Wadera przez stan w jakim była nie wyglądała groźnie. Można raczej powiedzieć, że wyglądała jak ofiara czekająca na egzekucje. Skąd ta krew i kim jest ta agresywna wadera? Można było u niej wyczuć coś... wyjątkowego, jej aura była potężna, może nawet jest szamanką albo magiem? Wracając do wadery, mój instynkt kazał mi rzucić się na nią. Ach... jak dawno nie zdusiłem życia w żadnej istocie, niestety byłem w watasze gdzie rządzi Saikhan, nie mogę sobie pozwolić na samorząd. Waderze przyglądałem się przez jakiś czas, ta wściekła obserwowała mnie.
- Kim jesteś?! - powtórzyła pytanie.
- Szamanem. A znajdujesz się na terenie mojej watahy. Ten ciemny i ponury las zwie się lasem wygnańców.
A teraz ty odpowiedz na moje pytania.
Wadera spojrzała na mnie gniewnym spojrzeniem.
- Kim Ty jesteś i co jak się tu znalazłaś?
- Jestem zwykłym wilkiem, który miał mały problem. Nic więcej nie powiem!
Teraz mam mętlik w głowie. Wiem, że muszę się jak najszybciej stąd zwijać ale... zostawić ją samą?
Gdyby nie to, że od ostatniego czasu staram się być... jak to powiedzieć... miły? Tak to chyba dobre słowo.
Zostawiłbym ją tu samą, niestety jestem zmuszony jej pomóc. Powoli zbliżałem się do wadery pewnym krokiem. Nie bałem się jej. Wiem, że byłoby to największym błędem dać się jej zastraszyć, jednak śmiercią grożono mi zbyt wiele razy.
- Nie zbliżaj się jeśli ci życie miłe! - warknęła wadera
Pomimo ostrzenia podszedłem bliżej i stanąłem blisko wadery tak aby spokojnie mogła się oprzeć.
- Choć pomogę ci. To dosyć niebezpieczne tereny. - powiedziałem spokojnym i chyba miłym tonem. - Wiesz ci koledzy mogą się tobą lepiej zająć. - Powiedziałem wskazując pyskiem w stronę płonących, granatowych ślepi. Ilu ich jest? Nie mam pojęcia może koło dziesiątki, ale z nimi nigdy nic nie wiadomo. Możliwe, że część jeszcze jest w ukryciu. - To jak pomóc ci czy wolisz się z nimi pobawić?
Kettria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz