Gdy padło moje imię, zdziwiłam się. Nikt mnie tu nie znał, a jednak szanował. Siedziałam cicho, schowana, oczekując cudzych reakcji.
Po chwili Saikhan rzucił:
- A więc już mogę stwierdzić, że jeżeli Bluelly, nasza szamanka nie będzie mogła dołączyć do ciebie w wyprawie zastąpię jej miejsce.
Czyżby stwierdził, że nie podołam temu zadaniu? Pff, nie lubię gdy ktoś obniża mój autorytet. Każdy po kolei potwierdzał zgodę na udział, ja czekałam jeszcze chwilę, by następnie odpowiedzieć.
-Saikhan, cieszę się, że jesteś taki pomocny. -Nuta ironii w moim tonie była wyczuwalna.- Ale nie będziesz musiał mnie zastępować. Wyruszę u waszego boku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz