Spojrzałem na znalezisko mojej przyjaciółki.
- Myśle, że starczy na całą noc. - radośnie zamerdałem ogonem, Alice odwzajemniła uśmiechem.
Ułożyłem pozostałe gałęzie I loście po czym miałem zamiar wszystko podpalić, ale pomyślałem żeby Alice to zrobiła.
- Alice podpalisz?
- Jasne. - odpowiedziała radośnie. Przygotowała się I wystrzeliła małą iskrę w kierunku stosu z gałęzi I liści.
Położyliśmy się blisko siebie. Noc była piękna, pełno gwiazd, duży księżyc w pełni. Przypomniała mi się noc gdy oglądaliśmy spadające gwiazdy.
- I jak życzenie się spełniło? - spytałem, nie musiałem mówić o jakie życzenie chodzi. Alice doskonale wiedziała o czym myślę.
- Tak myśle, a raczej czuje. A twoje?
- W stu procentach. - Alice uśmiechnęła się.
Przez chwile milczeliśmy. Wpatrywaliśmy się to w gwiazdy to w siebie. Cisze przerwała Alice pytaniem:
- Crazy jak tam z tą nową? - zrozumiałem, źe chodzi o Kettrie.
- Nie wiem co o niej myśleć. Z dnia na dzień jest coraz milsza, ale dalej tajemnicza, żadko mówi o sobie. Cały czas mnie zaskakuje.
- Lubisz ją?
- Tak, choć wyczuwam u niej coś magicznego, tajemniczego, dziwnego. Ale nie mogę stwierdzić co to. Wadera jest strasznie skryta. A przeszłoś ma minimalnie podobną do mojej. Też była przez wszystkich odrzucana.
Spojrzałem na Alice, ta przyjaźnie się uśmichnęła.
- Chyba pora spać. Zmęczona?
środa, 30 grudnia 2015
Crazy'iego CD Alice
Od Alice cd Crazy'iego
- Oczywiście że nocujemy tu!- uśmiechnęłam się.
Crazy odwzajemnił gest. Położyłam się na grzbiet i spojrzałam na Basiora. Położył się obok.
- Wolisz spać pod gołym niebem?- spytał po chwili.
- Mhm. Zwłaszcza z przyjaciółmi.- odparłam.- ej! Zróbmy ognisko- zerwałam się na łapy.
- Ok. Idź po patyki, a ja przygotuje miejsce.
- Dobra!- uśmiechnęłam się i pobiegłam w las. Od razu w oczy rzuciła mi się duża sterta liści i patyków. Zanosiłam je do Crazy'iego, a ten układał je w kółko z kamieni.
- Tyle starczy?- spytałam.
wtorek, 29 grudnia 2015
Crazy CD Ketrria
- Dobrze to może opowiem ci o pierwszym spotkaniu z Saikhan'em. Była wtedy piękna wiosna, ja mieszkałem w górach niedaleko Wtahy Wilków Strażników Marzeń. Dzień dopiero co się zaczął, niedawno wróciłem do mojej jaskini z polowania. Po chwili odpoczynku I mojej medytacji usłyszałem kroki przy wejściu do jaskini. Szybko odwróciłem się I przybrałem pozycje, w której mogłem bez problemu rzucić się na intruza. Wtedy owe stworzenie zapytało:
- Halo! Czy jest ktoś w środku?
Nie odzywałem się. Chciałem mieć spokój od.... w sumie od wszystkich. Nie chciałem widzieć żadnego żywego wilka. Głos odezwał się ponownie:
- Wchodzę proszę mnie nie atakować. Mam pokojowe zamiary.
W wejściu ujrzałem brązowego basiora z sakiewką na szyi. Zawarczałem złowrogo aby go przegonić.
- Słyszałem, że jesteś szamanem. Przyszedłem tu z Watahy Wilkó Strażników...
- Nie obchodzi mnie kim I skąd jesteś! Wyjdź! Jeśli chcesz dożyć jutra!
- Jestem Saikhan...
- Powiedziałem wynocha!
- Posłuchaj! Mam naprawdę ważną sprawe. W Ker'mordis jest pewien demon, którego trzeba przegonić...
- I co ja mam z tym wspólnego?!
- Jesteś szamanem a los dusz powinien cię interesować tak samo jak mnie.
- Dusz?
- Tak ów demon je więzi I nie pozwala im w spokoju odejść.
- To zmienia postać rzeczy - powiedziałem spokojnym tonem - Jestem Crazy. Masz jakiś rytuał?
- Tak wszystko jest gotowe ale potrzebuję pomocy doświadczonego szamana.
- Zgoda!
Wtedy zajeliśmy siè przygotowaniami. Ja sporządziłem wywar, który miał nas wprowadzić w psychodeliczny trans, a Sai zajął się tworzeniem totemu, w którym demon miał zostać uwięziony. Udaliśmy się do starego zamczyska, przeszliśmy przed wejście do lochów. Odmówiliśmy modły I spożyliśmy mój wywar, przed rospoczęciem jego działania namalowałem znaki na swojej sierści I jego. Saikhan namalował symbol w kształcie gwiazdy zamkniętej w okręgu. Ja miałem nucić inkantacje na przywołanie demona, Saikhan tańczył do rytmu. Demon pokazał się w swej obrzydliwej formie. Nie mógł nam wyrzadzić krzywdy, został uwięziony we wnętrzu totemu. Gdy Saikhan dalej tańczył ja musiałem podpalić totem. Rytuał został zakończony gdy totem zamienił się w popiół, wtedy też ułyszeliśmy okropny okrzyk demona I wszystkich uwolnionych duchów. Saikhan zemdlał. Musiałem zaciągnąć go do swojej jaskini, gdzie leżał przez trzy dni. Pare razy myślałem, że wilk nie żyje. Było mi go trochę szkoda. Po pożegnaniu pomyślałem aby dołączyć do watahy I tak znalazłem się tu. A po roku Nasza stara Alfa Neva odeszła przekazując opiekę nad nami Saikhanowi.
Kettria?
Od Kettri CD Crazy
- Nie wiedziałem, że umiesz się zmieniać.. - zaczął.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. - odparła wadera i spojrzała spokojnie na wilka. Przez chwile panowała cisza. - To dla ciebie, jeśli o to ci chodzi. - powiedziała, łapą wskazując martwego gryzonia.
- Dzięki. - odparł Crazy i zaczął jeść.
- Powinnam iść do alfy, prawda? - zapytała się.
- Przydałoby się. Musisz mu powiedzieć czym się będziesz zajmować i takie tam. - wzruszył ramionami, a wadera westchnęła cicho.
- W takim razie wolę mieć już to za sobą - mruknęła i spojrzała pytająco na szamana. Ten kiwnął głową i ruszyli.
- I jak poszło? - zapytał się Crazy, gdy Kettria podeszła do niego.
- Najemniczka, szpieg, morderca. - odparła wadera wzruszając ramionami - Do tego, w razie konieczności mogę tłumaczyć stare księgi, walczyć i ogólnie rzecz ujmując mam się przydać. - dodała.
- Alfa wyznaczył ci już jakieś zadanie? - zainteresował się basior, idąc koło Kettri.
- Jeszcze nie, na razie mam wolne. - uśmiechnęła się lekko. Przez ponad połowę drogi do jaskini milczeli.
- Kettria. - powiedziała nagle wadera.
- Co? - zdziwił się Crazy.
- Kettria. Na imię mam Kettria. - powtórzyła wilczyca.
- To coś znaczy, czy tylko mnie się tak wydaje? - zapytał się szaman.
- Można to tłumaczyć na wiele sposobów - wzruszyła ramionami - Obłąkana, zagubiona, nie znająca drogi.. Kettria mane oznacza zbłąkaną/zagubioną dusze... To imię nadała mi pewna szamanka, gdy na jej pytanie, jak mam na imię, odpowiedziałam, że na imię mam Celanea.
- To jak w końcu masz na imię? - zdziwił się.
- Kettria - odparła - Tak mi się przynajmniej wydaje.. - dodała znacznie ciszej i spojrzała ukradkiem na basiora.Ten potrząsnął głową, nie bardzo to wszystko rozumiejąc.
- Skomplikowane, no nie? - zapytała Kettria.
- Troszkę.. - przyznał Crazy - Ale.. jak ona mogła nadać ci imię, skoro już jedno miałaś?
- Zmieniam imiona - odparła wadera - Tak samo jak zmieniam postać. Raz na imię mam Celanea, a już następnego dnia jestem Shiru. - wzruszyła ramionami - Życie jest jak teatr, musisz zmieniać maski, aby utrzymać się na scenie... Albo być świetnym aktorem, co jest raczej nie wykonalne, jeżeli żyjesz tyle co ja. - spojrzała mu w "oczy".
- A ile żyjesz..?
- Długo. Bardzo długo... - westchnęła i potrząsnęła głową. - Opowiedz mi coś. - poprosiła.
- Noo dobra.. ale co?
- Cokolwiek. Może być coś związane z watahą, z tobą, jakaś historia.. - urwała i przekręciła głowę, patrząc przenikliwie na szamana - Szkoda..- szepnęła, a potem potrząsnęła głową - Nie ważne..- mruknęła - Opowiadaj.
Crazy?
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Crazy CD Kettria
- Myślisz, że nie próbowałem? Od kąt zgłębiam tajniki magi starałem się zdjąć tą klątwe. Wiele razy niestety na próżno. Zresztą właśnie z tych prób pojawiły się te mutacje. Czerwony pysk, śnieżno-biała sierść, duży wzrost, wielkie pazury...
W sumie w swoim starym ciele nie byłem tak długo... pewnie bym się dziwnie czuł. A gdyby nie ten wygląd nie znalazłbym się tutaj. - powiedziałem uśmiechając się w duchu.
Wadera niekomętowała lecz cały czas słuchała.
- Mogę wiedzieć kto rzucił na ciebie klątwe?
Kiwnąłem łbem po czym zacząłem opowiadać,
- Byłem wtedy bardzo młodym wilkiem, dopiero co z szczeniaka wyrosłem na dorosłego basiora. Uczyłem się wtedy u szamana z mojej starej watahy. Choć tak naprawdę nie na wiedzy mi zależało... u owego szamana uczyła się piękna wadera.
Imie jej brzmiało Lunalight. Jej sierść była śnieżno-biała I pięknie błyszczała w słońcu. Dla niej właśnie uczęszczałem na nauki tego starego świra. Pewnej nocy, kiedy wszystcy już spali postanowiłem wykraść szamanowi jego księgi I ten talizman... - przerwałem I pokazałem medalion w krztałcie litery "T" - niestety szaman mnie przyuważył, a nieposłuszeństwo ukarał klątwą. Nie wiedziałem co mi się stało ale czułem się bardzo źle. Udałem się do jaskini aby się przespać.
Następnego ranka obódził mnie krzyk matki. Wygnała mnie ona z jaskini krzycząc "Potwór!". Wilki z watahy zmówiły się przeciw mnie I przegonili mnie z terenów watahy. Przeciwko mnie była własna rodzina I... Lunalight... - przerwałem swoją wypowiedź, nie miałem ochoty dalej tego ciągnąć.
Wadera głośno ziewnęła I po chwili powiedziała - Nie obraź się ale ta wadera musi iść spać. - chyba się uśmiechnęła, albo mi się zdawało. Sam poszedłem spać.
Wstałem dosyć wcześnie rano, a mojej towarzyszki już nie było w jaskini. Wyszedłem na zewnątrz wygrzać się w słońcu I posłuchać śpiewu ptaków, ale przede wszystkim czekałem na tą tajemniczą wadere.
Kettria?
Od Kettri CD Crazy
- Ahaa - odparła po prostu Kettria - Wiesz co? Powinieneś zostać przewodnikiem. - uśmiechnęła się lekko. - Tooo.. Co teraz..?
- Nie wiem. A co chciałabyś robić? Jest już późno..
- Hymm... Chodźmy jeszcze raz do lasu. - zaproponowała. Wilk pokiwał głową i ruszyli. Szli przez dłuższy czas, nie oddzywając się. Słuchali śpiewu ptaków i wiatru tańczącego w koronach drzew.
- Kocham las.. - szepnęła Kettria - W nim czuję się wolna. Bezpieczna.. Zresztą nie ważne.. - westchnęła, pochylając głowę.
- Ważne. - zapewnił Crazy, ciekaw wszystkiego co dotyczyło wadery.
- Ważne bo chcesz się o mnie dowiedzieć jak najwięcej. - zauważyła.
- Też prawda.. ale po prostu jestem ciekawy.
- Długo żyłam w lesie. Można wręcz powiedzieć, że się w nim wychowywałam. Zawsze lubię po nim spacerować.. jest tu tak cicho... - potrząsnęła głową i zamilkła. Po chwili postanowili już wracać. Po drodze upolowali sobie kolacje, a gdy wrócili, rozpalili przed jaskinią ognisko. Odkąd tylko Kettria zjadła, cały czas przyglądała się ukradkiem szamanowi.
- Klątwa czy masz tak od dziecka? - zapytała w końcu.
- Klątwa. - odparł.
- Tak myślałam... mogę? - zapytała, z na wpół wyciągnięta w stronę wilka łapą. Crazy z wahaniem pokiwał głową. Wadera delikatnie przejechała łapą po czaszce basiora, przyglądając jej się z fascynacją.
- Jak długo żyję, tak nigdy nie widziałam czegoś podobnego.. - szepnęła, zabierając łapę. - Jesteś szamanem, nie mógłbyś zdjąć klątwy? - zapytała się, nie odrywając wzroku od "twarzy" Crayz'ego.
Crazy?
Od Crazy'iego CD Kettria
- Obietnica to obietnica. - powiedziałem I rozciągnąłem się. - Dobra. To chodź za mną.
Przez chwilę szliśmy ścieżką prowadzącą do lasu.
- Mam cię za mądrą waderę, więc pewnie wiesz, że znajdujemy się w lesie.
- Łał aleś ty spostrzegawczy. - powiedziała przewracając oczami wadera.
- W lesie jest sporo zwierzyny I jadalnych roślin. Alfa nie zabardzo pozwala tu polować.
Szliśmy dalej. Moją towarzyszkę zaprowadziłem do wodopoju, akurat sam musiałem ugasić pragnienie.
Łapczywie piłem chłodną, orzeźwiającą wode.
- Tu jest nasz wodopój, w lato najlepiej przyjść I się tu ochłodzić.
Wadera nie odezwała się. Wyglądała na skupioną, najpewniej chciała zapamiętać dokładnie teren.
Poszliśmy dalej. Teraz znajdowaliśmy się na łące.
- Jeśli będziesz chciała kiedyś wybrać się na duże polowanie, to tu upolujesz najwięcej. Zającą jest tu tak dobrze, że z roku na rok pomimo polowań jest ich coraz więcej. - nie dałem waderze za dużo czasu na zbadanie terenu, ruszyłem dalej.
Zaprowadziłem wadere na pole treningowe.
- Tutaj nasi wojownicy I zabójcy ćwiczą, symulują walki I tak dalej. Nie zabardzo lubie to miejsce. - ostatnie zdanie było skierowane do mnie. - O a tamten wilk uratował ci życie I ukrył w mojej jaskini - powiedziałem I pyskiem wskazałem na wilka z szramą przy oku. - Dobra idziemy dalej. - powiedziałem I skierowałem swe kroki ku Wilczej Skale.
Staneliśmy przed wejściem. - Tutaj Alfa rozmawia z nowymi wilkami, ciebie najpewniej też czeka taka rozmowa.
- Taa... rozmowa z obcym wilkiem to coś czego bardzo potrzebuje. - powiedział sarkastycznym tonem.
- Musi wiedzieć jakie stanowisko ci przydzielić. I z czym ma do czynienia. - ostatnie zdanie wypowiedziałem szeptem sam do siebie. Weszliśmy do środka. - Tutaj równierz przyjmujemy sojusze I debatujemy o wojnie.
Ruszyłem na północ od Wilczej Skały I zaprowadziłem ją do biblioteki.
- To biblioteka Yin-Yang. Znajdują się tu ksiegi napisane ludzką ręką I wilczą łapą. - weszliśmy do środka gdzie zastaliśmy strażnika I bibliotekarke - A oto strażnik biblioteki Yang I Bibliotekarka Yin. - spojrzałem na moją podobieczną z woli Saikhana, ale nie była ona za bardzo zdziwiona widzącdwa wilki w jednym ciele. Najwidoczniej w swoim życiu widziała bardzo dużo rzeczy.
Pożegnałem Yin I Yang'a I ruszyłem dalej. Doszliśmy do wyroczni.
- Te miejsce zwiemy wyrocznią. Bez szamana czy zielarza żaden wilk tu nie wejdzie. Chroni je potężna magia. Wilki przebywające tutaj mają większą moc magiczną. Idąc wgłab ruin dojdziemy do Rzeki Życia. Niestety wejść tam mogę tylko ja I Alfa.
Następnym naszym celem było Jezioro Spokoju.
- Teraz udamy do Jeziora Spokoju, a po prawej możesz zobaczyć Las Zakochanych ale tam się z Tobą nieudam.
Zwiedziliśmy kolejno Łąke Lawędy, plaże, Fioletowe Jezioro, Doline Słońca I Doline Lilji. Następnie wybraliśmy się do Lasu Wygnańców. Na jego granicy stała Alice, która była odpowiedzialna za pilnowanie aby żaden wygnaniec.
- Alice! - krzuknąłem z radości I uściskałem moją przyjaciółkę - I jak zbliża się ktoś?
- Na szczęście dziś jest wyjątkowo spokojnie.
Pożegnałem Alice I zacząłem trochę opowiadać tajemniczej waderze o tym miejscu.
- To Las Wygnańców. Tu trzymamy wszystkich, którzy zdradzili watahę. Tutaj pierwszy raz się spotkaliśmy.
Zaprowadziłem wadere na Pustynie Yardim.
- To Pustynia Yardim. Nazwana tak ze względu na potwora który tam mieszka. Jeszcze żadna śmiertelna istota jej nie przebyła. Jest ona jedyną granicą miedzy naszymi lasami I dolinami a miastami ludzi.
Na koniec, gdy panowała już ciemność zaprowadziłem wadere pod granice lasu iluzji.
- To Las Iluzji. Każdy wilk z naszej watahy stara się to miejsce omijać szerokim łukim. W końcu nigdy nie wiadomo co jest iluzją, a co żywą istotą. Mieszka tam pradawny demon Balto. Spotkania z nim nie da się przeżyć.
Kettria?
niedziela, 27 grudnia 2015
Od Kettri do Craziego
- Mam jeszcze raz komuś zaufać..? - mruknęła Kettria sama do siebie - Thelu i tak dalej.. popełniam błąd! - westchnęła cicho i podeszła do basiora. - Nooo dobra.. zostanę. Na razie.. - powiedziała i, o ile to możliwe, wydawało jej się, że wilk się uśmiechnął. Stała jeszcze przez chwilę, po czym odwróciła się i pomału podeszła do leża. Zasnęła szybko i mocno, co u niej jest rzadkością.
Następnego dnia.
Kettria obudziła się przed świtem i postanowiła zapolować. Bezszelestnie wymknęła się z jaskini i udała się do lasu. Przez jakąś godzinę spacerowała bez celu, zapamiętując teren i automatycznie tworząc mapę obszaru w głowie. Potem uznała, że czas zapolować.
Było już dobre parę godzin po wschodzie, gdy wadera wróciła do jaskini. Miała cichą nadzieję, że szaman będzie jeszcze spał, ale ten już się obudził i siedział przed wejściem. Bez słowa podeszła do niego i podała, a raczej położyła przed nim martwego zająca.
- Dziękuję, nie trze.. - zaczął Crazy.
- A kto powiedział, że to dla ciebie, co? - przerwała mu Kettria.
- Eee... no.. nikt - odparł nieco zmieszany basior.
- To dla ciebie. - oznajmiła wadera.
- Co?
- Jeśli nie chcesz to sama go zjem...
- Nie! Znaczy dzięki.. - szaman nie bardzo wiedział co powiedzieć, ani czy to nie kolejny podstęp wadery. Ta jednak uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie i odeszła od niego, siadając w promieniach słońca. Crazy zjadł z wahaniem zająca.
- To jak? Dotrzymasz słowa i oprowadzisz mnie po terenach watahy? - zapytała się Kettria, nawet nie patrząc na szamana.
Crazy?
Od Saikhan'a CD Lora
- Rozumiem... że życia za łatwego nie miłaś... Ale spokojnie, mam nadzieję, że u nas będziesz się czuła jak w domu, a może nawet lepiej. - powiedziałem I przyjaźnie uśmiechnąłem się do Lory - A co do stanowiska to oczywiście. Przydzielę cię do grupy wojowników. Chociaż... - wadere spojrzała na mnie z wielką ciekawością - Może wykazałabyś się najpierw. Widzę w tobie sporo ambicji I "To coś". Zrobimy tak. Udasz się do jaski I naszego szamana. Nazywa się Crazy... może I nie należy do przyjemnych wilków, ale jak powiesz, że ja cię prosiłem, żebyś się do niego udała powinien być inaczej nastawiony.
Powiedz mu żeby zaprowadził cie do Szramy. Pomożesz mu przegnać pewną sforę wilków. Wiesz trochę za bardzo zbliżyli się na nasze granice. Mogłabyś się tym zająć?
Lora?
Od Crazy'iego CD Kettria
Pytanie wadery było jak najbardziej na miejscu. Na początku nie byłem dla niej zamiły.
- Wiesz to jest naprawdę dobre pytanie. W sumie nie jestem pewien. Może dlatego, że sam zawsze byłem przez wszystkich odrzucany, byłem traktowany jak potwór, do którego nawet nie można było podejść. Nawet moja stara wataha mnie odrzuciła.
Nigdzie nie mogłem znaleźć miejsca dla siebie. Wszystcy bali się mnie I często przeganiali.
Przez chwile panowała cisza.
- Zresztą wybór jest twój. Jak chcesz moja jaskinia jest twoją jaskinią. Jeśli nie... - przerwałem aby spojrzeć na waderę, ale nie chciałem już nic mówić. Zbyt dużo nieprzyjemnych wspomnień przeleciało mi przed oczami. Już się nie odzywałem, chciałem tylko chwilę odpocząć. Udałem się do swojego leża I czekałem na odpowiedź.
Kettria?
Od Kettria CD Crazy
- Ależ ty słodki.- odparła sarkastycznie Kettria - Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Przywykłam do spania pod gołym niebem i... - urwała, potrząsając głową - Nieważne.. W każdym bądź razie, nie musisz być dla mnie taki dobro duszny.
- Mówię serio. Sama zobacz. - ruchem głowy wskazał kąt jaskini w którym, faktycznie znajdowało się leże. - Możesz zostać jak długo tylko zechcesz. - dodał. Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Wadera zastanawiała się nad propozycją Crazy'ego. Z jednej strony zrobiło jej się miło i chciała się zgodzić, ale z drugiej, głęboko zakorzeniona przez lata nie ufność kazała jej odmówić i zaszyć się gdzieś w lesie. Czas mijał, a Kettria nie mogła się zdecydować. Nagle zorientowała się, że nieświadomie leczy sobie łapę. Westchnęła cicho i ukradkiem spojrzała na basiora.
- Dlaczego? - zapytała szeptem, jakby bała się zakłócić wszech obecną ciszę.
- Co dlaczego? - zdziwił się Crazy.
- Dlaczego chcesz mi pomagać, po tym co ci zrobiłam? - zapytała cicho i spojrzała wyczekująco na szamana.
Crazy?
sobota, 26 grudnia 2015
Lora CD Saikhan
Saikhan był bardzo sympatyczny, już się cieszę ,że tu dołączam.
-A więc, jestem z watahy natury. Mój ojciec ,który był betą zdradził naszą watahę i zaczęła się wojna. Uciekłam z watahy,tuż po śmierci matki. Trafiłam na grupę basiorów, którzy szkolili się na wojowników, doszłam do nich jako jedyna wadera w oddziale. Odeszłam od nich już wyszkolona i znów zaczęłam wędrówkę.
Przybyłam tutaj i mam nadzieję ,że przydzielisz mnie do wojowników.- powiedziałam. Basior wysłuchał uważnie i po chwili odpowiedział:
-..
Saikhan?
Od Saikhan'a Cd Lora
- Ja... Szukam Alfy watahy... - wadera zamilkła gdy wiewiórka zaczęła popiskiwać - The Rising Sun.
- To ja. W czym mogę ci pomóc? - spytałem.
- Chciałabym tu dołączyć. - powiedziała śmiało wadera.
- Świetnie! - krzyknąłem z radości - Ja jestem Saikhan. Chętnie cię przyjmę, ale najpierw muszę się czegoś o tobie dowiedzieć. Jak masz na imię?
- Jestem Lora.
- Dobrze Lora. Chodź za mną. - powiedziałem po czym udałem się ku wyjściu z jaskini. Ruszyliśmy do Wilczej Skały.
- Tutaj z reguły rozmawiam z nowymi wilkami. To dobrze Lora. Proszę cię opowiedz mi coś o sobie. Skąd jesteś? Co jest twoją mocną stroną? Na jakim stanowisku cię umieścić?
Od Lory
Spacerowałam po lesie, zimny wiatr otulał moją sierść i rozwiewał moje włosy.
Słyszałam rozmowę zwierząt, nawet jedna z wiewiórek wyszła mi na przeciwko.
-Wdziałaś może jakieś orzechy?Chodź ty pewno mnie nie rozumiesz.-powiedziała. Podałam jej orzecha.
-Proszę, miałam go w torbie. -odparłam. Wiewiórka wzięła orzecha do łapek.
-Ty mnie rozumiesz?-zapytała i przekręciła słodko głowę.
-Tak, mam taką umiejętność- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Chociaż ktoś- odparła. -Ty jesteś z tej watahy co tu jest?-zapytała wskakując na mój grzbiet.
-Nie, ale chcę dojść. Idę do Alfy, tylko nie wiem gdzie mogę ją znaleźć.-wytłumaczyłam. Wiewiórka zeskoczyła ze nie i wskoczyła do nory w drzewie, wyszła z niej bez orzecha.
-Zaprowadzę cię- odparła. Szłam z wiewiórką prosto do jaskini.
-To do zobaczenia- odparła i pobiegła do siebie do lasu. Powoli weszła do jaskini.
-Halo, czy zastałam alfę ?-zapytałam.
Ktoś?
Od Irayo Cd Rimako
-Nie wiem dlaczego miałbym zwracać uwagę na takie rzeczy- zerknąłem na nią z przymrużeniem oka. To co przed chwila myślałem teraz traciło sens. Coraz częściej myśli zbiegały się w jedno. Nie było to już tak jak kiedyś. Kiedy tu dołączyłem bardziej wiedziałem czego chce.
-Rozmawiasz ze mną i..
-Ech- podszedłem do niej- Rozumiem, wolisz żeby rozmówca na ciebie patrzył
-Właściwie- zaczęła. Zeskoczyłem z drzewa i usiadłem tuz przed nią. Chyba chciała znów podnieść ten róg
-Proszę. Siedzę i rozmawiam. Pewnie teraz jestem niemiły, ale mam zły dzień. To pewnie nie jest dobra wymówka, ale cóż- zacząłem uporczywie się w nią wpatrywać
-Em. Co robisz?
-Raz mam patrzeć, raz nie?- zaśmiałem się.- Cóż, aktualnie spoglądam uporczywie na twoje oczy. Wiesz, tylko one nigdy się nie zmieniają i tylko one zawsze mówią prawdę. Do tego są zwierciadłem duszy. Jestem idealnym przykładem. Przed chwila byłem dla ciebie chamski- to żółta spojowka. Teraz jestem miły- niebieska. Irayo, imię, które ma dziwne znaczenie. Miło poznać- powiedziałem i zaśmiałem się.
środa, 23 grudnia 2015
Od Crazy'iego CD Kettria
Spojrzałem w stronę wadery, która wygrzewała się na słońcu. Kiedy nie próbuje mnie atakować ani obrażać wydaje się... jakby to powiedzieć... miła? Nie mam pojęcia co o niej powiedzieć. Jak na razie pokazała mi się tylko od tej nieprzyjemnej strony... ja chyba też nie byłem miłym gościem...
Postanowiłem przygotować waderze leże. Sprawdziłem co mam w jaskini, na szczęście miałem jeszcze sporo surowców. Uplecenie leża zajęło mi mało czasu, jestem już w pełni przystosowany do szybkiej pracy, podczas podróży trzeba być szybkim i ostrożnym.
- Jeden zły ruch i po tobie. - powiedziałem sam do siebie. - Dobra czas na polowanie. Trzeba uzupełnić zapasy. - poszedłem w stronę wyjścia jaskini i zatrzymałem się przy nieznajomej.
- Dzięki... za wyleczenie rany. - nic nie odpowiedziała, przez krótki czas panowała nieprzyjemna cisza. - Jestem Crazy. Właśnie idę na polowanie i pomyślałem sobie, że mogłabyś iść zemną.
Byłoby mi miło. - wadera nadal nie odpowiadała. - Myślałem, że jesteś jeszcze głodna. Przecież dawno nie jadłaś...
- Bo jestem głodna. A jeśli chodzi o polowanie to chętnie się wybiorę. - odpowiedziała, a w jej głosie można było wyczuć obojętność. Ruszyliśmy w stronę lasów, "wilk" szła za mną.
Po niedługim czasie poszukiwania ujrzeliśmy stadko jeleni.
- Dobra Crazy. Ty pójdziesz z prawej, a ja z lewej. Miej na oku tylko tego dorodnego byka. Zajdziemy zwierzęta od tyłu.
Kiwnąłem pyskiem na znak, że zgadzam się na jej plan. Zająłem odpowiednią pozycję i swoją mocą zmieniłem kierunek wiatru, tak aby wiał na nasze pyski, żeby zwierzęta nie wyczuły zapachu.
Na znak nieznajomej ruszyłem do ataku, byk był bez szans. Po mojej towarzyszce było widać wymęczenie, dlatego też moim zadaniem było uśmiercenie zwierzęcia i zaciągnięcie zdobyczy do jaskini, która na szczęście była niedaleko. Gdy do niej dotarliśmy był już wieczór, postanowiłem rozpalić ognisko. Nieznajoma zaczęła pierwsza jeść nie zwracając na mnie uwagi.
- Posłuchaj mnie. Wiem, że nie zachowałem się może nie najlepiej.
- Z tym kagańcem mówiłam poważnie. - powiedziała prowokującym tonem, postanowiłem nie reagować impulsywnie.
- Ale mimo wszystko chce żebyś została tutaj jak długo tylko zechcesz. Przygotowałem leże w tamtym kącie jaskini. Jeśli się zgodzisz obiecam, że oprowadzę cię po naszych terenach i pomogę na ile tylko będę mógł.
Kettria?
Od Crazy'iego CD Alice
Nie to było niemożliwe, pustyni Yardim nie da się przebyć.
- No spójrz! To kot. Taki... pospolity? Wiesz jeśli chodzi o ludzi.
Przez jakiś czas przyglądaliśmy się zwierzęciu. Zastanawiałem się jakim cudem on tu żyje i czy na pewno jest sam. Stworzenie po dłuższym czasie ruszyło w kierunku wodopoju. Po cichu ruszyliśmy za nim aby zobaczy czy ma gdzieś kryjówkę. Kot powolnym, pewnym krokiem ruszył do wody i zaczął pić po czym wspiął się na pobliskie drzewo. Chyba wlazł do jakieś nory.
- Te tereny kryją tyle tajemnic. - podsumowałem.
- Tak, nawet nie wiemy jakie jeszcze stworzenia mogą mieszka pod naszym nosem. - powiedziała Alice po czym uśmiechnęła się do mnie.
