Zrobiło mi się trochę głupio... może ona mówi prawdę. Ale jak mam zaufać obcemu wilkowi?
Nie wiem co robić. Mogłem ją odprawić, a jednak przyjąłem do watahy. Dlaczego?
Nie mam pojęcia... może było to jej i mi przeznaczone, a może to zwykły przypadek? Nie! Nie ma przypadków. Ona po coś pojawiła się w watasze jak każdy z nas. Tylko po co?
Spojrzałem w stronę wadery, która wygrzewała się na słońcu. Kiedy nie próbuje mnie atakować ani obrażać wydaje się... jakby to powiedzieć... miła? Nie mam pojęcia co o niej powiedzieć. Jak na razie pokazała mi się tylko od tej nieprzyjemnej strony... ja chyba też nie byłem miłym gościem...
Postanowiłem przygotować waderze leże. Sprawdziłem co mam w jaskini, na szczęście miałem jeszcze sporo surowców. Uplecenie leża zajęło mi mało czasu, jestem już w pełni przystosowany do szybkiej pracy, podczas podróży trzeba być szybkim i ostrożnym.
- Jeden zły ruch i po tobie. - powiedziałem sam do siebie. - Dobra czas na polowanie. Trzeba uzupełnić zapasy. - poszedłem w stronę wyjścia jaskini i zatrzymałem się przy nieznajomej.
- Dzięki... za wyleczenie rany. - nic nie odpowiedziała, przez krótki czas panowała nieprzyjemna cisza. - Jestem Crazy. Właśnie idę na polowanie i pomyślałem sobie, że mogłabyś iść zemną.
Byłoby mi miło. - wadera nadal nie odpowiadała. - Myślałem, że jesteś jeszcze głodna. Przecież dawno nie jadłaś...
- Bo jestem głodna. A jeśli chodzi o polowanie to chętnie się wybiorę. - odpowiedziała, a w jej głosie można było wyczuć obojętność. Ruszyliśmy w stronę lasów, "wilk" szła za mną.
Po niedługim czasie poszukiwania ujrzeliśmy stadko jeleni.
- Dobra Crazy. Ty pójdziesz z prawej, a ja z lewej. Miej na oku tylko tego dorodnego byka. Zajdziemy zwierzęta od tyłu.
Kiwnąłem pyskiem na znak, że zgadzam się na jej plan. Zająłem odpowiednią pozycję i swoją mocą zmieniłem kierunek wiatru, tak aby wiał na nasze pyski, żeby zwierzęta nie wyczuły zapachu.
Na znak nieznajomej ruszyłem do ataku, byk był bez szans. Po mojej towarzyszce było widać wymęczenie, dlatego też moim zadaniem było uśmiercenie zwierzęcia i zaciągnięcie zdobyczy do jaskini, która na szczęście była niedaleko. Gdy do niej dotarliśmy był już wieczór, postanowiłem rozpalić ognisko. Nieznajoma zaczęła pierwsza jeść nie zwracając na mnie uwagi.
- Posłuchaj mnie. Wiem, że nie zachowałem się może nie najlepiej.
- Z tym kagańcem mówiłam poważnie. - powiedziała prowokującym tonem, postanowiłem nie reagować impulsywnie.
- Ale mimo wszystko chce żebyś została tutaj jak długo tylko zechcesz. Przygotowałem leże w tamtym kącie jaskini. Jeśli się zgodzisz obiecam, że oprowadzę cię po naszych terenach i pomogę na ile tylko będę mógł.
Kettria?
Spojrzałem w stronę wadery, która wygrzewała się na słońcu. Kiedy nie próbuje mnie atakować ani obrażać wydaje się... jakby to powiedzieć... miła? Nie mam pojęcia co o niej powiedzieć. Jak na razie pokazała mi się tylko od tej nieprzyjemnej strony... ja chyba też nie byłem miłym gościem...
Postanowiłem przygotować waderze leże. Sprawdziłem co mam w jaskini, na szczęście miałem jeszcze sporo surowców. Uplecenie leża zajęło mi mało czasu, jestem już w pełni przystosowany do szybkiej pracy, podczas podróży trzeba być szybkim i ostrożnym.
- Jeden zły ruch i po tobie. - powiedziałem sam do siebie. - Dobra czas na polowanie. Trzeba uzupełnić zapasy. - poszedłem w stronę wyjścia jaskini i zatrzymałem się przy nieznajomej.
- Dzięki... za wyleczenie rany. - nic nie odpowiedziała, przez krótki czas panowała nieprzyjemna cisza. - Jestem Crazy. Właśnie idę na polowanie i pomyślałem sobie, że mogłabyś iść zemną.
Byłoby mi miło. - wadera nadal nie odpowiadała. - Myślałem, że jesteś jeszcze głodna. Przecież dawno nie jadłaś...
- Bo jestem głodna. A jeśli chodzi o polowanie to chętnie się wybiorę. - odpowiedziała, a w jej głosie można było wyczuć obojętność. Ruszyliśmy w stronę lasów, "wilk" szła za mną.
Po niedługim czasie poszukiwania ujrzeliśmy stadko jeleni.
- Dobra Crazy. Ty pójdziesz z prawej, a ja z lewej. Miej na oku tylko tego dorodnego byka. Zajdziemy zwierzęta od tyłu.
Kiwnąłem pyskiem na znak, że zgadzam się na jej plan. Zająłem odpowiednią pozycję i swoją mocą zmieniłem kierunek wiatru, tak aby wiał na nasze pyski, żeby zwierzęta nie wyczuły zapachu.
Na znak nieznajomej ruszyłem do ataku, byk był bez szans. Po mojej towarzyszce było widać wymęczenie, dlatego też moim zadaniem było uśmiercenie zwierzęcia i zaciągnięcie zdobyczy do jaskini, która na szczęście była niedaleko. Gdy do niej dotarliśmy był już wieczór, postanowiłem rozpalić ognisko. Nieznajoma zaczęła pierwsza jeść nie zwracając na mnie uwagi.
- Posłuchaj mnie. Wiem, że nie zachowałem się może nie najlepiej.
- Z tym kagańcem mówiłam poważnie. - powiedziała prowokującym tonem, postanowiłem nie reagować impulsywnie.
- Ale mimo wszystko chce żebyś została tutaj jak długo tylko zechcesz. Przygotowałem leże w tamtym kącie jaskini. Jeśli się zgodzisz obiecam, że oprowadzę cię po naszych terenach i pomogę na ile tylko będę mógł.
Kettria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz