- Ja? W sumie dawno nie spałem pod gołym niebem.
Siedzieliśmy jeszcze chwilkę przy ognisku po czym oboje usneliśmy.
Nagle poczułem szturchanie...
- Crazy! Wstawaj! - mówi głośno Kettria.
- Jeszcze... Chwilka.. Zzzzz...
- JUŻ! - ryknęła wadera.
Od razu wstałem I rosprostowałem łapy.
- Nie śpie! Już nie śpie!
- Miałeś się wstawić u Alfy.
- Ach... Już idę... Czyli masz czas wolny. - powiedziałem przyjaznym tonem.
- Ta... Chyba udam się na polowanie. A I nie zapomnij o wyprawie nad Jezioro Dusz.
- Jasne. To ja żegnam.
Szybkim krokiem udałem się do jaskini Saikhan'a. Idąc tak przypomniał mi się sen. Był to jeden z takich snów, o których nie chce się pamiętać. Wysiliłem swój umysł aby przypomnić sobie każdy szczegół. Pamientam! Świdrujące, granatowe oczy, płoneły one niczym ogień. Nie pamientam ile ich było, napewno sporo. Goniły mnie, wtedy pomogła mi...
Uderzyłem łbem w kamień przed jaskinią Saikhana. Wszedłem do środka. Alfa nie wyglądał najlepiej, chyba był chory.
- O Crazy! Jak dobrze cię widzieć! - pomimo kiepskiego stanu Sai jak zawsze promienieje radością I optymizmem.
- Ciebie też dobrze widzieć! - powiedziałem I uściskałem mego przyjaciela - Chciałeś abym cię wyleczył? Wiesz, że nie potrafie...
- Nie, nie o to chodzi. Chciałem się dowiedzieć jak czuje się ta nowa...
- Kettria.
- Co?
- Kettria. Ma na imię Kettria.
- Aha...
- Wszystko w porządku. Jest dalej skryta I nie za dużo o sobie mówi, ale polubiłem ją. Na pewno jest to wilk, na którym można polegać.
- To dobrze.. - przerwał I zaczął kaszleć.
- Na pewno wszystko dobrze? Może zrobie dla ciebie napar z suszonych ziół?
- Chętnie. Dziękuje. - Sai potrafi zaskakiwać, widać, że jest z nim źle. Ale on tego nie powie. Po co ktoś ma się dla niego męczyć?! Jego postawa zawsze mnie denerwowała.
Rozpaliłem ognisko I zacząłem spożądzać wywar. Do kamiennej misy wrzuciłem zioła I oblałem je wodą. Kamienną mise ułożyłem blisko ognia.
- Crazy?
- Tak?
- Wiesz może czy Kaiku wróciła?
- Nie dawno jej nie widziałem... - troche mi smutno z tego powodu. Polubiłem tamtã wadere.
- Szkoda. Akurat kiedy potrzebuje uzdrowiciela jej nie ma....
- Znam kogoś kto może ci pomóc.!
- Kettrie?
- Dokładnie! - po tym słowie szybkim ruchem łapy wyjąłem napar I ochłodziłem go swoją mocą, po czym podałem go Saikha'owi. Ten szybko opróżnił naczynie.
- Jak nie będzie miała nic przeciwko pomocy mi, przyprowadź ją tu.
Wyszedłem z jaskini Alfy. Czekałem na moją towarzyszkę. Miałem przeczucie, że Kettria mnie znajdzie.
Kettria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz