezwał się do wadery tylko schował w krzakach, ona zrobiła to samo.
Zobaczywszy parę jeleni zaatakowali je. Podczas jedzenia Alice zapytała - Av wszystko dobrze? Wydajesz się jakiś zamyślony.
- Tak. - odpowiedział - Wszystko dobrze.
- Przestań przecież widzę że coś cię martwi.
- Dobrze masz rację. - odpowiedział Basior - Alice?
- Tak?
- Muszę ci coś powiedzieć z góry przepraszam, domyślam się że nie chcesz o tym rozmawiać ale pamiętasz wilki które zaatakowały ciebie i twojego ojca?
- Tak. - odpowiedziała - Czemu pytasz?
- Alice od dawna o tym wiedziałem jeszcze podczas pobytu w tamtej watasze ale wtedy cię nie znałem. Te wilki które was zaatakowały to był oddział Sugu.
Jedynie on przeżył, nigdy nie walczył z tym z kim nie ma szans więc gdy zmieniłaś się w demona, wycofał się zabił twojego ojca i zostawił swój oddział.
Przepraszam że ci o tym mówię ale to nie dawało mi spokoju. - powiedział Av po czym spojrzał na twarz wilczycy.

Alice?

sobota, 15 sierpnia 2015

Od Crazy'iego CD Kaiku

Kaiku potrafiła zaskakiwać, jeszcze niedawno była w stanie walczyć zemną a teraz chce żebym ją douczył. Wadera ma charakterek po mimo tego nie zamierzam wcale odmawiać. Młody wilk łaknący wiedzy i samodoskonalenia to jest coś co od zawsze wzbudza u mnie przyjemne emocje. Mogę uczyć Kaiku w sumie w taki sposób zrekompensuje jej obelgi i nieprzyjemne zachowanie z mojej strony.
Zacząłem rozmyślać i chodzić po jaskini przez dłuższą chwile, szukałem bowiem księgi opowiadającą historie wilka, który jako pierwszy zawarł pakt z duchem. Miałem zamiar dać to Kaiku do poczytania w wolnej chwili, choć nie byłem pewny czy podoła tak trudnej lekturze.
Jedna sprawa nie dawała mi spokoju, mianowicie chodziło tu o dusze smoka, którego Kaiku przyzwała. Wywarło to na mnie wielkie wrażenie albowiem nigdy nie widziałem kogokolwiek kto by dał rade ujarzmić ducha tak potężnego stworzenia. Wiadome jest nie od dziś, że dusze smoków rządzą się własnymi prawami i nie da się ich kontrolować. Czyżby stojąca przede mną wadera była potomkiem pierwszego szamana Nana-Ku? Był on jedynym, który potrafił okiełznać duchy zwierząt mistycznych. Został zabity przez rade starszych za nieczyste pakty z władcą demonów. Zginął ponoć bezdzietnie jednak ja wiem, że było inaczej a przede mną może stać na to dowód. Zanim zauważyłem moje szaleństwo wzięło górę i zacząłem prowadzić monolog na głos, tak, że Kaiku wszystko dokładnie słyszała. Wadera spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Teraz nie wiedziałem co odpowiedzieć. Wpadł mi do głowy genialny pomysł.
- Kaiku mam już plan jak lepiej zgłębić tajniki twojej mocy tylko będzie to bardzo ryzykowne.
Musisz zdobyć dla mnie parę rzeczy, które znajdują się w bardzo niebezpiecznych miejscach.
Niestety nie mogę iść z tobą. - wadera chciała coś powiedzieć ale jak to zemną bywa wpadłem w trans i nie potrafiłem już zamknąć pyska. - Jeśli nie będzie u nas uzdrowiciela ja będę musiał zajmować się chorymi. Dobrze na początek musisz w pełnie udać się do "Lasu Iluzji" i zdobyć dla mnie księżycowy kwiat. Jednak musisz być ostrożna w "Lesie iluzji" jest bardzo potężny demon z którym nikt nie dał sobie rady. Najbezpieczniej będzie jak poprosisz o pomoc Oriona. Mam nadzieje, że go znasz. - dalej nie pozwalam waderze się odezwać - następnie będziesz musiała udać się na pustynie Yardim. W pałacu niegdyś zamieszkanym przez pustynne lisy, kryje się niebezpieczny stwór zwany właśnie Yardim. Jego jad jest śmiertelny i nie ma na niego lekarstwa, tu będzie ci musiał pomoc ktoś nieśmiertelny. Najlepiej jak to będzie Alice. A tak nie wytłumaczyłem co masz przynieść, musisz zdobyć jad potwora. Ostatni składnik znajduję się w "Lesie Wygnańców". Teraz to ci się nie spodoba. Potrzebuję magicznego pyłu mroku, który jest ukryty w medalionie Tikiya'i, przywódczyni "Sfory Wilków Mroku".  Tam musisz iść z Szramą. Po dostarczeniu mi składników odprawie rytuał aby przywołać ducha Nana-Ku i dowiedzieć się czy jesteś z jego rodziny. W ten sposób wataha może dostać ducha opiekuna co było by niewiarygodnie korzystne dla nas wszystkich.
Dobrze wyruszaj i idź do Saikhan'a po błogosławieństwo. - teraz dotarło do mnie, że przez cały czas nie spytałem się Kaiku czy się tego chce podjąć - Kaiku chcesz to zrobić?

Kaiku?

Od Bluelly - zespół

Gdy padło moje imię, zdziwiłam się. Nikt mnie tu nie znał, a jednak szanował. Siedziałam cicho, schowana, oczekując cudzych reakcji.
Po chwili Saikhan rzucił:
- A więc już mogę stwierdzić, że jeżeli Bluelly, nasza szamanka nie będzie mogła dołączyć do ciebie w wyprawie zastąpię jej miejsce.
 Czyżby stwierdził, że nie podołam temu zadaniu? Pff, nie lubię gdy ktoś obniża mój autorytet. Każdy po kolei potwierdzał zgodę na udział, ja czekałam jeszcze chwilę, by następnie odpowiedzieć.
-Saikhan, cieszę się, że jesteś taki pomocny. -Nuta ironii w moim tonie była wyczuwalna.- Ale nie będziesz musiał mnie zastępować. Wyruszę u waszego boku.

Od Kaiku CD Crazy

Kaiku uważnie przypatrzyła się niewielkiej ściółce, którą podał jej Crazy. Zmarszczyła się. Choć wiedziała, dlaczego wilk zamierza podać jej serum prawdy - znała tę miksturę po zapachu - trochę ją to zdziwiło. Wciąż jej nie ufał.
- Jeśli odpowiem na twoje pytania, ty odpowiesz na moje? - zapytała, sięgając obiema łapami po fiolkę. Crazy po chwili namysłu skinął głową. Kai wypiła więc napój. Poczuła, jak traci świadomość. Wszystko się rozmazało i choć wciąż miała otwarte oczy, stała i wpatrywała się w Crazy'ego, jej mózg tego nie rejestrował. Znajdowała się w stanie podobnym do hipnozy.
Crazy rozpoczął przesłuchanie.
- Imię? - pytanie kontrolne.
- Kaiku - wilczyca odpowiedziała mechanicznym głosem.
- Jak się tu dostałaś? - zapytał, obchodząc Kai dookoła.
- Przyszłam, szukając nowego domu. Uratował mnie któryś z wilków.
- Jesteś szpiegiem jakiejś watahy, prawda? - stanął przed wilczycą i spojrzał jej głęboko w oczy, jak gdyby chciał prześwietlić jej duszę.
- Nieprawda - rzekła krótko.
- Chcesz skrzywdzić kogoś z watahy?
- Nie - głos Kai zdawał się ponownie przejawiać emocje. Serum przestawało działać.
- Pytanie z innej beczki. Kontrolujesz duchy wbrew ich woli? - spytał, wciąż nie dowierzając w słowa Kai. Ta jedynie pokręciła przecząco głową, po czym kilkakrotnie mrugnęła i potrząsnęła łbem, odzyskując świadomość.
- Już? - zdziwiła się, nieprzytomnym jeszcze wzrokiem skanując jaskinię. - Niczym sen. Śmieszne doznanie. - uśmiechnęła się, patrząc to na ścianę za basiorem, to na jego czerwony pysk.
- O co się mnie pytałeś? - spojrzała na niego zaciekawiona. Wilk wzruszył ramionami i powiedział:
- Twoja podświadomość wszystko pamięta. Dostań się tylko do tych niedostępnych zasobów i odpowiedź na swoje pytanie masz gwarantowaną - powiedział tak szybko, że Kai chwilę musiała postać w ciszy, by przetworzyć informację.
- Dobra, moja kolej! - rozweseliła się nagle, podskakując w miejscu. - Jak poznałeś tego zrzędzącego ducha?
- Pojawił się, gdy odprawiałem rytuał pomocy. A on jej potrzebował - Crazy, ziewnąwszy cicho, usiadł i czekał na kolejne pytania.
- Panowałeś nad nim, prawda?
- Łączy nas umowa, tylko tyle - mruknął.
- Właściwie czemu potrzebował pomocy?
- Nie za dużo tych pytań? - warknął Crazy z niezadowoleniem, ale pod upartym i nieugiętym spojrzeniem Kaiku ciężko uciec. - Był osłabiony, bo ktoś chciał stworzyć z nim pakt, by został jednym z przyzwanych. Teraz już wiem, że to przez ciebie.
- Tworzenie paktu aż tak osłabia!? - oczy Kai rozszerzyły się do rozmiarów przysłowiowych spodków. Nie wiedziała, że nawiązywanie więzi z duchami odbiera im siły.
- Żeby przyzwać ducha potrzeba albo rytuału albo paktu, który wiąże część duszy ducha w ciele przyzywającego. Jesteś bardzo niedoinformowana - Crazy spoważniał jeszcze bardziej, niż dotychczas. Kai wątpiła, czy bardziej się da ale najwidoczniej Crazy potrafi zaskakiwać.
- Moje doświadczenie jest minimalne, nauczyłam się tej mocy rok temu i wciąż nie do końca ją rozumiem - posmutniała.
- Jak na niedoświadczonego przyzywającego masz smoka w swoim arsenale. To już coś. - Kai zdawało się, że Crazy się uśmiecha. Zdawało? Czy aby na pewno?
- To wciąż mało. Zechciałbyś może... douczyć mnie odrobinę? - zapytała nieśmiele, patrząc na skalną podłogę jaskini. Nie oczekiwała zgody, w końcu Crazy raczej szczególnie jej nie lubił. Przynajmniej takie wilczyca miała wrażenie.

Crazy?

piątek, 14 sierpnia 2015

Od Crazy'iego CD Kaiku

- Baranaur. Idź już. - demon spojrzał na mnie ze zdziwieniem - Teraz! - krzyknąłem i demon zrobił tak jak kazałem.
- Nie kontrolujesz duchów wbrew ich woli? - spytałem ciągle nie dowierzając.
- Nie. Nigdy nie będę kontrolować duchów wbrew ich woli.
Teraz poczułem się naprawdę dziwnie. "Niby taki z ciebie wielki szaman a nie potrafisz w pełni zrozumieć mojej mocy" te słowa nawet zabolały. Zacząłem szukać pewnego flakoniku z serum prawdy i w końcu znalazłem. Chwilę się jeszcze chciałem zastanowić więc od razu nie zamierzałem go podać Kaiku.
- Dlaczego ten demon się ciebie słucha? - spytała wadera.
- To długa historia i nie chcę  cie nią zanudzać. Powiedzmy, że jest moim dłużnikiem. A teraz wypij to i odpowiedz na parę pytań.

Kaiku? Wypijesz czy znów mnie obrazisz?

Od Kaiku CD Crazy

Kaiku szczególnie nie zdziwiła się, gdy Crazy ją zawołał. Czuła, ze wiatr się zmienia i wieje prosto do jaskini, więc jej zapach poniósł się do środka. Nie było już czasu, by się wycofać, musiała stawić czoło Crazy'emu i demonowi, z którym szczególnie się nie lubiła.
Gdy stanęła przed wilkiem, poczuła się jak zając, na którego polują dwa potężne drapieżniki. Nie okazała jednak strachu, to nie był moment, w którym Kai spokojnie mogłaby się bać.
Poczuła nagle niesamowitą potęgę, która biła od Crazy'ego. Nie odważyła się odezwać.
- Powiesz coś? Teraz już nie masz tyle odwagi, żeby zostać z nami, co? - warknął Crazy, robiąc krok w przód. Kai natomiast cofnęła się, raz patrząc na łapy wilka, a raz na potężnego demona, który wszystkiemu się przyglądał.
- Witaj Kai - wtrącił się demon. Uśmiechnął się wrednie, po czym ryknął, że aż ziemia zadrżała, i ruszył na Kai. Podniósł włócznię i cisnął nią prosto w wilczyce. Ostrze wbilo się tuż przed przednimi łapami Kai, ta szybko się odsunęła i przybrała pozycję do ataku. Wiedziała, że nie obejdzie się bez walki, dlatego błyskawicznie przywołała dwa duchy. Wyrosły one spod ziemi - jeden był potężnym dwugłowym jeleniem, drugi ogromnym orłem.
- Na niego! - wrzasnęła, a duchy zaatakowały demona. Ten przybrał postać dymu i latał pomiędzy przywołanymi, raz po raz je atakując. Oczywiście dobre duchy nie dawały za wygraną, dając czas Kai na przyzwanie jej najpotężniejszego ducha - pradawnego smoka.
Nagle jednak pomiędzy demonem a Kai stanął Crazy i pchnął pyskiem wilczyce tak, że ta upadła na ogon. Spojrzała ze zdziwieniem na wilka.
- Jak śmiesz przyzywać te duchy wbrew ich woli!? Nie wiesz, że to może...
- Przestań chrzanić! - wrzasnęła Kaiku i skoczyła do przodu, potrącając Crazy'ego, przez co ten upadł. Kaiku pochyliła głowę w jego stronę i warknęła przez zaciśnięte zęby: - Niby taki z ciebie wielki szaman, a nie potrafisz zrozumieć mojej mocy! Żałosne!
Po tych słowach Kaiku zawyła i do jaskini wleciał ogromny półprzezroczysty duch.
- Argo, pomóż! - krzyknęła Kai do smoka, ten kiwnął głową i ruszył na demona.
- Przestańcie walczyć! - ryknął Crazy i rzucił się na czarny dym. Smok spojrzał na Kaiku, ta zdawała się nie kontaktować, ale pozwoliła przywołanym odejść. Wszystko nagle się uspokoiło, powietrze orzeźwiło, a jaskinia jakoś rozjaśniła.

Crazy?

Od Alice CD Crazy

Poczułam się dziwnie... Nie umiem opisać co dokładnie poczułam. Jednak gdy otworzyłam oczy, Crazy leżał nieprzytomny. Szybko podbiegłam do niego.
- Crazy!
Krzyknęłam, lecz on nie odpowiedział. Wzięłam go na grzbiet o poszłam do mojej jaskini. Tam położyłam go na skalnej półce. Po jakiś 2 godzinach, obudził. Się.
- Crazy, nic ci nie jest?
Podeszłam do niego.
- Nie. Dzięki.
Uśmiechnął się.
- A tak właściwie... Co zrobiłeś?
Spytałam. On spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Dałem ci nieśmiertelność.
- N...na prawdę?
Spytałam i przytuliłam go.
- Dziękuję! Ale.. Nie musiałeś..
- Musiałem się odwdzięczyć.
- Jeszcze raz dzięki.

Crazy?

Od Crazy'iego CD Alice

Było to dla mnie miłe zaskoczenie. Alice jest pierwszą osobą, która cokolwiek mi dała.
Jedliśmy mięso łani. Po sytym posiłku leżeliśmy jeszcze chwile a potem zaczęliśmy się bawić tak jak to czasem robiliśmy. Czas płynął niebywale szybko. Przynajmniej jak dla mnie. Postanowiłem się odwdzięczyć Alice za wszystko co zemną przeżyła.
- Alice jeśli możesz to zostań w miejscu i zamknij oczy.
- Dobrze. Ale po co?
Nic nie odpowiedziałem jedynie mocno się skupiłem i dałem Alice nieśmiertelność zaklęciem po czym straciłem przytomność.

Alice?

Od Alice CD Crazy

Nadal patrzyłam w gwiazdy, aż nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
Rano, obudziłam się obok Crazy'iego. Postanowiłam coś upolować, zanim on się obudzi. Akurat las był blisko, a jelenie łatwo było dostrzec. Chwilę pokręciłam się po lesie i w końcu zobaczyłam łanie, która oddaliła się od grupy. Zakradłam się. Byłam bardzo blisko, więc skoczyłam na jej szyję. Ona upadła. Gdy już nie żyła, zaczęłam ciągnąć ją do Crazy'iego. Gdy doszłam, on już nie spał, a patrzył na bezchmurne niebo.
- Jestem!
Uśmiechnęłam się.
- O, na polowaniu byłaś.
Uśmiechnął się, po chwili wziął ode mnie zdobycz. Zaczęliśmy jeść ją ze smakiem.

Crazy?

Od Crazy'iego CD Kaiku

Po powrocie przywołałem pewnego demona, który znał Kaiku. Nie chciałem jednak drążyć tego tematu. Czułem, że ktoś mnie obserwuje. I nie nie chodzi o demona. Z nami w mojej jaskini był jakiś wilk. Akurat miał pecha, że władam wiatrem i to ja decyduje w którą stronę ma się przemieszczać.
Zapach był znajomy. Oczywiście otóżby inny odwiedzałby szamana po zmroku gdy większość wie, że odprawiam wtedy swe rytuały.Kaiku jeszcze jest nie doświadczona i nie wie jeszcze o mnie nic.
Nie zamierzałem okazywać Kaiku, że wiem gdzie jest. Najchętniej skrzywdziłbym ją za wpraszanie się do mojej jaskini jeszcze o takiej godzinie, w którą nawet Alfa boi mi się przerywać. Jestem pod wpływem mocnych ziół więc bólu bym nie czuł a za to ma siła wzrasta. Kaiku mogła być rozszarpana szybciej niż sobie myśli. Wiem, że swą sylwetką nie wzbudzam strachu ale po to w końcu mam swe rośliny i napary.
- Crazy czego znów ode mnie chcesz? - spytał demon. W jego głosie nie było ani wrogiego ani przyjaznego nastawienia.
- Wiesz jak zwykle potrzebuje więcej mocy, którą przysięgałeś mi dawać.
Demon zrobił gest ręką a w okół mnie pojawił się niebieski dym, dokładnie taki sam gdy ja czaruje.
- Czy to wszystko? - spytał znudzony  Baranaur.
- Nie do końca. może przywitasz się Kaiku? Wiesz, że nie ładnie wchodzić komuś do mieszkania i podsłuchiwać? Powinnaś się wstydzić. Widzisz, że mam gościa a ty przeszkadzasz. - Spojrzałem w stronę podglądającej wadery dając jej pyskiem znak do wejścia.

Kaiku?

Od Crazy'iego Cd Alice

- Nie wiem czy w to wierzyć czy nie choć pewnie życzenie nic nie zaszkodzi.Każdy ma marzenia. - odpowiedziałem.
- A jakie jest twoje? - spytała Alice.
Przez chwile oglądałem gwiazdy i zastanawiałem się.
- Alice mamy podobne marzenia co tu dużo mówić. Choć z moim wyglądem i charakterem raczej nikogo nie znajdę. Boję się być odrzucany a sam wszystkich w okół odrzucam. Ironia losu.
Przez chwile nie odzywaliśmy się. Oglądaliśmy gwiazdy a ja w myślach wypowiedziałem swoje życzenie. Miałem nadzieje, że się spełni choć mimo wszystko i tak miałem obawy.
Zrobiło się już bardzo późno. Spojrzałem na Alice. Dała rade wyczytać o co mi chodzi. Chciałem się jej zapytać czy chce tu jeszcze zostać czy może woli już iść. Alice nie ruszyła się z miejsca co oznaczało, że spędzimy razem trochę więcej czasu.

Alice?

Od Alice CD Crazy

- Wierzę... Ojciec mi opowiadał, że zażyczył sobie wielkiej, prawdziwej miłości.. I tak poznał mamę.. Nie wiem, czy to prawda, ale wierzę, że tak. A moim marzeniem jest.. Sama nie wiem. Prawdziwa miłość, jaką doświadczył mój ojciec. Ale to chyba niemożliwe.
- Skąd wiesz? A może się spełni..
- Ah.. Może.
Westchnęłam. Piękna noc. Przypomniał mi się czas, gdy z ojcem obserwowałam gwiazdy.
- Cóż.. A ty? Wierzysz że gwiazdy potrafią spełniać życzenia? A poza tym. Masz jakieś marzenie?

Crazy?

Od Kaiku CD Crazy

Kai poczuła przypływ złości, miała ochotę wybuchnąć i faktycznie pozbyć się jednego członka watahy podczas tego wybuchu.
- Tak łatwo to ja mu nie odpuszczę. - powiedziała, zaciskając zęby i warcząc głośno. Miała nadzieję, że odchodzący Crazy ją usłyszał.
- Co masz na myśli? - zapytał Alfa. Po chwili namysłu stanął przed Kaiku, zasłaniając jej wyjście z jaskini. - Nie rób niczego głupiego.
- Zrobię, co będę uważała za słuszne. - mruknęła, próbując obejść basiora, ten jednak nie dawał za wygraną.
- Może lepiej nie wszczynać kłótni? Zwłaszcza gdy mnie tam nie będzie? - uśmiechnął się z nadzieją w oczach. Kai zignorowała prośbę. Zrobiła dwa kroki do tyłu i odbiła się od ziemi, przelatując nad głową Saikhana.
- Nie dzisiaj - odpowiedziała szybko i ruszyła pędem w stronę, w którą odszedł Crazy. Podążała są śladami, które wilk pozostawił w błotnistej ziemi. Padał delikatny deszczyk, co utrudniało przemieszczanie się, zwłaszcza galopem, ale Kai jakoś dała sobie radę pomimo potrzeby zjedzenia dużego zająca. Głód ponownie ją uderzył.
- Crazy! - zawołała, zatrzymując się i rozglądając dookoła w poszukiwaniu jakiejś jaskini, do której mógłby zmieścić się taki wilk jak Crazy. Szybko namierzyła niebieski pył. Zdziwiła się odrobinę, ale wiedziała, ze dzięki niemu znajdzie Crazy'ego. Poszła w kierunku, z którego nadchodził pyłek, przeszła obok dużej skały, a za nią dostrzegła białego wilka i olbrzymiego jak drzewa demona.
Baranaur - Kai rozpoznała demona od razu. Próbowała bowiem kiedyś nad nim zapanować, ale był on dla niej zbyt potężny. I prawie ją zabił...
Demon miał postać połączenia barana i człowieka. Nogi oraz tułów zwierzęcia, od pasa w górę dwunóg. Coś w rodzaju Centaura, choć koń zamieniony na włochatego narwańca, jakimi są barany. Demon dzierżył w dłoniach tarcze oraz włócznię, na głowę hełm, w którym zrobiono specjalne dwa otwory na ogromne, zawijane do tyłu rogi.
"Co on zamierza? Chce zabić tego demona? Okiełznać go? Pradawnego demona!?" - zdziwiła się Kaiku. Nie rozumiała, dlaczego ktoś chciałby zabić stworzenie, które na co dzień nikomu nie robi krzywdy. Chyba że Crazy ma zamiar okiełznać te istotę. Wtedy byłoby trudniej, ale lepiej - nikt by nie ucierpiał. A demon mógłby zostać patronem watahy. Tylko czy chciałby zostać oswojony na "domowego demonka"?

Crazy?

Od Craziego CD Alice

Noc dziś była wyjątkowo piękna. Żadnej chmury na niebie, która zakrywałaby piękne cuda kosmosu.
Księżyc był w pełni, wyglądał przepięknie. Gwiazdy świeciły bardzo mocno, dopóki nie zaczęły spadać. Kiedyś słyszałem, że ludzie wierzą, że gdy widzisz spadającą gwiazdę masz prawo wypowiedzieć życzenie. Sam nigdy w to nie wierzyłem. Jako szaman wiem, że gwiazdy pomagają nam kontaktować się z duchami,  są pomocne przy rytuałach. Gwiazdy mają niesamowitą moc więc możliwe jest, że życzenie wypowiedziane przy spadającej gwieździe się spełni. Po dłuższym rozmyślaniu wpadłem na pewien pomysł. Byłem ciekaw czy Alice wierzy w moc spadających gwiazd.
- Alice?
- Tak.
- Czy wierzysz, że spadająca gwiazda może spełnić życzenia? Jeśli tak to jakie jest twoje życzenie?

Od Alice CD Averian

Av, wszystko będzie dobrze.
Położyłam łapę na jego ramię.
- Może i będzie... Jutro się spotkamy. Ja idę odpocząć.
- Jasne...
Wilk wziął zmarłego i odszedł. 
Położyłam się w jaskini i po godzinie zasnęłam.

Xxx

- Alice...?
Usłyszałam szept, dochodzący z dworu.
- Hm?
- Alice!
Zza jaskini wyskoczył Av, strasząc mnie przy tym.
- Av! Widzę, że poprawił się humor.
- no.. Tak jakby..
Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
- To może idziemy na polowanie?

Av?

Od Alice CD Crazy

- To dla mnie nie ważne.
Spojrzałam na niego.
- Ale.. Zawsze gdy jesteś ze mną, pakujesz się w kłopoty i..
Nie dokończył.
- Crazy. Nawet jeśli pakuje się z tobą w jakieś kłopoty, dla mnie znaczenie ma to, że te "kłopoty" przeżywam z moim przyjacielem. A poza tym, ja często się w coś pakuje.- odparłam z lekkim uśmiechem. Ten odwzajemnił gest.
- Chodźmy już. Robi się zimno.- stwierdził Crazy.
Poszliśmy więc w stronę jaskiń. Ale chciałam iść jeszcze na polanę.
- Crazy, chodźmy jeszcze na polanę. Proszę!
- Hah.. No dobrze.- poszliśmy tam, gdzie chciałam, i położyliśmy się na trawie, patrząc w gwiazdy.
Po chwili, jedna po drugiej, zaczęły spadać.

Crazy?

Od Crazy'iego CD Alice

Duch jelenia mówił do nas w wilczym języku, gdyby tego było mało jeszcze zabronił mi gdzieś iść.
Gdyby nie to, że mam wielki szacunek do duchów i strażników lasu już bym był wewnątrz fortecy.
Nagle dostałem oświecenia. Nie wiem skąd ale doskonale wiedziałem co było wewnątrz już na samą myśl o tym zrobiło mi się słabo i obleciał mnie zimny pot.
- Nie to nie możliwe. - zacząłem mówić sam do siebie.
- Crazy co się stało? - spytała zaniepokojona Alice.
- Jeśli nie wiesz dlaczego nie wolno nam tam wejść już tłumacze. Ta forteca przed nami jest tak naprawdę więzieniem demona i to nie byle jakiego. Demon ten zwie się Balto.
- Myślałam, że on nie istnieje. Usłyszeć można o nim tylko od dziwaków i od rodziców, którzy straszą nim swoje szczeniaki.
- Ci dziwacy do w większości ludzie pokroju szamanów lub  arcymistrzów. Istnienie demona Balto nie było potwierdzone przez, to że nikt nie przeżył spotkania z nim. Wiemy o nim naprawdę mało.
Nim skończyłem się wypowiadać zauważyłem, że księżyc już wnosi się na nieboskłonie.
Co gorsza dziś jest pełnia. Bez zbędnej rozmowy popchnąłem Alice w stronę wyjścia z lasu krzycząc - Uciekaj!
Alice biegła bardzo szybko. biegłem tuż za nią aby w razie czego mogła uciec gdy demon dopadnie mnie. Czarny dym zaczął wydobywać się z mieszkania demona. Demon wyszedł z niego z okropnym, przeszywającym dusze rykiem. Z niesamowitą szybkością zbliżał się do nas. 
Z nieba spadło coś jak błyskawica. Był to Orion. Orion odepchnął demona na dużą odległość od nas dając nam czas do ucieczki. Bez długiego namysłu biegliśmy co sił w łapach aż nie wydostaliśmy się z "Lasu Iluzji". Oboje ciężko dyszeliśmy. Ja z zmęczenia położyłem się na trawie, Alice zrobiła to samo.
- Przepraszam cię. Odkąd się zemną przyjaźnisz masz same problemy. 

Alice?

Od Crazy'iego CD Kaiku

Szybkim krokiem podbiegłem do wadery. Kaiku wystraszyła się mnie, nie ukrywam, że podoba mi się gdy ktoś się mnie boi.
- Rozumiem, że do pięknych nie należę ale to nie jest powód aby się mnie bać. Tym bardziej, że mnie nie znasz.
- Dobrze. Może i się nie znamy ale nie przeszkadzało ci to przy naszym pierwszym spotkaniu aby mnie obrazić i oskarżyć mnie o szpiegowanie. - Odpowiedziała stanowczo Kaiku.
- Posłuchaj! - z moich oczodołów wydobył się niebieski był aby dodać dramaturgi
mojej wypowiedzi - Spróbuj zadziałać na szkodę watahy lub kogokolwiek a osobiście cie rozszarpie.
Wtedy będziesz mogła się bliżej poznać z duchami, które kontrolujesz najpewniej bez ich zgody.
- Crazy! - krzyknął Saikhan swym potężnym głosem mimo tego nie chciałem dać za wygraną.
- Saikhan! Wiem, że chcesz dać szanse każdemu ale musisz mieć na uwadze, że każdy potulnie wyglądający wilk może się okazać zabójcą, który tylko czeka aby zabić nas jednego po drugim.
- Crazy.Zrozum, że ona od teraz jest z nami. Nie możesz tak o niej myśleć i mówić, jak ma się czuć u nas jak w domu skoro cały czas chcesz się jej pozbyć? Czy z tobą zawsze muszą być takie problemy?
W sumie Alfa miał racje, może Kaiku nie jest taka zła za jaką ją uważam. Jednak teraz za późno na odwrót.
- Saikhan zrozum, że już jedną watahę straciłem. Nie mam zamiaru tego powtórzyć.
- Rozumiem cię ale daj jej szanse. Nie skreślaj jej już na początku.
Duma jednak nie pozwalała mi jej przeprosić. Po słowach Alfy zamierzałem wrócić do jaskini jednak Kaiku zatrzymała mnie pytaniem :
- Czekaj! Skąd wiesz, że władam nad duchami? - dlaczego to pytanie mnie nie dziwi.
- Szamańska intuicja mi powiedziała. - powiedziałem po czym zrobiłem parę kroków w stronę mej jaskini - A Kaiku. Witaj w watasze. - Po tych słowach odszedłem nawet się nie odwracając.
- Saikhan dlaczego ty nie wyczułeś moich zdolności? - spytała zaciekawiona wadera.
- Crazy jest szamanem dłużej niż ja. On  ma do tego wrodzony talent i zmysły, których my nie posiadamy. Kaiku przepraszam cie za niego.

Kaiku?

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Dante'ego - zespół

Wszyscy się już zgodzili. Pozostałem tylko ja. Wyszedłem trochę w przód-
Nie mogę- zaciąłem się na chwilę- odmówić. To będzie coś wspaniałego mieć za przywódcę tak potężną waderę. Chętnie dołączę. - uśmiechnąłem się. Cieszyłem się, ze się tam dostałem, bowiem lepszego przywódcy nie mogę sobie wyobrazić.

Od Amber - drużyna

Byłam pełna niepokoju. Nie wiedziałam, kto mnie przyjmie. Pierwsza kompletowała Blau. Gdy wypowiedziała moje imię, byłam szczęśliwa jak nigdy. Właśnie z nią chciałam być w drużynie.
Gdy wszyscy z reszty drużyny zgodzili się, ja powstałam.
- Będę zaszczycona móc być w drużynie z Wybrańcem- powiedziałam z dumą, po czym uśmiechnęłam się serdecznie do kapitana mojej grupy.

Od Averian'a - Drużyna

Brzmi interesująco. - powiedział Av - Wchodzę w to. Basior podszedł do Alice spojrzał na resztę wilków i zapytał - A wy?

Od Averian'a CD Alice

- Serafinie to ty? - zapytał Av.
Nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Kątem oka zobaczył jak coś rusza się w krzakach. Spojrzał w tę stronę i powiedział
- Widziałem cię, lepiej już wychodź Serafinie to nie jest śmieszne.
- Serafinie? - powiedział wilk  z krzaków po czym z nich wyszedł.
- Sugu?! - powiedział zdziwiony Av.
- Więc jeszcze pamiętasz kim jestem. - powiedział Basior.
- Tak, ciebie nie da się zapomnieć. - powiedział zdenerwowany wilk - Czego tu chcesz?
- Tego, czego chce od kiedy cię wygnali. - odpowiedział po czym rzucił się Averianowi do gardła. Wilk odsunął się złapał go i przeniósł się z nim do "fałszywki".
- Myślisz, że będę z tobą walczył w prawdziwym świecie?  -zapytał Av - Nie jestem samobójcą i nie chce z tobą walczyć.
- Nie masz wyboru - powiedział Sugu - Albo to zrobisz albo zabije ciebie i wypowiem wojnę twojej watasze.
- Nic tu nikomu nie zrobisz. - Odpowiedział Av - Myśl co chcesz ale tutaj nie masz nic.
- Jesteś tego taki pewny?  -powiedział Basior po czym spróbował coś przywołać ale nic się nie stało.
- Mówiłem. - odpowiedział Av - W tym świecie żadna z twoich mocy nie działa więc teraz walczmy bez żadnych mocy.
Av pojawił się obok Sugu i od razu się na niego rzucił. Przeciwnik przewrócił go na plecy i na niego wszedł przyciskając łapy do ziemi. Averian wgryzł mu się w szyję, Sugu spadł z niego a wilk dalej trzymał jego szyję w uścisku.
Kiedy wróg przestał się ruszać wilk przestał go gryźć i wrócił do prawdziwego świata. Alice już czekała przed jaskinią i zdziwiła się widokiem zakrwawionego Averiana i martwego wilka. 
- Wszystko dobrze? - zapytała.
- Tak. - odpowiedział Av.
- Kto to był? - spytała wadera.
- Sugu, dowódca morderców z watahy z której mnie wygnali. - odpowiedział Av - Ja go zabiłem. Przy ostatnich słowach łza poleciała z jego oka.
- Takie jest życie, śmierć to normalka powinieneś już to wiedzieć. - odpowiedziała.
-Wiem ale nie rozumiesz wszystkiego. - odpowiedział basior - Był moim jedynym wilczym przyjacielem od kiedy pamiętam w tamtej watasze tylko on mnie nie obrażał ale kiedy mnie wygnali wszyscy o mnie po prostu zapomnieli a on chciał mnie zabić, nie mam pojęcia czemu ale wiem że zabiłem przed chwilą wilka który przez całe moje życie jakie pamiętam był jako jedyny dla mnie miły.
Kolejne łzy zaczęły spadać na ciało martwego wilka.
-Przepraszam Sugu.... - powiedział Av.

Alice? 

Od Alice - zespół

Dziś, chciałam skompletować swoją drużynę. Blau Tod, już to zrobiła.
Spytałam Saikhana, czy mogę zebrać wszystkie wilki. Ten się zgodził. Po jakiejś godzinie, udało mi się zebrać wszystkich pod jaskinię Alfy.
- Słuchajcie! Muszę wybrać osoby, które będą ze mną i Crazy'im w drużynie. Czyli tak- Ja, Crazy, Veran, Averian, Jantari, Orion, Szrama i Crass. Co wy na to?
Spytałam z lekkim uśmiechem.

Chętni?

Od Kaiku - zespół

Oczy Kai zaświeciły się z radości, gdy usłyszała swoje imię. Czekając aż inni wypowiedzią swoje zdanie, Kaiku zrobiła krok do przodu i rzekła:
- Każdemu przyda się medyk, zwłaszcza podczas takiej wyprawy. A że jesteś bardzo inteligentną waderą, na pewno sprawdzisz się w roli przywódcy. Z chęcią za tobą pójdę - uśmiechnęła się nikle, próbując patrzeć w punkt pomiędzy oczami Blau Tod.

środa, 12 sierpnia 2015

Lost Shadow - zespół

Lost Shadow spojrzał na Blau Tod jednak się nie uśmiechnął. Basior wziął oddech po czym wypowiedział następujące słowa:
- Blau jeśli potrzebna ci pomoc ja jestem z tobą. Dzięki tobie jestem w tej watasze więc jestem ci coś winien.

Od Artura - zespół

- Blau ja chętnie do ciebie dołączę aby ci pomóc. Pomimo, że mój brat pomaga Alice ja będę z tobą.
Jestem ci to winien za to, że przy pierwszym spotkaniu nic mi nie zrobiłaś choć cię sprowokowałem.

Od Saikhana - zespół

- A więc już mogę stwierdzić, że jeżeli Bluelly, nasza szamanka nie będzie mogła dołączyć do ciebie w wyprawie zastąpię jej miejsce.

Od Blau Tod - Zespół

Gdy tylko dowiedziałam się o zbliżającej się wyprawie od razu pobiegłam do Saikhana. Okazało się, że mam wybrać zespół. W mojej drużynie miałam już brata, Irayo. Potrzebowałam jeszcze kilku innych wilków.
- Witaj Saikhan - powiedziałam
- Na wzajem. Zastanawiałaś się już kogo chcesz do swojej drużyny? -  spytał
- Tak - odpowiedziałam pewnie - Czy mógłbyś więc zebrać tu wszystkich?
Wzruszył ramionami. Razem wyszliśmy przed jaskinię, a Alfa potężnie zawył. Po niedługim czasie wszyscy się zebrali. Stałam z prawej strony Saikhana razem z Irayo, a z lewej była Alice z Crazy'im
- Witajcie - powiedziałam. - Zapewne wiecie o zbliżającym się zadaniu w drużynach. - kiwnęli głowami i coś szeptali.- Dlatego do mojej drużyny, w której już znajduje się Irayo chcę też wcielić- zaczęłam wyliczać- Kaiku, Artura, Dante'go, Amber, Bluelly oraz Lost Shadow- uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam wijący się cień.

Kto się zgłasza?

Od Alice CD Averian

Spałam, lecz obudził mnie dziwny dźwięk. Wstałam i ujrzałam przed jaskinią Averian'a.
- Co ty tu robisz?
Spytałam zaspana. On spojrzał na mnie.
- Em... Bo... Nie ważne.
- No dobrze.. To może wejdziesz?
Spytałam. Basior patrzył chwilę w krzaki, obok mojej jaskini.
- Tak.
Odparł. Weszliśmy. Usiadłam na skalnej półce, a Av spał w rogu jaskini, na drugiej półce. Zasnął. Usłyszałam jakiś głos.
- Av! Wstawaj!
Szepnęłam. On otworzył oczy.
- Kto tam jest?
Spytał.
- Nie wiem.. Musimy to sprawdzić.
Odparłam.
- Ja to sprawdzę.
Powiedział Av.
- Tylko uważaj.
Basior wyszedł z jaskini.

Av?

Od Bruna CD Melody

- Czego?
Zdziwiłem się.
- No.. O tym.. Wiesz. Ty nie musisz nikomu mówić a ja.. Boję się, co mama powie.
- Czemu?
- Bo.. Mój ojciec ją zdradził.. Wiesz o co chodzi.
- No tak.. Przepraszam. Ale nie musisz jej mówić. To będzie nasza tajemnica.
Uśmiechnąłem się, próbując poprawić hej humor.
- Ok.
Uśmiechnęła się. Dalej szliśmy, gdy przed nami stanęła Amber- Mama Melody.
- O.. Hej mamo.
Uśmiechnęła się Mel.

Mel?

Informacja

Event jest już dostępny proszę o zapoznanie się z nim.

Od Mel CD Bruno

Gdy na niego patrzyłam… czułam walenie w mojej klatce piersiowej. Powoli spacerowaliśmy w okolicach jaskiń. Nie wiedziałam, czemu tak dziwnie się czułam. Myślałam o tym co zrobiłam i czemu Bruno powiedział „Super”. Ale przede wszystkim bałam się, co mama na to powie. Bruno nie musiał tego nikomu mówić, ale ja…
- Boję się- szepnęłam.

Bruno?Sorki, brak weny

Amber - Wyprawa na Smoczy Archipelag

31.07

Biegłam już do portu. Żeglarz, Mistral, miał mnie przetransportować na granice Smoczego Archipelagu. Ledwo zdążyłam. Mistral okazał się przemiłym basiorem. A wyglądał tak:

Szybko minęła nam podróż. Na miejscu przywitałam się z Kaiku, Saikhanem i Crazy’m. Było już późno. Pożegnałam się z Mistralem i rozpaliliśmy ognisko. Długo rozmawialiśmy na temat miejsc obozów i trasy. W końcu, koło północy poszliśmy spać.

Od Averian'a CD Alice

- Dziękuje za dzisiaj, było świetnie.  -powiedział Averian.
- Nie ma za co też się dobrze bawiłam. - odpowiedziała Alice - Możemy to kiedyś powtórzyć?
- Z chęcią. - odpowiedział basior - Kiedy ?
- Nie wiem, kiedy możesz? - Zapytała
- Ja mogę zawsze ,nie mam tu nic specjalnego do roboty jak na razie. - odpowiedział.
- Oprócz patrzenia w ogień i straszenia innych. - odpowiedziała uśmiechnięta Alice.
- Taaak, wiesz kiedy ma się przy sobie demona stróża i ducha feniksa trudno kogoś nie przestraszyć. - odpowiedział - Dobrze, zbieram się już do zobaczenia.
- Cześć. - pożegnała się Alice.
Averian szedł do swojej  jaskini i powiedział - Serafinie to z tym wciągnięciem do lasu fajnie ci wyszło ale nie potrzebnie zatykałeś mi pysk.
- Dziękuje ale ja nie zatykałem ci pyska. - odpowiedział Serafin.
- Nie żartuj czułem że ktoś to robił, więc kto to? - zapytał basior.
- Nie mam pojęcia ale wiesz, że ja cię nie okłamuje.
- Tak wiem, tylko - powiedział Av - kto to w takim razie mógł robić, Alice też nie bo ciągle ją widzieliśmy a feniksa z nami wtedy nie było.
Wilk spojrzał się w stronę lasu
- Serafinie mam prośbę, mógłbyś sprawdzić czy ktoś  tu się kręci? - zapytał - Ja jestem już padnięty.
- Mógłbym ale kto cię obroni jeśli ten ktoś wejdzie do twojej jaskini?
- Spokojnie wezwę Feniksa a potrafię przecież o siebie zadbać.
- Dobrze pójdę. - odpowiedział Demon.
- Jeśli coś znajdziesz to mnie zawołaj, przyjdę. - powiedział basior.
- Dobrze. - Zgodził się stróż.
Averian ziewnął,byli już obok jego jaskini.
- To ja idę spać a ty sprawdź  i też wracaj. - powiedział wilk.
- Zgoda, jeśli coś znajdę to cię zawołam. - odpowiedział Serafin. 
Demon wszedł do lasu , a Averian położył się.
-Chwila,chwila, ja mam feniksa, serafin jest w lesie a Alice jest sama. - pomyślał 
- Co jeśli ten kto tam był pójdzie do niej?
Wilk wstał spowrotem i ruszył w stronę jaskini Alice.
- Serafinie szukaj mnie obok jaskini Alice, boję, się że ten ktoś tam przyjdzie, będę leżał obok wejścia.


Xxx

Basior przyszedł już do jaskini Alice,położył się obok wejścia i próbował usnąć
- Brrr ale zimno. - pomyślał. Przyzwał więc ducha feniksa a ten przykrył go.
- Od razu lepiej - pomyślał.

Alice?

Informacje

Dzisiaj chciałbym dodać specjalny event na watahę, który pojawi się w zakładce konkursy.
PS. musiałem zmienić czat bo z tamtym były jakieś błędy. Sorka

Alfa Watahy "The Rising Sun" Saikhan

Od Alice CD Averian

- Hah... Jeżeli możesz zmieniać pogodę... Możesz zrobić śnieg?
Spytałam. Basior się uśmiechnął.
- Jasne!
Chwilę się zamyślił, a po. chwili, wokół nas było pełno śniegu. Zaczęłam wesoło skakać w zaspy. Av zrobił to samo. W końcu się zmęczyliśmy.
- Może już wracamy?
Spytałam. On kiwnął głową.
- No to... Odprowadzę cię.


Xxx

Byliśmy już przy mojej jaskini. 
- Do zobaczenia.
Uśmiechnęłam się. On to odwzajemnił. 

Averian?

Od Bruna CD Mel

Zarumieniłem się, tak jak Mel. Wydusiłem tylko..
- Wow... Super.
Szepnęłam. Wadera podniosła głowę i lekko się uśmiechnęła.
- C...chodźmy.... Na spacer.
Zaproponowałem, jąkając się.
- Super! Chodźmy.
Odparła. Poszliśmy wolnym krokiem, nie oddalając się jednak od jaskini. Spojrzałem na Melody. W tedy, coś w sobie poczułem... Nie wiem co to było.. Zamyśliłem się.
- Coś się stało?
Spytała.
- Nie..nic..

Mel? :3

wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Mel CD Bruno

- No dobra - westchnął zaspanym głosem.
Wstał, przeciągnął się, ziewnął, po czym zapytał mnie:
- A twoja mama wie?
- Jasne! - odparłam wesoło. Przeciągnęłam pień, którym zaznaczyłam to miejsce. Tak, na szczęście był tu jeszcze! Wzięłam w zęby tajemniczy przedmiot:
Położyłam go przed Brunem.
- Dla ciebie - powiedziałam - za to, że mnie uratowałeś- dodałam zarumieniona.
- Dzięki - Bruno spuścił głowę - ładne- dodał z uśmiechem.
Nagle… spojrzałam mu w oczy. Drgnął mną impuls. Pocałowałam go w policzek. Spuściłam głowę. Czekałam, co powie.

Bruno?

Od Averian'a CD Alice

Averian napił się i spojrzał na księżyc.
- Już trochę późno - powiedział.
- I? - zapytała Alice
- Boisz się? 
- Nieee - odpowiedział Av
- A ty?
- Też nie. - odpowiedziała - Chodźmy się przejść okej?
- Dobrze chodźmy. - powiedział - Serafinie wiesz co robić - pomyślał.
- Tak wiem. - usłyszał odpowiedź ucieszonego Serafina.
Szli przez las kiedy nagle coś wciągnęło Averiana za ścianę drzew.Alice od razu wskoczyła za nim.
-Averian? - powiedziała - Av jesteś tu?
Nagle Averian i Serafin wyskoczyli na nią a ta przerażona przewróciła się na plecy.
- Więc się nie boisz tak?  -powiedział śmiejący się basior.
Alice także zaczęła się śmiać i powiedziała -Dobrze masz mnie, ale to tylko dlatego że o niczym nie wiedziałam. 
- Taaak - powiedział Av. Podał jej łapę i podniósł ją.
Szli tak lasem kiedy Alice powiedziała - Ciemno się zrobiło, wracamy już?
- Możemy - odpowiedział.
Przyzwał ducha feniksa żeby oświetlił im drogę i ruszyli.
- Jak to jest  z tym feniksem? - zapytała- Jak go kontrolujesz?
- Myślami. - odpowiedział - Robi to o czym pomyśle.
-Zanim wrócimy - powiedziała wadera - możemy jeszcze iść do tej fałszywej rzeczywistości?
- Myślę że tak, mówmy po  prostu fałszywka okej? - odpowiedział.
- Dobrze - powiedziała. 
Averian przeniósł ich do "fałszywki".
- Tutaj dalej jest dzień. - powiedziała. 
- Wolisz żeby była noc? - zapytał Averian, który właśnie pojawił się obok niej  
- Kontroluje tu wszystko, porę dnia, roku, pogodę i co tylko będę chciał.
- Jak często tu jesteś? - zapytała.
- Różnie, jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tego, 
że  mam swój własny świat. - odpowiedział, zwykle kiedy chce zostać sam.
- Chciałabym mieć coś takiego - powiedziała wadera.
- Wiesz cieszę się z tego wszystkiego ale te kolce dalej dają o sobie znać. - odpowiedział basior.
  
Alice?

Od Blau Tod - Wybraniec

Obudziłam się z bólem, który na powitanie przeszył moje ciało. Wstałam i pierwsze co zrobiłem to oparłam się o ścianę aby nie opaść na zimną skałę, która robiła u mnie za posadzkę. Zdjęłam medalion od Saikhana i docisnęłam do piersi, ten od ojca. Powolnych i chwiejnym krokiem wyszłam z mojej jaskini. Musiałam spotkać się z naszą Uzdrowicielką. Niby miałam to zrobić wczoraj, po misji, jednak nie miałam już sił. Wolałam zapomnieć o przezywanych katuszach w czasie snu. To jednak nie pomogło. Do tego strach przed utratą ogona był ogromny. Co jak co, ale to mój wilczy atrybut!
Ruszyłam prosto do Kaiku. Droga była w miarę krótka, lecz powiedzcie to poranionemu wilkowi! Gdybym tylko mogła coś wezwa... Teraz mnie olśniło! Mimo iż Eltru nie pojawił się przy mojej jaskini zawsze pozostawała moja oddana Ansit! Ta płonąca samica była mi oddana do końca. Na samą myśl o tym na moim pysku pojawił się mały uśmieszek. Poza tym jest na mnie skazana jeszcze na jakiś czas.
Przystanęłam na chwilę i skupiłam myśli. Wypowiedziałam po cichu słowa "Kerchum".
Wtedy poczułam zimny wiatr na pysku, a za chwilę na niebie pojawiła się płonąca poświata. Niebieski ogień jednak za chwilę znikł i ujrzałam nie małą, bo aż 5-cio metrową [skrzydła] samicę Feniksa.


Nie była ona jak inne ze swego gatunku. Prawie cała była biała, miejscami czarna czy lazurowa, a jej ogień był jedyny w swoim rodzaju, bowiem jeszcze nie widziałam feniksa, którego ogień byłby błękitny! Ojciec opowiadał jak dziadek jego dziadka i jeszcze starsi słyszeli legendę o takim ogniu. Jednak na przestrzeni tylu pokoleń widzieli tylko mego feniksa. Jeśli w ogóle mogę ją do siebie przypisać...
Co do cudu, dającego ciepło jest kilka zagadek. Jej żar bowiem za jednym dotknięciem może uleczyć głębokie rany albo zabić na miejscu. Teraz miałam jakieś wyjście, aby nie musieć iść do medyka, nie lubiłam tego miejsca. Do tego sami uzdrowiciele po części przypominali mi tą jędzę, moją matkę. Też zajmowała się leczeniem. Lub zabijaniem ukochanych i żądzą mordu na swoich szczeniakach. Pamiętam jakby to było dziś...
"Byłam młoda, wraz z Irayo uciekaliśmy przed rodzicielką. Goniła nas, wiedziałam, że zabiła ojca.
Gdy w końcu do nas dotarła postanowiłam zachować się jak starsza z rodzeństwa i wyszłam jej naprzeciw. Ta tylko zaśmiała się i skoczyła na mnie z tymi swoimi kłami. Byłam przerażona, jednak nigdy nie miałam dzieciństwa i tylko przy ojcu czułam się dzieckiem. Przypomniałam sobie co ona z nim zrobiła. Mimo, iż nie widziałam co się z nim stało, samo uczucie, że zabiła kogoś kogo kochałam wprawiło mnie w furię. Nagle ciemna noc stałą się jaśniejsza niż dzień. Mnie i Irayo otoczył błękitny płomień, który spalił matkę. Zobaczyłam tylko jak zmienia się w popiół. Na ten widok, tylko poszłam dalej..."
~~
Spojrzałam na jedyną w swoim rodzaju samicę i kiwnęłam głową. Najpierw zajęła się łapą. Z nią poszło jej gładko. Nie było rany, pozostały tylko siniaki ukryte pod zaplamioną bordowym kolorem sierścią. Gorzej było z moim ukochanym ogonem. Ansit musiała zacisnąć go mocno w dziobie i dopiero wtedy po części mnie wyleczyła. Kolorowy członek był bardzo długi i jeszcze teraz trudno mi się nim ruszało. Potrzebowałabym maści i bandaży. W mojej głowie pojawiła się myśl udania się do sklepu. Byleby nie do Kaiku! Nie miałam nic do samej wadera, ale ten jej zawód...
Dlatego pozostawał tylko sprzedawca.
Miałam więcej sił, więc pozwoliłam wejść An na mój grzbiet. Co prawda byłą mała, ale jej ogon sięgał blisko 6 metrów. Przynajmniej skrzydeł o rozpiętości 5 metrów nie pokazywała.
~~
Zabrałam z domu torbę, którą potem Ansit niosła w dziobie i już po niedługiej wędrówce byłam w ustalonym miejscu. Weszłam do środka.
- Mogę pomóc?
- Szukałabym maści i bandaży. - odparłam.
- Postaram się znaleźć. Powinny gdzieś tu być. W tym czasie możesz się rozejrzeć.
- Dziękuję, zrobię to chociaż i tak pewnie nic więcej nie kupię. - uśmiechnęłam się blado i zaczęłam "obczajać" co i gdzie tu jest. Po chwili dołączył do mnie niesforny feniks.
Oglądałam różne kamienie, naszyjniki czy inne różności. Moją uwagę przykuła jedna z ksiąg. Była na małym, marmurowym podeście, w kącie
- Cóż to jest? - spytałam zajętego szperaniem sprzedawcę.
- To Tajemnicza Księga. Otworzy ją tylko Wybraniec i do niego ona należeć będzie. Wszyscy, którzy tu trafiają myślą, że są szczęściarzami i ją otworzą. Cóż każdy chciałby być wręcz patronem i móc opanować kolejny żywioł.
- Ciekawa.
- Owszem. Ach, marzenie o przeglądaniu jej stron ma wielu.
- A jak wybiera się ten żywioł? - zaciekawił mnie ten temat. Zaczęłam skupiać się na książce.
- Och! On jest wybierany dzięki sercu. Taka jest zasada. Jeśli chcesz to spróbuj. Może chociaż jedna osoba będzie w stanie to zrobić- zaśmiał się.
- To nie dla mnie. Wątpię żebym była tym kimś. - zaczęłam iść dalej jednak An zastąpiła mi drogę i spojrzała na rzecz, o której przed chwilą rozmawiałam. Odwróciłam się i podeszłam do owego przedmiotu. Poczułam coś dziwnego i dotknęłam jej. Energia nasiliła się, a łapa zaczęła mrowić. Sklepikarz gdzieś zniknął. Czułam się zakłopotana, jednak spróbowałam ją otworzyć. Usłyszałem jak zamek puszcza. To niemożliwe! Dokonałam tego!
Zaczęłam przeglądać kartki. Wszystko było napisane w innym jeżyku, lecz tak jakbym go znała. Nigdy wcześniej się z nim nie spotkałam, a jednak go rozumiałam. To było bardzo dziwne!
Gdy basior wrócił podbiegł z rzeczami do mnie
-Zrobiłaś to?! Ale jak?!
-Po prostu, chyba jednak pomyliłeś księgę.
-Nie! Ty.. ty jesteś nim! Wybrańcem!
-Hm? - pamiętałam o czym mówiliśmy, ale ja? - Muszę już iść. Ile zapłacić za bandaże i maści?
-Nic! Nic, weź też księgę!
-No dobrze... Do widzenia - powiedziałam. Włożyłam wszystko do torby i dałam ją Ansit. Jak dają to brać, jak biją to walczyć.
Postanowiłam spokojnie wrócić do nory, jednak wiedziałam, ze będę o tym myśleć całą drogę.
~~
Dopiero w jaskini się uspokoiłam. Odłożyłam księgę obok mego legowiska i opatrzyłam się, u nasady ogona i całą przednią, lewą łapę.
Ansit leżała w głębi jaskini i wydawała się brać drzemkę. Położyłem dziwny przedmiot na moim a'la stole. Otworzyłam ją jeszcze raz i zaczęłam czytać. Jednak byłam wybrańcem! Nie mogę powiedzieć co tam pisało, jednak mogę opisać co ona zawiera!
~~
Przeglądałam kartki. Były tam różne obrazki w czymś podobnym do lustra, jakby portale. Pod spodem wszystko było opisane. Niektóre były nawet spisane na kilku kartkach!
Księga Tajemnic... Potrafi zmieniać iluzje w rzeczywistość, sprawia, że to co sobie wyobrażę może być prawdziwe, są w niej zamknięte portale do innych światów, z których pojawiają się wszelakie rzeczy i stworzenia. Są tam zarówno światy teraźniejsze jak i przeszłe oraz przyszłe. Wszystko zbiega się tam w jedno - wielki zbiór, którym zarządzam ja, Blau Tod. Jak już mówiłam tworzy jakby zbiór każdego wymiaru, każdej rzeczywistości. I tej odległej jak i bliskiej, oraz naszej. Niektóre są podobne kolejne całkiem różne...
To wprost niesamowite! Dodatkowo jeśli położę ją gdzieś na otwartej stronie z danym portalem i przeczytam na głos napis napisany pod nim on pojawi się przede mną! Wystarczy nawet samo słowo! A portali wydaje się być nieskończoność. Taka liczba innych światów!
Zrozumiałam też, że zyskałam moc panowania nad stworzeniami, i to wszystko dzięki temu że jestem wybrańcem! Nie dość, że tylko jeśli powiem pewno słowo myśląc o danym stworzeniu to one będzie mi posłuszne. Nie było wyjątków! Czyli gdyby ktoś stworzył smoka, ja mogłabym mieć nad nim władze po krótkim dźwięku wydobywającym się z mojego pyska.
Awesome! Nie mogłam w to uwierzyć wciąż dochodziłam do siebie.
Jeśli tylko nauczyłaby się nazw wszystkich portali mogłabym tam chodzić lub przyzywać zwierzęta czy inne stwory i władać nimi! Ułatwieniem było tu, że dla wszystkich wystarczyła ta sama komenda!
Musiałam o tym natychmiast opowiedzieć Alfie! Ale jeszcze czegoś mi tu brakowało. Żywioł!
Tamten basior mówił coś o sercu, ale nie jestem pewna. Może... spróbuję!
Starałam się podnieść lecz nic to nie dało. Wtedy stworzyłam cień. Rozłożyłam cząsteczki powietrza i zrobiłam z niego cień, który ożywiłam. Stał się koszmarem!
Wtedy ze skały stworzyłam ptaka. On nawet latał. Potrafiłam panować nad komórkami! Nowe stworzonko zmieniło się w fioletową ciecz aby zaraz po chwili być złotą rybką. Mój żywioł! Nie wierzyłam! To Materializacja!
~~
Pognałam do Saikhana. Zjawiłam się tam natychmiastowo.
- Coś się stało Blau?
- Owszem - pokazałam mu rzecz, którą miałam w torbie, to była księga.
- Skąd ją masz. Czy ty?!
- Otworzyłam ją- powiedziałam ze spokojem i stworzyłam złoty sen z powietrza. Był mały i zaczął wić się mi u nóg.
- Jesteś wybrańcem! - wykrzyknął. Poczułam satysfakcję jak nigdy. Czułam, że przepełnia mnie niesamowite uczucie...

Od Alice CD Averian

- Wielkie szczęście..
Zaśmiałam się.
- A ty? Znasz swoich rodziców? -  Spytał basior.
 Na to pytanie zamilkłam... Nie lubiłam o tym gadać. Ale cóż...
- Tak.. Matka zginęła w czasie porodu, a ojca zabiły inne wilki.
Westchnęłam. Averian spuścił głowę.
- Nie wiedziałem...
- ok... Dobra, chodźmy gdzieś.
Zaproponowałam. On się zgodził. Szliśmy powoli, a między nami była cisza. Starałam się to przerwać, lecz były tylko krótkie pytania i odpowiedzi.
W końcu dotknęłam go i zaczęłam uciekać. On mnie gonił. Trochę mu zajęło dogonienie mnie. Ale dał radę.
- Może pójdziemy się napić?
Spytał zdyszany.
- Jasne.
Zaśmiałam się.

Averian? Wena [*]

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Averiana

Averian siedział w lesie i patrzał prosto w ogień. Zaczął się zastanawiać czy kiedyś wreszcie przypomni sobie swoją rodzinę.
- Co robisz? - zapytała Alice która właśnie podeszła do ogniska.
Averian spojrzał na nią uśmiechnął się i powiedział -  To może wydać ci się dziwne,ale patrze sobie w ogień.
- Co w tym dziwnego? - zapytała - Każdy ma jakiś sposób na nudę. Spojrzała na jego twarz i zobaczyła spadającą łzę.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nie,wszystko jest dobrze - odpowiedział.
- Przecież widzę że płakałeś, co się stało?- Pytała dalej 
- Ehhh... długa historia - odpowiedział.
- Mamy czas - naciskała Alice.
-Dobrze, ale nie narzekaj że cię zanudzałem. - powiedział - Kiedy byłem na wygnaniu patrzałem w ogień tak jak tu teraz i zobaczyłem tam coś dziwnego. Jakaś rodzina wilków, dwa szczeniaki i dwa dorosłe.
Siedzieli i bawili się, kiedy jakaś inna wataha ich otoczyła. Rodzice umarli broniąc szczeniąt, jedno z nich uciekło , a drugie nie mam pojęcia czemu porwane zamiast zabite. Zawsze kiedy patrzę w ogień najpierw przypomina mi się to a potem zaczynam myśleć czy jeszcze kiedyś poznam moją rodzinę.
- Spokojnie, z serafinem i tym sygnetem na pewno kiedyś ci się to uda-powiedziała po czym starła łzę z jego policzka wstała i powiedziała - Chodź pokażę ci coś. - Averian 
wstał, a duch feniksa wchłonął ogień po czym zniknął.
- Gdzie jest Serafin? Pierwszy raz widzę cię przez dłuższy czas bez niego - powiedziała.
- Poprosiłem go żeby zostawił mnie samego, teraz pewnie robi coś w swoim świecie.-odpowiedział - Masz rację rzadko przebywamy bez siebie, ale wiesz od kiedy mnie wygnali miałem tylko go, więc jest dla mnie jak rodzina której nie pamiętam.
-Jesteśmy - powiedziała. 
- Pięknie tu - powiedział Averian. Rozejrzał się, wokół nich było dużo drzew,
wodospad i jakiś spływ. Averian podszedł do wody i się jej napił, kiedy skończył zaczął patrzeć się w swoje odbicie w tafli wody.
- O co chodzi? - zapytała Alice.
- Cicho, czekaj - odpowiedział. 
Odwrócił się i podszedł do krzaków. Z nich wyskoczył jakiś wilk i zaatakował Averiana.
Nagle z niego zszedł, a zdziwiony Averian podniósł się i na niego spojrzał.
To był Crazy.
- Przepraszam, nie wiedziałem że to ty. - powiedział- Alice co ty tu z nim robisz?
- Rozmawiam - odpowiedziała. Crazy spiorunował Averiana wzrokiem.
-Słuchaj może mi w końcu wytłumaczysz o co ci w ogóle chodzi co? - zapytał Av - Co ty do mnie masz?
- To że nie jesteś w pełni wilkiem, pół wilka pół demona i jak ja mam ci zaufać? A do tego chodzisz gdzieś z Alice.
- Umiem się obronić - odpowiedziała.
-Czyli nie ufasz mi tylko dlatego że poświęciłem połowę swojej wilczej duszy żeby mieć szansę na poznanie rodziny, tak? Gdybym chciał kogoś z was zranić już bym to zrobił, nie jestem kłamcą - powiedział Av - możesz być spokojny nic nikomu tu nie zrobię, nie musisz mnie lubić ale nie masz powodu żeby mnie nie lubić.
Najlepiej będzie jak po prostu damy sobie nawzajem spokojnie żyć i będziemy sobie obojętni, nie zwracajmy na siebie po prostu uwagi dobrze?
- Niech ci będzie - odpowiedział Crazy - ale spróbuj tylko komuś coś tutaj zrobić a osobiście zadbam o to żebyś nigdy nie poznał swojej rodziny. Kiedy skończył odszedł.
- Przepraszam cię za niego,ale taki już jest - powiedziała Alice.
- Nie ma za co, rozumiem go. - odpowiedział Averian - Powiedz mi czy na każdego nowego tak reagował czy tylko ja jestem tym "szczęściarzem"?
-Aż tak długo nie lubił tylko ciebie.-odpowiedziała.
- To miło. - powiedział Av.

Alice?

sobota, 8 sierpnia 2015

Od Averian'a "Magiczny sygnet"

Averian z braku zajęcia postanowił że pójdzie na polowanie. Wszedł do lasu, zaczaił się i czekał na ofiarę. Nagle zobaczył jelenia i zdecydował go zaatakować. Poczekał jeszcze chwilę, aż ten podejdzie bliżej i rzucił się na niego wbijając mu kły w gardło. Jeleń zaczął się szamotać lecz wilk przygniótł go łapą do ziemi.Kiedy ten przestał się ruszać, Av z niego zszedł. 
- Coś dziwnego jest w jego brzuchu - powiedział Serafin. 
- Co masz na myśli? - zapytał Averian. 
-Nie potrafię powiedzieć co to, ale wiem ze to raczej nie powinno tam być - odpowiedział demon.
Averian wbił pazury w brzuch zdobyczy i rozerwał go. W środku znajdował się jakiś sygnet.
-To nie jest zwykły sygnet - powiedział demon - możne lepiej zapytaj kogoś czy możesz go założyć, ja nie potrafię rozpoznać tego rodzaju magii. 
-Dobrze pójdę - powiedział Av, był zdziwiony, zwykle demon wiedział wszystko o każdym magicznym przedmiocie.

xxx

-Więc jak go znalazłeś? - zapytał Saikhan. - Byłem na polowaniu,znajdował się w brzuchu jelenia, serafin nie ma pojęcia co to za rodzaj magii, a ty?-zapytał Averian. 
-Jakiś rodzaj iluzji,ale nie taki jak twoja. O wiele potężniejszy - odpowiedział Alfa
-Więc po prostu go założę - powiedział Av po czym to zrobił. Gdy był na jego palcu kolce wysunęły się z niego i wbiły w palec wilka.Poczuł przeszywający ból i zemdlał.

xxx

-A co jeśli nie żyje? - usłyszał Averian.
-J...Ja dalej żyje - odpowiedział - Co się stało? 
Pamiętam tylko że założyłem go poczułem jak coś wbija mi się w łapę i zemdlałem.
-Tak zemdlałeś,czujesz coś teraz? Chcieliśmy z ciebie zdjąć ten sygnet ale te kolce dalej są w twoim palcu - odpowiedział Saikhan.
-Tak boli jak cholera a, czuje też moc o której mówiłeś zanim go założyłem. Czekajcie chwilę.-powiedział Av po czym wyszeptał jakieś słowa. Sam nie wiedział co  znaczą, ale czuł że to jakieś potężne zaklęcie. Nagle wszyscy obecni przenieśli się na jakaś polanę. 
- Gdzie my jesteśmy?! - zapytał Crazy - Averian?!.
-Jesteście w fałszywej rzeczywistości - odpowiedział - Boże ten sygnet jest świetny. Jego głos dochodził z każdej strony ale nigdzie nie było go widać.Nagle Crazy zaczął się unosić, wbrew własnej woli.
-Co się dzieje?! - zapytał - jeśli to ty Av to lepiej mnie postaw na ziemi.
Wilk opadł a Averian powiedział - Wiec to ta moc,jesteście teraz w rzeczywistości, w której jestem bogiem, ale dobra wracamy do prawdziwej?.
-Tak,wracajmy. - odpowiedział Saikhan.
Av wypowiedział te same słowa co wcześniej i wrócił do prawdziwego świata razem z resztą. 
-To jest świetne - powiedział Av
-Nie wiem co jeszcze ten sygnet potrafi,ale czuje że to nie koniec jego możliwości,czekajcie  mam pomysł.Wilk wyszedł z jaskini skupił się na chwilę a nad nim pokazał się wielki duch feniksa.
-Wow,czekajcie muszę coś wypróbować - powiedział Averian po czym udał jakby kogoś atakował. Duch feniksa powtórzył atak przy okazji wypuszczając falę ognia.-Ten sygnet jest mega - powiedział ucieszony Averian. 
- Tak,ciekawe co jeszcze potrafi - powiedział najwidoczniej niezbyt zadowolony tym ze taki potężny sygnet trafił akurat do Averiana Crazy.
-Pokaż coś jeszcze - powiedziała Alice której najwidoczniej to wszystko się spodobało.
-Jestem zbyt wyczerpany żeby używać nowych zaklęć ale jest coś co mogę zrobić - powiedział Av po czym duch feniksa podleciał do Alice uniósł ją wysoko i zaczął kołować.
-Ale to fajne - odpowiedziała wilczyca. Nagle Averian poczuł się słabo i zachwiał, a feniks zniknął. Serafin szybko podleciał łapiąc Alice i odstawiając ją na ziemię. 
- To dziwne uczucie być uratowaną przez demona - powiedziała wadera.
-Jakiś problem?Mogłem cie nie łapać. - odpowiedział serafin.
-Serafinie przestań nie miała nic złego na myśli - powiedział wyczerpany Av - przepraszam że cie upuścił, ale nie miałem już siły dłużej  go utrzymywać.
- To ja powinnam przeprosić - odpowiedziała - mogłam się domyśleć że po tak potężnych zaklęciach będziesz wyczerpany.
Wadera podeszła do Averiana i podała mu łapę podnosząc go.
-Miło patrzeć jak nawzajem się przepraszacie ale trzeba zdecydować co zrobić z sygnetem-powiedział Saikhan.-Zostawiamy go Averianowi czy zdejmujemy go?.
-Jak chcesz go niby zdjąć z tymi kolcami? - zapytała Alice. 
- I tu ma rację powiedział Artur.
-Więc mu go  zostawiamy?- zapytał Alfa. Wszystkie wilki oprócz Craz'iego zgodziły się.
Kiedy wszyscy się rozeszli Averian także poszedł i położył się żeby odpocząć. 
-Ten Crazy, chyba cie nie lubi - powiedział Demon.
-Zauważyłem - Odpowiedział Av. - Tylko nie mam pojęcia czemu.

Koniec.

piątek, 7 sierpnia 2015

Informacje

Zadanie dla naszego Szeryfa jest gotowe. Powodzenia Blau Tod. Po tobie spodziewam się naprawdę czegoś ciekawego.



Alfa Watahy "The Rising Sun" Saikhan

Powitajmy kolejnego basiora Veran'a


 Szpieg 

Od Averian'a - Dołączenie do watahy.

Averian krył się w krzakach,ponieważ zobaczył jakąś łuczniczkę na polanie  i nie chciał zwracać jej uwagi.
-Serafinie jest jakaś inna droga do ich Alfy?-zapytał Av.
-Jedyna to wspinaczka na tamtą skałę-odpowiedział demon wskazując na dużą skałę obok nich.
-Skoro innej nie ma to trudno-powiedział i westchnął wilk. Kiedy podszedł do skały zaczął się wspinać.
W połowie drogi w jego tylną łapę wbiła się strzała,a ten spadając uderzył głową o skałę i zemdlał.
Kiedy się obudził zauważył że jest w jakiejś jaskini.Zobaczywszy jakiegoś basiora zerwał się na łapy,ale od razu poczuł przeszywający ból w tylnej i padł z powrotem na ziemię.
-Spokojnie,połóż się nic ci nie zrobię-powiedział basior. Averian zaufał mu,ponieważ wiedział,że nawet gdyby chciał coś mu zrobić Serafin już by go zaatakował.-Co się stało?- zapytał
-Wilczyca z naszej watahy strzelała w skałę po której ty próbowałeś się wspiąć, i przypadkowo trafiła cię w łapę. Av przypomniał sobie wszystko i spojrzał na łapę owinięta jakimiś ziołami.
-Po co się wspinałeś?-zapytał basior - A,zapomniałem się przedstawić,jestem Saikhan, Alfa watahy na której terenie bawiłeś się w wspinaczkę.
-Jestem Averian,wspinałem się,ponieważ chciałem się dostać do twojej jaskini,a gdyby ta wilczyca mnie zobaczyła,zapewne bym się tu nie dostał,więc zapytałem swojego demona o drogę,a ten wskazał mi  tę skałę.
-A więc masz swojego demona?-zapytał Saikhan.
-Ups chyba powiedziałem za dużo,trudno i tak bym tego nie ukrył,Serafinie możesz się pokazać.

Obok Averian'a pokazał się wysoki demon z kosą w ręce.
​.-Kto to?-zapytał.
-Ich Alfa-odpowiedział Av-wracając do tego co chciałem.
Wilk opowiedział basiorowi swoją historię,jak poznał serafina. i jak został wygnany.-I z braku znajomych postanowiłem dołączyć do was.
-Chyba nie chcesz mu uwierzyć?-powiedział jakiś wilk.Serafin momentalnie zaatakował tamtego wilka.
-Serafinie stój!-Krzyknął Averian. Kosa demona zatrzymała się przy gardle wilka.Serafin posłusznie wrócił do Averiana.
-O tym mówiłem,nigdy nie wiadomo kiedy naśle na nas swojego demona-powiedział zaatakowany wilk.
-Sam go sprowokowałeś,to jego demon stróż-Odpowiedział Saikhan-gdyby chciał coś ci zrobić nie powstrzymywałby go.
-On nie chce nam nic zrobić-powiedziała jakaś wilczyca-jest po prostu samotny i szuka pomocy.
-Ty i serafin możecie nam się tu przydać-powiedział Alfa-ale pamiętaj jeden atak na członka watahy i się pożegnamy.
-Dobrze,wiem i dziękuje-odpowiedział Av. Kiedy wychodził zatrzymał się koło tamtej wilczycy i powiedział-Dziękuje za pomoc,a przy okazji jestem Averian.
-Powiedziałam tylko prawdę-odpowiedziała-Jestem Kaiku. - Gdy się przedstawiła po prostu odeszło.
-Coś chyba cię nie polubiła-powiedział Serafin.
-Zamknij się dobra?Gdyby nie ona to przez ciebie by nas nie przyjęli,lepiej naucz się nad sobą panować-Odpowiedział Av.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Od Bruna CD Melody

- Nic wam nie jest?
Spytał.Crazy. 
- Ni..nie.. A co z tymi ludźmi?
Spytałem. Chwilę się zastanowili.
- Nie przyjdą.
Uśmiechnęła się Bluelly. 
- Możemy już iść?
Ziewnęła Mel. Oni pokiwali głowami. Ja i Mel, pobiegliśmy przed siebie, czyli do mojej jaskini. Chwilę się bawiliśmy. Potem Mel poszła spać. Ja także.

Xxx

- Bruno! Wstawaj!
Obudził mnie głos Melody. 
- Hmm?
Mruknąłem zaspany. Ona wyciągnęła mnie za łapę z jaskini.
- Chce ci.coś pokazać.

Mel?

Nowy wojownik zasilił nasze szeregi. Powitajmy Averian'a



Wojownik

wtorek, 4 sierpnia 2015

Informacje i zakończenie konkursu.

Moi drodzy konkurs został zakończony. Z lekkim opóźnieniem no ale czasem tak bywa.
Bardzo dziękuję osobą, które wzięły udział (szkoda, że było ich tylko cztery) i gratuluję zajętych miejsc.
Teraz przejdziemy do wyników :

Pierwsze miejsce, "Księga Tajemnic" oraz 300 monet wędrują do... (werble)

Blau Tod

Drugie miejsce, 300 monet i kamień nieśmiertelności lub zaklęcie szamana wędrują do....

Alice

 Trzecie i zarazem ostatnie z specjalnie nagradzanych miejsc oraz dowolny przedmiot z sklepu i 300 monet wędrują do...

Amber

Wyróżnienie, 200 monet i awans na wyższe stanowisko otrzymuję... 

Kaiku

A więc wybrańca proszę o jak najszybsze napisanie opowiadania z właściwościami księgi oraz o opisanie nowego żywiołu wraz z mocami.
Kaiku napisz za jak dostałaś stanowisko Uzdrowiciela.
Amber napisz mi co chcesz dostać z sklepu. (Jeśli nic ci się nie podoba napisz mi co chcesz, jakie to ma zdolności (do czego służ) oraz wyślij mi obrazek... a i nie zapomnij o cenie (chyba, że to ma być przedmiot wyjątkowy dla ciebie).
Alice co wybierzesz zaklęcie czy kamień?  

Od Blau Tod na konkurs

Otworzyłam oczy i wyrwałam się z przemyśleń. Niebo było szare, a od rana nie spotkałam żywej duszy. Jakby nagle wszyscy wyparowali. Musiałam zająć się swoją pracą. W końcu, niedawno awansowałam na szeryfa. Jest to duża odpowiedzialność, a do tego to tylko okres próbny. Musiałam się więc postarać.

Zaczęłam się rozglądać. Skoro nie widziałam wilków, to dziś zajmę się najpierw terenami. Nie pozostało mi nic innego jak tylko sprawdzić czy wszystko jest okej. Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam na północne terytoria.
Mój chód był szybki i zdecydowany. Mimo mizernej pogody czułam się dość dobrze. Nieraz przecież w taką pogodę wolałabym zostać w jaskini, pod moimi skórami z niedźwiedzia. Jednak dzisiaj było inaczej. Nie przeszkadzały mi chmury czy prawdopodobieństwo burzy. Moje myśli kierowałam w stronę odpoczynku. W końcu ja rzadko miewam dobry humor.Biegłam w wyznaczonym sobie kierunku i nie zatrzymywałam się. Wolałam mieć to za sobą.Nie minęło sporo czasu a ja już mogłam przeczesywać tutejsze miejsca. Nic nie zbudziło moich podejrzeń. Do chwili. Usłyszałam jak cienka gałązka pęka pod czyimś ciężarem. Odwróciłam się gwałtownie. Jakieś 10 metrów ode mnie, w krzakach siedziało jakieś zwierzę. Nie miałam nawet ochoty się z tym kimś bawić. Skupiłam wzrok na roślinności, w której się ukrył nieproszony gość. Zmrużyłam oczy. Po chwili usłyszałam ryk, a raczej krzyk. Z zieleniny wyskoczył lampart. Tarzał się po ziemi nie przerywając swoich wrzasków. Zbliżyłam się do niego i zakończyłam iluzję. Leżał przede mną, spocony i zdyszany.

-Podobała ci się ta perspektywa?- wyszczerzyłam kły w jego stronę.

Spojrzał na mnie tylko i spróbował wstać. Nie przeszkadzałam mu
-Nie przychodzę w złych zamiarach! Jestem tylko zwykłym podróżnikiem i handlarzem!- wydobyło się z jego pyska
-Mało mnie to obchodzi. Jestem strażnikiem terenów na które wkraczasz. Masz się natychmiast oddalić!
-Nie atakuj mnie!
-Wystarczyła marna sztuczka abyś już wił się na ziemi, po co miałabym cię atakować?
-Nikt nigdy nie odbiera mnie dobrze. Zawsze muszę uciekać. Wszyscy, ale to wszyscy chcą się mnie pozbyć i atakują!
-Ja tego nie zrobię. Widzę, że nie muszę robić ci krzywdy. Odejdź dopóki mam cierpliwość.
Widziałam, że nie chciał walczyć. Spojrzał tylko na mnie zielonymi oczami i szepnął coś pod nosem. Czułam mrowienie w całym ciele. Nim się obejrzałam sypnął we mnie proszkiem i zniknął, jakby nigdy się nie pojawił. W jednym momencie poczułam jakby coś we mnie uderzyło. Zakręciło mi się w głowie, lecz zaraz potem jakbym dostała zastrzyku energii. Wydawało mi się jakbym się napiła jakiegoś eliksiru. Otrzepałam się i zaczęłam biec w stronę jaskini Saikhan'a. Miałam pewne plany, wiedziałam, że nie mogę ufać temu co we mnie wstąpiło, ale ta ikra sprawiała, że przestawałam o tym myśleć.
Mięśnie łap pracowały, ale ja chciałam biec coraz szybciej. Cokolwiek zrobił tamten kot, sprawił, że zstąpiła na mnie niezmierzona siła witalna.
Pokonywałam zarośla, kopce, obalone gałęzie, głazy czy strumyki. Terytorium było dość spore, lecz to nie sprawiało mi problemu.
Słońce było w zenicie, kiedy dotarłam do Alfy. Siedział w głębi jaskini. Weszłam żwawym krokiem. Basior obrócił się w moim kierunku
-Witaj Blau, chcesz czegoś?
-Tak. Wykonałam dzisiejsze obowiązki. Nikt nie przekracza naszych terenów, a miedzy wilkami panuje spokój
-Jak mniemam chcesz wolny dzień?- uniósł brew
-Jeśli mogę. Chciałabym się jakoś wyżyć na otoczeniu, potrenować. Rozumiesz?- basior kiwnął tylko łbem
-Masz moją zgodę. Dzisiaj jesteś wolna od obowiązków.
Uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl o chwilowym wolnym i możliwościach wykorzystania tego czasu. Odwróciłam się i chciałam już wyjść. Zatrzymał mnie głos Saikhan'a.
-Poczekaj.- podszedł do mnie- Możesz coś jeszcze zrobić?- kiwnęłam głową- Potrzebuję kogoś do pewnego zadania. Nadasz się doskonale. Masz tu wielki atut, że znasz się na iluzji. Mogłabyś udać się do "Lasu Iluzji"?
-Oczywiście. Często tam bywam
-Cieszę się. Będziesz musiała tam poszukać pewnej rzeczy. Artefaktu.
-Jak wygląda- musiałam poznać jak najwięcej szczegółów
-Przypomina jajo, jest średniej wielkości, szare, połyskuje na fioletowo.
-Dobrze, a do czego służy?
-Najpierw go przynieś. Reszty dowiesz się później. Masz moje błogosławieństwo. Kexzai Osnya Vesi- powiedział i wręczył mi dziwny amulet.



Był staranie wykonany. Smukły i gładki. Nie był też kruchy. Zrobiony z materiału, którego nie znam. Na środku był jakby jakiś ptak, który na swym grzbiecie miał owalny, piękny, niebieski kamień. Zawiesiłam go na szyję.

-Wspomnisz chociaż o mocy tego?- uniosłam brew.
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz mam jeszcze kilka ważnych spraw na głowie.
Kiwnęłam na pożegnanie. Zostałam sama, gdyż samiec już się oddalił. Postanowiłam zrobić to samo. Tym razem kierowałam się do mojej groty.
Była tylko jakieś 1.5 kilometra na zachód od miejsca, z którego wracałam więc znalazłam się tam raz dwa.
Wzięłam małą, skórzaną torbę, którą kiedyś wykonałam w podróży. Zdjęłam amulet, który dostałam i włożyłam go do ów rzeczy. Na razie nie był mi przecież potrzebny.

Wyszłam z jaskini i zobaczyłam przed nią leżącego mojego przyjaciela- Thanatora imieniem Eltru
Samiec natychmiastowo wstał i udał się w moją stronę. Na jego pysku widziałam zdanie: "Weź mnie ze sobą!"
Spojrzałam a niego. Do mojego ulubionego miejsca w watasze miałam dobre kilka kilometrów. Mogłam od razu tam być używając teleportacji, ale to nie moja działka. Jeszcze bym łapę miała na grzbiecie, a ogon na pysku!
Poprosiłam 2,5 metrowego stwora aby się położył. Wskoczyłam na jego grzbiet, uważając aby nie spaść z jego błyszczącej skóry. Sześć umięśnionych łap podniosło nas z ziemi. Dałam mu znak aby ruszył, sama trzymając się jego a'la czułek. Od razu poczułam przypływ powietrza na pysku. Mój towarzysz gnał z nadzwyczajną prędkością. Dopiero po paru minutach postanowiłam się go puścić i dać się ponieść adrenalinie...
Nie minęło pół godziny, a nawet 15 minut a już byliśmy na miejscu. Zeskoczyłam z grzbietu Eltru. Spojrzałam na las. Fioletowe drzewa i ta poświata.
-Katpe- powiedziałam. Samiec nie był zadowolony, lecz usłuchał i odszedł. Kiedy tylko miałam wolną chwilę przychodziłam tutaj. Często było to w nocy, a teraz będzie coś kilka godzin przed zachodem. Jednak tam, rzadko widuje się słońce.
Pewnym krokiem weszłam na jedną ze ścieżek. Wybrałam tą, która była mi nieznana. Skoro szukałam czegoś o czym nie wiedziałam to na pewno nie spotkałabym tego w miejscach, które znam na pamięć.
Droga, którą obrałam była długa i z każdym krokiem czułam dziwną atmosferę. Jakby ktoś lub coś...
Jednak nie! Rzadko spotykam tu dziwne stworzenia. Zapewne tylko mi się wydaje, albo jakiś króliczek z rogami biega w krzakach.
Przyśpieszyłam kroku.

~Po zachodzie słońca...~

Kilka nikłych światełek doprowadziło mnie do małej, częściowo odsłoniętej polany. Było tam obalone drzewo. Zatrzymałam się na środku i spojrzałam w górę. Widziałam powoli wyłaniające się gwiazdy. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak długo tu przebywam.Odłożyłam torbę na pień i przypatrzyłam się w niebo. Usłyszałam ciche kroki, jakieś 10 metrów za mną..To pewnie iluzja, w końcu to to miejsce. Rozluźniłam się. Czułam się spragniona. Wstałam aby wziąć łyk ze strumienia, który powinien być gdzieś niedaleko. Dopiero wtedy zorientowałam się, że władam iluzją. Czyli to coś jest prawdziwe!Po moich plecach przeszły ciarki, a zimny dreszcz przeszył moje ciało. Odwróciłam się i zobaczył okropne stworzenie. Miało kilka metrów wysokości. 
Był zgarbiony. Jego ciało było koloru skalistego z zielonymi pręgami. Ogon był długi na kolejne kilka metrów, a same przednie kończyny chude i zakończone ostrymi jak mało co pazurami.
Tylne łapy, czy jak mogę to nazwać, były zgięte jak u kangura. Pod długimi, szpiczastymi uszami, którymi musiał wszystko słyszeć chowały się przerażająco żółte źrenice. Na pewno widział w ciemności. Dodatkowo ta paszcza... Była jakby rozdzielona na 3 części. Na każdej była masa zębów. Stał 15 metrów ode mnie, jednak wyraźnie czułam jego śmierdzący oddech i widziałam, że ciało jest muskularne. Zrobił krok do przodu, czułam, że ziemia chce mnie wyrzucić w powietrze, a sam osobnik chce włamać mi się do umysłu.Musiałam uczynić to samo. Rzuciłam iluzję, lecz ten nadal podchodził. To nie działało! Zapomniałam o tym, że na stworzenia z tego lasu żadna iluzja nie działa! Teraz zaczęłam żałować, że nie ma przy mnie Eltru. Wtedy coś sobie przypomniałam. Amulet! Nie wiem do czego służy, może właśnie on mi pomoże! Jednak schowałam go do torby. Popełniłam wielki błąd.Wpatrując się w potwora zaczęłam powoli podchodzić do błogiej rzeczy. Straciłam go na chwilę z oczu. Wyskoczył i pojawił się przed pniem. Czułam pulsujący ból w głowie. Nadal próbował się tam wedrzeć. Najwidoczniej zauważył, że to nic nie da, bo skoczył w moją stronę. Odskoczyłam lecz poczułam ból. Z mojego lewego barku wydobywała się ciepła ciecz. To choler*two mnie zraniło! Niebawem sierść na mojej łapie była już czerwona. Chciałam wykorzystać moment i przedostać się do drzewa. Zaczęłam biec, lecz to coś było ode mnie szybsze. Złapało mnie za ogon i uniosło do góry. Patrzyłam teraz w jego ślepia. Ryknęło na mnie. W tej chwili czułam tylko ból, rana na kończynie, próba dostania się do mego umysłu i to, że mój ogon prawie został wyrwany. Wisiał tylko dzięki skórze, kość zniszczona. Nie wiem dlaczego, ale dzisiejsza energia mnie opuściła. Ten p*eprzony kocur! Teraz jestem słabsza. Muszę odpocząć. Nawet wisząc tu, tylko na chwilę zamknąć oczy. Straciłam tez nagle wolę walki. Przydałoby się poddać...Poczułam ciarki. Zrobiło mi się zimno. Nienawidziłam tego uczucia. Może to ono sprawiło, że chciałam znowu walczyć? Aby powstrzymać chłód? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Lecz tylko dzięki temu czemuś odżyłam. Sypnęłam potworowi iskry w oczy i wyrwałam mu się. Ból powrócił. Ogon wisiał teraz jak worek. Prawie nie było widać, ze był uszkodzony. Bowiem okaleczył mnie od środka. Niekończące się uczucie mrozu nie pozwalało mi się poddać. Wykorzystałam resztki sił i stworzyłam ognistego klona. Zobaczyłam, że stoi obok mnie, a potem natychmiastowo skacze na obce mi stworzenie. Zachwiałam się. Dopiero teraz powróciłam do pełni zmysłów. Zdałam sobie sprawę, że to nie ja wydobyłam z siebie klona, chociaż był mój. To... amulet! Już o czystym umyśle dobiegłam do obalonego drzewa i założyłam medalion. Teraz zrozumiałam. Saikhan rzucając na mnie zaklęcie przypisał do mnie amulet. Już wiem jaką ma moc... Myślałam, że będzie bezużyteczny, a on w tym czasie uratował mi życie. Nie potrafiłam określić tej mocy, ona dodawała otuchy, jakby motywowała i nie pozwalała się poddać. To było jej sedno.Nie mogłam jednak dalej myśleć o tym wszystkim, teraz musiałam walczyć. Obolała, ranna czy nie, muszę przeżyć. Wisior błysnął, a ja zaczęłam emanować energią, na chwilę nie czułam bólu. Skoczyłam na stwora. Niestety pokonał mojego klona, lecz tym razem się nie poddałam. Jednym precyzyjnym cięciem przecięłam mu ścięgna tylnych kończyn. Upadł, jednak nadal był niebezpieczny. Stanęłam przed nim. Teraz to ja wlepiałam w niego wzrok. Moja żądza krwi...obudziła się! Unikając pazurów przewróciłam go na plecy. Szybkimi ruchami wskoczyłam na niego i rozcięłam brzuch, który zaczął obficie krwawić. Z zadowoleniem wyrwałam mu flaki. Wtedy umarł...Amulet przestał działać i znowu przeszył mnie ból. To były istne katusze, ale nie mogłam przerwać misji. Nie teraz..Zaczęłam iść przed siebie wlekąc ogon i wiedząc, że teraz nikt mi nie pomoże. Wtem rozbłysnęło za mną światło. Odwróciłam się. Przede mną stał basior. Był prawie dwa razy ode mnie większy i cały poharatany.

-Kim jesteś?!
-Koszmarem, Snem, Śmiercią, Życiem, Posłańcem, Zbawicielem...Zwał jak zwał. Dla ciebie jestem Obojętnością
-Jestem ranna, ale to nie oznacza, że przeżyjesz!- warknęłam
-Wiem czego szukasz.
-Mów dalej- postanowiłam wysłuchać jego propozycji.
-Ale najpierw powiedz dlaczego zabiłaś mojego zwierzaka.
-Będziesz bardziej martwy od niego jeśli zaraz nie zaczniesz gadać!- powiedziałam. Poczułam tylko uderzenie w głowę...

~Ocknęłam się.~

 Byłam jakby na terenach watahy, tylko te były piękniejsze i bardziej żywsze.-Nic ci nie jest?- usłyszałam ciepły i miły głos. Wstałam. Nie czułam bólu, a to było tylko mrowienie. Basior uśmiechnął się do mnie.
-T-todum? Tato?!- jąkałam się. Przede mną stał samiec, który bronił mnie kiedy tylko mógł, ten po którym odziedziczyłam dobrą stronę mojego charakteru. Przytuliłam ojca. Nie widziałam go tak długo, ostatni raz przed tym jak...
-Witaj córeczko- odwzajemnił uścisk. Puściłam go. Patrzyłam po prostu jak się uśmiecha.
-Skoro ty, co z tą...?!-Kim?!-Moją matką?
-Nie jesteśmy w piekle. - zaśmiał się.
 Zmrużyłam oczy i wycofałam się
-Czyli jesteśmy w niebie?- pokiwał głową. Dopiero teraz zorientowałam się, ze nie mam medalionu. - Szkoda tylko, że mój ojciec nie wierzył, że niebo istnieje- rzuciłam się na niego i przygniotłam z siłą do podłoża. Spojrzałam w oczy. W jednej chwili zrobiły się puste, wszystko zniknęło.

~Obudziłam się.~

 Tym razem ból był już dość wyraźny. Tamten dziwny samiec przyglądał się mi. Amulet od Saikhana był na miejscu...
-To, to, czego szukasz- podsunął mi kamień, po który przybyłam. Wzięłam go. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na niego spode łba. Pokazałam mu zęby. Prezent od alfy znów zabłyszczał. Skoczyłam na niego i szybkimi ruchami rozszarpałam jego ogromne ciało. Ze mną się nie zadziera, tym bardziej nie wkrada do umysłu...Włożyłam artefakt do torby i zarzuciłam ją przez łapę. Poczułam na chwilę ból gdyż wisior już nie działał.
-Nigdy nie kpij z mego ojca- rzuciłam do zwłok i obolała ruszyłam w stronę wyjścia. Teraz towarzyszyło mi uczucie zwycięstwa a zarazem strach, że w moim stanie nie dojdę do jaskini przywódcy.

~Nad świtem~

Weszłam do groty Saikhana. Odwrócił się i szybkim truchtem znalazł się obok mnie.-Przyniosłam to, co chciałeś.- wyjęłam przedmiot. Basior kiwnął głową. Wziął do pyska owalny kamień i dał znak aby iść za nim. Uczyniłam to. Położył go, a dookoła usypał okrąg ze sproszkowanej kości. Wziął coś co kształtem przypominało głowę jaszczura i rozbił kamień. Jego wnętrze rozbłysło. To wyglądało... jak galaktyka!Wziął jeden kawałek i dał mi go. Resztę schował.
-To, to- rzekł powolnym tonem
-O co w tym wszystkim chodzi?
-Potrzebujemy czegoś, a'la tarczy ochronnej. Spróbowałem skontaktować się duchem tych terenów
-W dość dziwny sposób- powiedziałam
-Owszem- uśmiechnął się lekko- Dziękuję za pomoc. Amulet i kawałek kamienia weź jako prezent.
-Dziękuję.
-I udaj się do medyka! Natychmiastowo
-Dobrze- powiedziałam i wyszłam z jaskini.
 Pierwsze co zrobiłam to udałam się do mojego legowiska. Odłożyłam tam wszystkie rzeczy i opadłam na kamienną podłogę. Bark już nie krwawił, lecz nadal czułam ból. Dodatkowo ogon... choler*e katusze! Gdyby nie to, że mam tam grubą skórę... mięśnie od środka wyrwane, a kość złamana w kilku miejscach. Na szczęście ledwo widoczne. Do medyka udam się jutro. Teraz, choć na chwilę się zdrzemnę, we śnie zapomnę o bólu...