Zrobiło się dosyć późno, a oboje byliśmy już zmęczeni. Choć nie miałem ochoty jeszcze rozstawa się z Alice.
- To jak Alice. Udajemy się do swoich jaskiń czy przenocujemy tutaj? - spytałem mając nadzieję, że wybierze drugą opcje.
Alice?
poniedziałek, 21 grudnia 2015
Od Alice cd. Averian'a
- Damy radę.- Av spojrzał na mnie.
- Może...
- Wszystko załatwimy potem.
- Ok.- Uśmiechnęłam się i położyłam łeb na jego ramię. Siedzieliśmy tak, patrząc w niebo.
- Av?
- Hm?
- Chodźmy na plażę.
- Ok.- Wstał i poszedł przed siebie. Dogoniłam go.
XXX
Gdy doszliśmy na plażę, pchnęłam basiora. Ten poturlał się po piachu.Zaczęłam uciekać.
- Nie dogonisz mnie!- Uśmiechnęłam się.
- Założymy się?
- Ok.- Zatrzymałam się.- O co?
Av?
Od Alice cd. Crazy'ego
Ten, sądząc po uśmiechu, z chęcią by przyszedł.
- Jasne! Jak mógłbym nie przyjść? A...kiedy go planujecie?
- Jeszcze nie wiem..- wzruszyłam ramionami.
Wstałam, i ostrożnie wdrapałam się na solidną gałąź, która była jakieś 2 metry od nas.
- Co ty robisz?- Zaśmiał się Crazy. Jednak po chwili do mnie dołączył.
- Tak jest..fajniej. Patrz! Czy to..kot?- Przekrzywiłam łeb.
Crazy?
"Kartka z pamiętnika" #2 - Rimako
Od Kettri CD Crazy
- Nie rozmawiam na swój temat z obcymi. - odparła spokojnie Kettria nie podnosząc wzroku znad zająca.
- Od teraz należysz do watahy i nie jesteśmy już dla ciebie obcymi. - powiedział Crazy, z trudem panując nad sobą.
- Taaa... jasne.. - mruknęła wadera, dalej nie patrząc na basiora.
- Dobra, inaczej. Postaw się na moim miejscu. Przyjmujesz do watahy nieznanego ci wilka, który, pomijając już to, że cię zaatakował, to jeszcze nic nie chce o sobie powiedzieć... Co robisz?
- Dobra, inaczej. Postaw się na moim miejscu. - przedrzeźniła go Kettria - Przyjmuje cie do watahy, nie znanej ci watahy, nie znany ci wilk i jeszcze prosi cię o zdradzenie twojej największej życiowej tajemnicy. Co robisz? - zapytała patrząc przelotnie na wilka.
- Ale ty sama chciałaś do nas dołączyć!
- Bo nie mam gdzie się podziać! Bo wszyscy traktują mnie jak szmate i narządzie od brudnej roboty! Bo nikogo nie obchodzi mój los! Bo mam dość takiego życia! - wykrzyknęła Kettria patrzac wściekle na stojącego przed nią szamana. Nagle w jaskini zapadła cisza. Wszystkie wilki patrzyły na wadere, która z kamienną twarzą wpatrywała się w Crezy'ego. - Ale jasne, co ty wiesz o życiu. Nic nie wiesz. Nikt z was nie wie.- powiedziała spokojnie, rozgladając się po jaskini. Przez dłuższy czas panowała cisza a potem alfa podszedł do szamana i oddalił się wraz z nim. 'Głupcy. Myślicie, że was nie usłyszę?' Pomyślała wadera i wytężyła słuch.
-... jej Crazy. - powiedział alfa.
- Ale..
- Nie ma ale. Jest nie przewidywalna i dlatego ktoś musi mieć na nią oko. - odparł basior tonem nie znoszącym sprzeciwu. Kettria zachichotała pod nosem.
Po chwili wataha opuściła jaskinię, pozostawiając Kettrie i Crazy'ego samych sobie. Zanim szaman zdążył jakkolwiek zareagować, wadera podeszła do niego i przyłożyła mu łapę do rany na klatce piersiowej, a ta zasklepiła się. Nastepnie bez słowa wykuśtykała z jaskini, usiadła przed jej wejsciem, zamykajac oczy i wystawiając pysk do słońca, grzejac się w jego ciepłych, porannych promieniach.
Crazy?
niedziela, 20 grudnia 2015
Od Crazy'iego CD Kettria
Alfa spojrzał po wszystkich i zatrzymał swój wzrok na mnie. Nie musiał nic mówić, wyraz jego pyska mówił wprost "Teraz ty decyduj". No to cały Saikhan, jak jest ciężka decyzja oddaje ją na moje barki. Swój wzrok skierowałem ku tajemniczej waderze, która chyba zdawała sobie sprawę, że mnie złamała. Załamany powiedziałem:
- Niech zostanie. Przynieście jej moje trzy zające. Leżą w tamtym kącie.
- Reszta może się rozejść. - powiedział Sai.
Wadera zaczęła konsumować podarowane mięso.
"Jak na wilka, który dawno nie jadł ma naprawdę sporo siły." - pomyślałem.
- Może w końcu powiesz kim jesteś i jak się znalazłaś w tamtym lesie? - spytałem, a raczej bardziej rozkazałem.
- Jestem wilkiem. - powiedziała robiąc sobie z nas żarty.
- O tego nie wiedziałem, bardziej przypominasz skunksa! - zawarczałem, zdając sobie sprawę z mojej głupoty. Dałem się wytrącić z równowagi. Manipulatorka jest z niej bardzo dobra.
Wadera nawet nie zareagowała na obrazę skierowaną w jej kierunku.
- Crazy! Nie chcę wracać do tematu przyjęcia Kaiku. - najwyraźniej Alfa ma naprawdę ciężki dzień.
Oddaliłem się od nich trochę, aby nie zwracać na siebie uwagi.
- Dobrze "wilku". Powiedz coś o sobie.
Kettria?
sobota, 19 grudnia 2015
Od Kettri do Crazy'ego
- Mogę być kim tylko zechcesz skarbie. - odparła Kettria tonem przepełnionym sarkazmem - A tak na marginesie to kupcie mu kaganiec - kontynuowała swobodnym tonem, ruchem głowy wskazując szamana. Ten słysząc jej słowa, rzuciłby się na nią, gdyby alfa go nie powstrzymał. Widząc to wadera wybuchnęła śmiechem.
- Uważaj co i do kogo mówisz - zagrzmiał brązowy basior.
- To raczej ja to powinnam powiedzieć! - parsknęła Kettria, a widząc gniew malujący się na obliczu alfy, szybko dodała - Dobra! Dobra! Już się tak nie wkurzaj! Złość piękności szkodzi... - ostatnie zdanie powiedziała dużo ciszej, po czym kontynuowała - Jak widzę jest was tu troszkę... - zaczęła niepewnie, rozgladając się po jaskini w poszukiwaniu drogi ucieczki.
- Owszem jest. A teraz powiedz po co tu przyszłaś. - poprosił, a raczej rozkazał alfa.
- To on mnie tu przytargał - powiedziała wskazując szamana - Niewiem tylko po co. Ale to nie ważne. Ważne jest to, że od paru dni nic nie jadłam, więc albo pozwolicie mi zostać, albo przepuść mnie i pozwól odejść. - odparła spokojnie wadera.
- Dlaczego mielibyśmy pozwolić ci zostać? - zapytał basior.
- Bo mogę wam się przydać.
- W czym?
- Wiele potrafię... mogę polować, walczyć, bronić, szpiegować, mordować... tlumaczyć stare języki i nie tylko... znam się nieco na medycynie... ogólnie rzecz biorąc, to sporo potrafię. - uśmiechnęła się lekko - Więc jak? Mogę zostać..? - zawiesiła pytająco głos.
Crazy?
Od Crazy CD Kettria
To ciekawe... Kolejny wilk gada sam do siebie. Ach... co będzie z tą watahą za kilka lat, jak takie dziwaki jak ja czy ona, będą zamieszkiwały te tereny.
- Ty mi? Poza szturchnięciem w bok i wrednym zachowaniem nic. - powiedziałem opryskliwym tonem.
Wadera zawarczała złowrogo.
- Wiesz co powinnaś podziękować za pomoc.
- Tobie? Jeszcze czego!
- Nie mi! Ja chciałem tylko odciągnąć ich uwagę. To Szrama cię tu przyciągnął.
- Wielkie dzięki za pomoc, a teraz się stąd wynoś!
- Wybacz ale ta jaskinia jest moja i nie mam ochoty na przeprowadzkę.
- To odejdź od wyjścia!
- Tak szybko mnie opuszczasz? A ja śniadanie przygotowałem...
- Nic mnie to nie obchodzi! Chce jak najszybciej stąd wyjść!
Użyłem swojej mocy żywiołu. Powietrzem do wejścia przyciągnąłem głaz aby je zatkać. Magią przywołałem świetliki aby rozświetlić moją jaskinie.
- Bez mojej zgody nigdzie się nie ruszysz! - warknąłem pełen gniewu.
- Haha! Taki pewny?
Wadera nawet się nie poruszyła, a ja poczułem okropny ból. Nie potrafię określić co dokładnie bolało. Chyba wszystko.
- I co teraz nie jesteś tak pyskaty? - spytała wrednie wadera.
- Nanay! - rzuciłem na waderę klątwę, która na dłuższą chwile zablokowała jej moc. Ból ustał. - Dobra czas skończyć. - Wadera skoczyła na mnie, starając się wbić kły w moją szyję. Na szczęście miałem przewagę wzrostową i siłową przez adrenalinę. Zrzuciłem chorą psychicznie wilczycę, ta wylądowała na czterech łapach. Ale jak? Przecież jedną miała zmiażdżoną!
Wadera ponowiła próbę ataku i zraniła mnie w klatkę piersiową, tworząc obficie krwawiącą ranę.
Dałem radę oddać uderzeniem łapy, moje pazury wbiły się w bok wadery. W tym momencie usłyszałem potężne uderzenie o kamień przed wejściem , moim oczom ukazali się Saikhan wraz z Alice.
- Dosyć! - ryknął Alfa swym potężnym głosem.
Alice stanęła pomiędzy mną a waderą. Spojrzałem w stronę swojej rywalki, która najwidoczniej nie chciała odpuścić.
Saikhan podszedł do niej - Kim jesteś? Radzę uważać na zachowanie jest nas tu trochę więcej. - Powiedział wskazując wejście do jaskini gdzie zebrała się reszta wilków.
Kettria?
Od Kettri CD Crazy'ego
- Wole się z nimi "pobawić", niż zaciągać dług wdzięczności u nieznajomego - warknęła Kettria przechodząc koło basiora, przy okazji, specialnie potrącając go barkiem. Mamrocząc pod nosem zaczęła zbierać swoje rzeczy; łuk, sztylet i skrzypce.
- Czyli nie dasz sobie pomóc, co? - zapytał nieco oschłym tonem szaman, podchodząc do Kaleny. Wadera spojrzała w kierunku drzew z kąt patrzyło się na nią, co najmniej tuzin par oczu.
Jej umysł automatycznie zaczął rozważać wszystkie opcje pokonania przeciwników. Była boleśnie świadoma, że bez pomocy basiora, pomimo swych umiejętności, nie ucieknie, ani tym bardziej nie wygra tego starcia, ponieważ była za słaba, zarówno fizycznie jak i magicznie.
- A niech cie szlag! - warknęła przez zęby patrząc wściekle w miejsce w którym powinny znajdować się oczy wilka. Nie było to łatwe, ponieważ była od niego, o co najmniej półtorej głowy niższa. - Dobra... rób co chcesz ja z tąd spadam - odparła zamykając oczy i ruszając w przeciwnym kierunku, niż znajdowali się "wrogowie".
Po kilkunastu krokach zgasiła ogień, niemal zamrażając przy tym gałazki ogniska. Jako, że miała zamknięte oczy, po ich otwarciu wzrok miała już przyzwyczajony do ciemności, w przeciwieństwie do szamana i pozostałych stworzeń.
Czym prędzej ruszyła niezdarnym truchtem, przyciskając chorą łape do brzucha.
Kettria obudziła się w niewielkiej jaskini, nie bardzo pamiętając jak się tam znalazła.
- Litościwy Thelu! Ile ja wczoraj wypiłam? - mruknęła wadera, przeciągając się - Gdzie tym razem jesteśmy..? - zapytała samą siebie - Las. Może być. Przydało by się jakieś śniadanie... - mamrotała sama do siebie, wychodząc z jaskini. - Na szczerniałe ciało Thelu! To znowu ty?! - warknęła widząc siedzącego, jakieś trzy metry od niej, szamana - Moge wiedzieć co ci takiego zrobiłam, że przylazłeś tu taj za mną?
Crazy?
piątek, 18 grudnia 2015
Od Crazy'iego CD Alice
Instynkt mówił mi, że bez problemu damy sobie radę. W biegu wykryłem podejrzany ruch. Nie wiem co to mogło by ale postanowiłem nie zawraca sobie tym głowy. Chciałem się przygotować do walki z tą istotą.
Z daleka ujrzeliśmy bestie. Alice przybrała posta demona, która bardzo mi się podobała, cho klasyczna Alice była dużo piękniejsza. Taką przecież jest naprawdę i taką ją poznałem.
Ustawiłem się w pewnej odległości aby bez problemu miotać w bestie zaklęciami. Alice wskoczyła potworowi na kark. Dosyć komicznie wyglądało jak Chimera próbowała zrzuci moją najlepszą przyjaciółkę.
Potężny wiatr przywołany prze zemnie rzucał kamieniami, gałęziami stwora raz po raz ogłuszając go.
Bestia ociekała krwią warcząc złowrogo, aż nie padła z wycieńczenia. Podszedłem blisko niej i jednym ziewnięciem skróciłem jej męczarnie. Spojrzałem na Alice po czym wskazałem ścieżkę prowadzącą do wyroczni. Alice wróciła do swej postaci i poszła za mną. Położyliśmy się pod wielkim drzewem i odpoczywaliśmy.
- Alice?
- Tak?
- Mówiłaś, że Averian jest tylko twoim kumplem, a teraz jesteście parą. Dlaczego? - wadera starała się coś powiedzie, ale ja mówiłem dalej. - Powiem ci szczerze, że źle go oceniłem, to naprawdę porządny wilk.
Cieszę się, że akurat on został ci pisany.
Spojrzałem na Alice, która chyba była szczęśliwa z moich słów.
Alice?
Od Crazy'iego CD Kettria
- Kim jesteś?! - powtórzyła pytanie.
- Szamanem. A znajdujesz się na terenie mojej watahy. Ten ciemny i ponury las zwie się lasem wygnańców.
A teraz ty odpowiedz na moje pytania.
Wadera spojrzała na mnie gniewnym spojrzeniem.
- Kim Ty jesteś i co jak się tu znalazłaś?
- Jestem zwykłym wilkiem, który miał mały problem. Nic więcej nie powiem!
Teraz mam mętlik w głowie. Wiem, że muszę się jak najszybciej stąd zwijać ale... zostawić ją samą?
Gdyby nie to, że od ostatniego czasu staram się być... jak to powiedzieć... miły? Tak to chyba dobre słowo.
Zostawiłbym ją tu samą, niestety jestem zmuszony jej pomóc. Powoli zbliżałem się do wadery pewnym krokiem. Nie bałem się jej. Wiem, że byłoby to największym błędem dać się jej zastraszyć, jednak śmiercią grożono mi zbyt wiele razy.
- Nie zbliżaj się jeśli ci życie miłe! - warknęła wadera
Pomimo ostrzenia podszedłem bliżej i stanąłem blisko wadery tak aby spokojnie mogła się oprzeć.
- Choć pomogę ci. To dosyć niebezpieczne tereny. - powiedziałem spokojnym i chyba miłym tonem. - Wiesz ci koledzy mogą się tobą lepiej zająć. - Powiedziałem wskazując pyskiem w stronę płonących, granatowych ślepi. Ilu ich jest? Nie mam pojęcia może koło dziesiątki, ale z nimi nigdy nic nie wiadomo. Możliwe, że część jeszcze jest w ukryciu. - To jak pomóc ci czy wolisz się z nimi pobawić?
Kettria?
środa, 16 grudnia 2015
Od Kettri Do Crazy
Kettria obudziła się, lekko zdezorientowana. Leżała w kałuży własnej krwi, pod rozłożystym drzewem, a jak okiem sięgnąć dookoła niej widać było tylko śnieżne zaspy. Obok wesoło trzaskało ognisko. Trzecia nad ranem - stwierdziła w myślach, patrząc na pozycje księżyca. Nagle poczuła tępy ból głowy i wspomnienia wróciły, niczym fala zalewająca brzeg.
Jeszcze pare godzin temu przedzierała się przez las, pełen nienaturalnie wysokich świerków, z połamanym skrzydłem, pękniętą czaszką, krwotokiem wewnętrznym i zmiażdżoną prawą, przednią łapą. Nie licząc tego ostatniego, wszystko sobie wyleczyła za pomocą magii.
Wadera zmarszczyła brwi gdy nagle do niej dotarło, że się obudziła. Może się to wydawać śmieszne, ale coś musiało ją przecież obudzić. Nastawiła uszu i po chwili usłyszała ciche skrzypnięcie śniegu. Ktoś się zbliżał.
Kettria była jednak zbyt zmęczona i obolała aby wyostrzyć swoje zmysły, więc czekała w napieciu aż ów ktoś się zbliży.
Po chwili zobaczyła basiora o śnieżnobiałym, niesamowitym futrze i... takim... innym pysku...
Kelena zawarczała ostrzegawczo, świadoma swego wyczerpania i tego, że gdyby doszło do konfrontacji miałaby marne szanse aby wygrać pojedynek. Wilk zatrzymał się i przyglądał jej się przez dłuższy czas, a gdy na powrót ruszył w jej kierunku zjeżyła sierść warcząc głośno, ukazując przy tym śnieżnobiałe zęby.
- Nie podchodź - warknęła, nie świadomie stając w pozycji gotowej do ataku. Tu właśnie ukazała swoją głęboko zakorzenioną przez lata nie ufność wobec innych. - Kim jesteś? - zapytała zaraz po tym jak basior się zatrzymał. Niechcący oparła się na zmiażdżonej prawej łapie, przez co straciła równowagę ( nie mówiąc już o potwornym bólu ) i upadła. Zaczęła klnąć, we wszystkich znanych sobie jezykach, a zna ich bardzo, bardzo dużo.
- Widzisz idiotko do czego nas doprowadziłaś? Było mi ciebie nie słuchać. - mamrotała pod nosem, podnosząc się. - A ty co? Niemowa? Kim jesteś i czego odemnie chcesz? A i jeszcze jedno... gdzie ja do cholery jestem?! - zapytała się Kettria patrzac podejrzliwie na, wciąż przypatrujacego jej się basiora.
Crazy?
poniedziałek, 14 grudnia 2015
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Informacje
wtorek, 1 grudnia 2015
Od Saikhan'a CD Amber
Następnego dnia rano