wtorek, 29 grudnia 2015

Crazy CD Ketrria

- Dobrze to może opowiem ci o pierwszym spotkaniu z Saikhan'em. Była wtedy piękna wiosna, ja mieszkałem w górach niedaleko Wtahy Wilków Strażników Marzeń. Dzień dopiero co się zaczął, niedawno wróciłem do mojej jaskini z polowania. Po chwili odpoczynku I mojej medytacji usłyszałem kroki przy wejściu do jaskini. Szybko odwróciłem się I przybrałem pozycje, w której mogłem bez problemu rzucić się na intruza. Wtedy owe stworzenie zapytało:
- Halo! Czy jest ktoś w środku?
Nie odzywałem się. Chciałem mieć spokój od.... w sumie od wszystkich. Nie chciałem widzieć żadnego żywego wilka. Głos odezwał się ponownie:
- Wchodzę proszę mnie nie atakować. Mam pokojowe zamiary.
W wejściu ujrzałem brązowego basiora z sakiewką na szyi. Zawarczałem złowrogo aby go przegonić.
- Słyszałem, że jesteś szamanem. Przyszedłem tu z Watahy Wilkó Strażników...
- Nie obchodzi mnie kim I skąd jesteś! Wyjdź! Jeśli chcesz dożyć jutra!
- Jestem Saikhan...
- Powiedziałem wynocha!
- Posłuchaj! Mam naprawdę ważną sprawe. W Ker'mordis jest pewien demon, którego trzeba przegonić...
- I co ja mam z tym wspólnego?!
- Jesteś szamanem a los dusz powinien cię interesować tak samo jak mnie.
- Dusz?
- Tak ów demon je więzi I nie pozwala im w spokoju odejść.
- To zmienia postać rzeczy - powiedziałem spokojnym tonem - Jestem Crazy. Masz jakiś rytuał?
- Tak wszystko jest gotowe ale potrzebuję pomocy doświadczonego szamana.
- Zgoda!
Wtedy zajeliśmy siè przygotowaniami. Ja sporządziłem wywar, który miał nas wprowadzić w psychodeliczny trans, a Sai zajął się tworzeniem totemu, w którym demon miał zostać uwięziony. Udaliśmy się do starego zamczyska, przeszliśmy przed wejście do lochów. Odmówiliśmy modły I spożyliśmy mój wywar, przed rospoczęciem jego działania namalowałem znaki na swojej sierści I jego. Saikhan namalował symbol w kształcie gwiazdy zamkniętej w okręgu. Ja miałem nucić inkantacje na przywołanie demona, Saikhan tańczył do rytmu. Demon pokazał się w swej obrzydliwej formie. Nie mógł nam wyrzadzić krzywdy, został uwięziony we wnętrzu totemu. Gdy Saikhan dalej tańczył ja musiałem podpalić totem. Rytuał został zakończony gdy totem zamienił się w popiół, wtedy też ułyszeliśmy okropny okrzyk demona I wszystkich uwolnionych duchów. Saikhan zemdlał. Musiałem zaciągnąć go do swojej jaskini, gdzie leżał przez trzy dni. Pare razy myślałem, że wilk nie żyje. Było mi go trochę szkoda. Po pożegnaniu pomyślałem aby dołączyć do watahy I tak znalazłem się tu. A po roku Nasza stara Alfa Neva odeszła przekazując opiekę nad nami Saikhanowi.

Kettria?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz