środa, 13 stycznia 2016

Od Kettri CD Crazy

Kettria, jak to miała w zwyczaju, spacerowała po lesie. Mimo, że zamyślona, to w stu procentach skupiona i czujna. Unikała innych wilków jak ognia, więc gdy tylko wyczuła zapach jakiegoś z nich, natychmiast się kryła i przez chwilę przyglądała mu się, a potem zmieniała kierunek i oddalała się od nieznajomego/nieznajomej. Czas mijał, a ona stopniowo zbliżała się do jaskini Alfy. Po co? Nie miała bladego pojęcia. Po prostu szła przed siebie, aż zobaczyła, stojącego przed jaskinia Crazy'ego. Miała ochotę zawrócić, jednak szaman zauważył ją i podbiegł do niej.
- Witaj - odezwał się - Jest taka sprawa... Alfa się źle czuje i pomyślałem sobie, że skoro potrafisz leczyć to może spróbowałabyś go wyleczyć...? - zawiesił pytająco głos, zerkając na waderę.
- Jak bardzo jest źle? - zapytała obojętnym tonem.
- Wejdź do środka i sama to oceń. - zaproponował basior, prowadząc Kettrie do Saikhana. Wadera weszła jaskini i bez słowa podeszła do alfy. Przez chwilę mu się przyglądała, wzrokiem pozbawionym emocji, po czy stwierdziła:
- Nie jest bardzo źle, ale dobrze też nie jest.. Jak widzę podałeś mu napar z suszonych ziół? - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie; szaman kiwnął głową - To dobrze... - zamyśliła się przez chwilę - Boli cie brzuch? - zwróciła się do alfy.
- T-tak.. - odparł z lekkim wahaniem. 
- Zakładam, że boli cie jeszcze głowa.. - zerknęła na Saikhana, który pokiwał głową - a przed świtem wymiotowałeś i miałeś zawroty głowy. - dodała.
- Skąd to wiesz? - zainteresował się Crazy.
- Tajemnica zawodowa. - odparła ze złośliwym uśmiechem, po czym spojrzała na alfe - Musisz dużo pić, raczej mało się dzisiaj ruszaj, głównie leż i... Masz ognisko? - zapytała, rozglądając się po "pomieszczeniu".
- Tam jest - alfa wskazał łapą nie duży krąg ułożony z kamieni.
- Świetnie! W takim razie jedz jeszcze węgiel..
- Po co? - zdziwił się basior.
- Jesteś przy truty, a węgiel jest na to najlepszy, do tego olej roślinny.. około 40g i będziesz jak nowo narodzony. - spojrzała mu w oczy.
- Nie uleczysz go za pomocą magi? - zdziwił się Crazy. 
- Nie jest umierający - zauważyła wadera - "Magia winna nam pomagać a nie nas wyręczać" - powiedziała poważnym tonem - Nie wyleczę go, ale mogę go wzmocnić.. - dodała podchodząc do Saikhana i kładąc mu swoja łapę na jego łapę. Przymknęła oczy i za pomocą magi wzmocniła basiora. - Gotowe. - odparła. 
- Dziękuję ci - powiedział alfa, a wadera wzruszyła ramionami - Mogłabyś nas na moment zostawić samych? - poprosił basior po chwili, a Kettria znowu wzruszyła ramionami i bez słowa wyszła przed jaskinię. Usiadła sobie w słońcu i przymknęła oczy, grzejąc się w jego ciepłych, porannych promieniach.

Crazy?

niedziela, 10 stycznia 2016

Crazy'iego CD Kettria

- Ja? W sumie dawno nie spałem pod gołym niebem.
Siedzieliśmy jeszcze chwilkę przy ognisku po czym oboje usneliśmy.
Nagle poczułem szturchanie...
- Crazy! Wstawaj! - mówi głośno Kettria.
- Jeszcze... Chwilka.. Zzzzz...
- JUŻ! - ryknęła wadera.
Od razu wstałem I rosprostowałem łapy.
- Nie śpie! Już nie śpie!
- Miałeś się wstawić u Alfy.
- Ach... Już idę... Czyli masz czas wolny. - powiedziałem przyjaznym tonem.
- Ta... Chyba udam się na polowanie. A I nie zapomnij o wyprawie nad Jezioro Dusz.
- Jasne. To ja żegnam.
Szybkim krokiem udałem się do jaskini Saikhan'a. Idąc tak przypomniał mi się sen. Był to jeden z takich snów, o których nie chce się pamiętać. Wysiliłem swój umysł aby przypomnić sobie każdy szczegół. Pamientam! Świdrujące, granatowe oczy, płoneły one niczym ogień. Nie pamientam ile ich było, napewno sporo. Goniły mnie, wtedy pomogła mi...
Uderzyłem łbem w kamień przed jaskinią Saikhana. Wszedłem do środka. Alfa nie wyglądał najlepiej, chyba był chory.
- O Crazy! Jak dobrze cię widzieć! - pomimo kiepskiego stanu Sai jak zawsze promienieje radością I optymizmem.
- Ciebie też dobrze widzieć! - powiedziałem I uściskałem mego przyjaciela - Chciałeś abym cię wyleczył? Wiesz, że nie potrafie...
- Nie, nie o to chodzi. Chciałem się dowiedzieć jak czuje się ta nowa...
- Kettria.
- Co?
- Kettria. Ma na imię Kettria.
- Aha...
- Wszystko w porządku. Jest dalej skryta I nie za dużo o sobie mówi, ale polubiłem ją. Na pewno jest to wilk, na którym można polegać.
- To dobrze.. - przerwał I zaczął kaszleć.
- Na pewno wszystko dobrze? Może zrobie dla ciebie napar z suszonych ziół?
- Chętnie. Dziękuje. - Sai potrafi zaskakiwać, widać, że jest z nim źle. Ale on tego nie powie. Po co ktoś ma się dla niego męczyć?! Jego postawa zawsze mnie denerwowała.
Rozpaliłem ognisko I zacząłem spożądzać wywar. Do kamiennej misy wrzuciłem zioła I oblałem je wodą. Kamienną mise ułożyłem blisko ognia.
- Crazy?
- Tak?
- Wiesz może czy Kaiku wróciła?
- Nie dawno jej nie widziałem... - troche mi smutno z tego powodu. Polubiłem tamtã wadere.
- Szkoda. Akurat kiedy potrzebuje uzdrowiciela jej nie ma....
- Znam kogoś kto może ci pomóc.!
- Kettrie?
- Dokładnie! - po tym słowie szybkim ruchem łapy  wyjąłem napar I ochłodziłem go swoją mocą, po czym podałem go Saikha'owi. Ten szybko opróżnił naczynie.
- Jak nie będzie miała nic przeciwko pomocy mi, przyprowadź ją tu.
Wyszedłem z jaskini Alfy. Czekałem na moją towarzyszkę. Miałem przeczucie, że Kettria mnie znajdzie.

Kettria?

środa, 6 stycznia 2016

Od Kettri cd Crazy

- Ależ ty wyrozumiały.. - warknęła - Po pierwsze, nie mówię o sobie. A po drugie, gdy już coś o sobie powiem, to tylko to co chcę, i kiedy chcę. - dodała patrząc wściekle w "oczy" wilka.

- Dobrze.. Przepraszam... - powiedział szaman, starając się załagodzić sytuację.

- A w ogóle, to już ci sporo powiedziałam na swój temat. - odparła Kettria po chwili, nieco mniej agresywnym tonem. Crazy pokiwał głową, starając się bardziej nie denerwować wadery. 

Nastała chwila ciszy, która przeciągała się coraz bardziej. Kettria zatraciła się w niej na chwilę, słuchała trzasku ogniska, cykania świerszczy, pohukiwań sowy siedzącej na gałęzi nieopodal nich i przyglądała się gwiazdą na bezchmurnym niebie. Na oświetlonym przez księżyc, lekko powiewającym na wietrze, czarnym futrze najemniczki malowały się złocistopomarańczowe refleksy ogniska, a w jej ciemnych oczach, odbijały się gwiazdy...

- Mam coś na czole? - zapytała, kątem oka widząc jak basior się jej przypatruje.

- N-nie. - odpowiedział, potrząsając głową.

- Będę dzisiaj spała na polu. - poinformowała go, nawet na niego nie patrząc. Po chwili jednak, spojrzała na niego - A ty? - zapytała, już normalnym, przyjaznym tonem.

Crazy?

piątek, 1 stycznia 2016

Crazy'iego CD Kettria

Szliśmy do jaskini. Byłem zmęczony, ale wiedziałem, że nie usiedzę w jednym miejscu, adrenalina we mnie buzowała.
- Kettria. Nie wiem jak ty ale ja muszę się napić.
- Pójdę z tobą. - uśmiechnęła się? Czy mi się zdawało?
Ruszyliśmy do wodopoju, gdzie w końcu ugasiłem swe pragnienie. Spojrzałem w stronę wadery, która stała niedaleko mnie. Wpadł mi do głowy pomysł... może szczeniacki ale zabawić się czasem trzeba. Łape zamoczyłem w wodzie następnie hlusnąłem nią Kettrie.
- Nigdy więcej tego nie rób! - zawarczała.
- Dobrze przepraszam to miało być dla zabawy.
- Zabawy? - podeszła bliżej mnie - Myślisz, że to było zabawne? Otóż nie! - powiedziała po czym trąciła mnie bokiem tak, że spadłem do wody. Było to naprawdę zaskakujące I szokujące...  Wyszedłem z wody I otrzepałem się z nadmiaru wody.
- To było zabawne. - powiedziała ciepłym I spokojnym tonem - Jeden : zero dla mnie! - tym razem mi się nie zdawało naprawdę się uśmiechnęła... lekko ale to zawsze coś.
- Niech bedzie! - powiedziałem I zacząłem się śmiać... Tak dopiero teraz do mnie dotarło co się stało - Chyba najwyższa pora wracać. Może wybierzemy się jutro nad Jezioro Dusz?
- Czemu by nie... ale teraz lepiej wrócić do jaskini.
Ruszyliśmy powolnym krokiem. Po drodze spotkaliśmy pare wilków, które przedstawiłem KettriI. Ostatnim wilkiem jakiego spotkaliśmy był nasz wojownik I przy okazji Beta watahy, Averian.
- Witaj Averian. - w moim głosie było wyczuwalne przyjazne nastawienie - To wojownik I Beta naszej watahy. - te słowa były skierowane do Kettrii.
- Cześć Crazy. Saikhan poprosił mnie abym ci przekazał, że chce żebyś się jutro u niego wstawił.
- O której porze dnia?
- Powiedział żebyś przyszedł o świcie.
- Dziękuje za informacje. Żegnaj. - pożegnałem Av'a I ruszyłem dalej ku jaskini.
- Wiesz czego Alfa może od ciebie chcieć? - spytała Kettria.
- Domyślam się ale nie jestem pewny. Tak przy okazji jak się zbudzisz obudź też mnie.
- Dobrze.
Przed jaskinią rozpaliliśmy ognisko. Usiedliśmy naprzeciwko siebie.
- Kettria może teraz ty mi coś o sobie opowiesz? Jak nie chcesz nie musisz.

Kettria?

Od Kettri CD Crazy

Demony to paskudna sprawa. - powiedziała wadera, gdy szaman skończył swą opowieść.

- Miałaś kiedyś do czynienia z demonami? - zainteresował się Crazy.

- Tak. Parokrotnie. - odparła wymijająco. 

- Walczyłaś z nimi? - dopytywał się basior.

- Tak. - nastała chwila ciszy. - Kiedyś zamieszkał we mnie demon. - wyznała - Miała na imię Lucy. Na początku jej nienawidziłam, ale potem zaczęłam tolerować - wzruszyła ramionami - Można powiedzieć, że sobie nawzajem pomagałyśmy. Ona miała nosicielkę a ja obrońcę...

- Powiedziałaś "miała", czyli już w tobie nie mieszka, tak? - zapytał się Crazy z nutą podejrzliwości w głosie.

- Teoretycznie.. - Kettria spojrzała ukradkiem na szamana.

- Jak to teoretycznie?!

- Czasami słyszę jak do mnie mówi.. i nie, nie jestem walnięta. Wiem co słyszę. Jedni słyszą Boga, a ja demona. - wzruszyła ramionami - Wprawdzie ponoć ją ze mnie wypędzono ale.. no, to tak, jak z chorobą. Jeśli jej nie zwalczysz do końca, odrodzi się znacznie silniejsza. Nie zmusza mnie do niczego, tak jak to robiła dawniej, ale ją słyszę. Dlatego teoretycznie. - spojrzała spokojnie na basiora.

- Dlaczego nie spróbowałaś jej ponownie wypędzić? - zdziwił się Crazy.

- Przywykłam do tego. Teraz, gdyby jej zabrakło.. to zapewne czułabym się źle.. - westchnęła cicho. - Nie odwracaj się i zachowuj się normalnie. - powiedziała cicho - Ktoś nas śledzi. - dodała. Nagle Kettria się zatrzymała. - Zobacz. Czy to nie tej rośliny szukałeś wczoraj, do jednej z swoich mikstur? - zapytała, przy okazji rozglądając się nie zauważalnie. Na szczęście szaman załapał o co chodzi.

- Nie, to nie ta. - powiedział kręcąc głową- Tamta ma niebieskie kwiatki. - dodał z lekkim wahaniem.

- Szkoda, myślałam, że ci pomogę.. - odparła i wzruszyła ramionami. Nagle coś przebiegło parę metrów od nich, a po chwili usłyszeli cichy warkot. Wtem z krzaków wyskoczył stwór, przypominający zmutowanego pitbulla. Zwierze miało ponad pół metra wysokości, silne i muskularne ciało brązowo-czarnego koloru, czerwone oczy i potężny pysk z którego ciekła piana.

- Biegnij! Już! - zawołała wadera, puszczając się biegiem przez las - Z życiem, jeśli chcesz żyć! - krzyknęła, popędzając basiora.

- Co to takiego?! - zawołał Crazy.

- Słuchaj teraz! Nie używaj mocy. Żadnych, bo one wtedy też ją posiądą. Nie daj się ugryźć, bo gdy już raz zacisnął na tobie szczęki, to nie puszczą aż do śmierci. Nie zostawiaj ich rannych. Zabijaj je od razu! 

- Mówisz ich, ale widziałem tylko jednego. - zauważył szaman.

- One zawsze polują w grupach!

-  One czyli?!

- Teraz to nie ważne! Tędy! - krzyknęła Kettria i gwałtownie skręciła w prawo. Razem z Crazy wypadli na niewielką polanę. - Uderzaj w brzuch i oczy. - poinstruowała wadera - Mają mocne czaszki i doskonały węch. - ledwo skończyła mówić a z krzaków wyskoczyła bestia. Wadera stanęła w pozycji gotowej do ataku, a potem skoczyła na stwora. Gdy walczyła, zza drzew, na polanę, wybiegły jeszcze trzy potwory, które rzuciły się na szamana. Kettria szybko uporała się ze swoim rywalem i pobiegła pomóc basiorowi. Razem załatwili jednego stwora, a w tym czasie dołączyły trzy kolejne. Nagle dwa z "psów" rozdzieliły Kettrie i Crazy'ego. Basior został otoczony, przez trzy pozostałe bestie. Przegrywał i widać to było jak na dłoni. Wadera musiała się pośpieszyć, aby uratować... towarzysza? Z jakiś dziwnych przyczyn polubiła szamana i nie mogła dopuścić aby zginął. Rzuciła jednym z napastników o drzewo, a z drugim poradziła sobie dość łatwo, nie licząc kilku głębokich ran w okolicach żeber. Gdy spojrzała na Crazy'ego, przekonała się, że pokonał on już dwie bestie, ale trzecia ugryzła go w łapę i nie chciała puścić. Kettria, kulejąc, podbiegła do szamana i razem zabili ostatnią z bestii. Nastała cisza. Wadera patrzyła na basiora, którego nieskazitelnie białe futro, było pochlapane krwią, a on wpatrywał się w nią. Wtem Kettria wybuchnęła śmiechem, co, jak zdawała sobie z tego sprawę, było dość nie na miejscu. Śmiała się tak mocno, że musiała się aż wesprzeć o basiora, aby nie upaść. W końcu opanowała się, jednak jej oczy nadal się śmiały.

- Musimy to kiedyś powtórzyć.. ale może już nie z wargl-gotami... - pokręciła głową - Twoja łapa.. pokaż. - poleciła.

- To nic.. - zaczął Crazy.

- Dawaj. - przerwała mu Kettria i chwyciła jego łapę, a następnie ją wyleczyła. - Chodź. Trzeba je spalić. - powiedziała i ruszyła w stronę, rozrzuconych po polanie ciał stworów. Szybko wybudowali duży stos z drewna i gałęzi a następnie go podpalili i wrzucili do niego martwe bestie. Potem ruszyli ku jaskini...

Crazy?