Usłyszawszy ten ryk zaczęliśmy biec w jego stronę. Po słuchu stwierdziłem, że była to Chimera. Stary mitologiczny potwór, po części przypominający lwa z wężem zamiast ogona oraz z kozią głową obok lwiej.
Instynkt mówił mi, że bez problemu damy sobie radę. W biegu wykryłem podejrzany ruch. Nie wiem co to mogło by ale postanowiłem nie zawraca sobie tym głowy. Chciałem się przygotować do walki z tą istotą.
Z daleka ujrzeliśmy bestie. Alice przybrała posta demona, która bardzo mi się podobała, cho klasyczna Alice była dużo piękniejsza. Taką przecież jest naprawdę i taką ją poznałem.
Ustawiłem się w pewnej odległości aby bez problemu miotać w bestie zaklęciami. Alice wskoczyła potworowi na kark. Dosyć komicznie wyglądało jak Chimera próbowała zrzuci moją najlepszą przyjaciółkę.
Potężny wiatr przywołany prze zemnie rzucał kamieniami, gałęziami stwora raz po raz ogłuszając go.
Bestia ociekała krwią warcząc złowrogo, aż nie padła z wycieńczenia. Podszedłem blisko niej i jednym ziewnięciem skróciłem jej męczarnie. Spojrzałem na Alice po czym wskazałem ścieżkę prowadzącą do wyroczni. Alice wróciła do swej postaci i poszła za mną. Położyliśmy się pod wielkim drzewem i odpoczywaliśmy.
- Alice?
- Tak?
- Mówiłaś, że Averian jest tylko twoim kumplem, a teraz jesteście parą. Dlaczego? - wadera starała się coś powiedzie, ale ja mówiłem dalej. - Powiem ci szczerze, że źle go oceniłem, to naprawdę porządny wilk.
Cieszę się, że akurat on został ci pisany.
Spojrzałem na Alice, która chyba była szczęśliwa z moich słów.
Alice?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz