Odkąt dołączyłem do watahy stałem się taki bardziej...szczęśliwy.Nie mogę się doczekać tych przygód jakie mnie czekają.Wybiegłem z mej jaskini gotowy coś upolować.Na horyzoncie zauważyłem stado zajęcy.Upolowałem dwa.W mgnieniu oka puszyste zwierzątka znajdowały się w moim żołądku.Rezejrzałem się wokół osi.Żadnych wilków.Ruszełem więc tam gdzie mnie łapy mogą ponieść.Zatrzymałem się przy krzaku.Coś w nim było..nic małego.Zajrzałem..i dostałem kopniaka w nos.Poleciałem z hukiem do tyłu.Łoś z młodymi...Zostałbym staranowany gdyby nie..pewna wilczyca..Blyqet? To..ona..Była piękna.Moja dawna najlepsza przyjaciółka.Chyba mnie poznała bo posłała mi spojrzenie znaczące ''Zostaw to mnie''.Znam ją zbyt dobrze i wiem, że to dla niej nic trudnego.Niestety miałem krwawiący noc.
-Idź do szamana!-krzykneła
Ostożnie wstałem i ociężale poczłapałem w stronę jakiego kolwiek szamana.
Niestety żadnego nie było.Wtem wpadłem na jasno-brązową waderę.
-Jak łaz..-przerwałem gdy ujrzałem jaka jest piękna-przepraszam
-Nic się nie stało..może Co pomóc..twój nos..
-Wiem i tak,proszę
Była chyba zielarką bo przyniosła jakieś zioła.I przyprowadziła szamana.
Po kilku minutach miałem nos jak nowy.Choć nadal mnie bolał.
-Jestem Jantari-powiedziałem już po wszystkim
-Skylor
Skylor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz