Najwidoczniej przygląda się mojemu pyskowi. - Co się stało mam kawałek jedzenia między
zębami? - Pytam i zaczynam się śmiać.
- Nie ja tylko... - Wadera jest lekko zaskoczona.
- Tak wyglądam przez klątwę. - Zaczynam opowiadać. Zrobiłem się bardzo poważny. W oczach wadery było widać błysk. Trafiłem na temat, który ją zainteresował. Postanawiam kontynuować. - W rodzinnej watasze miałem drobne problemy z szamanem. Byłem jego uczniem ale nie za bardzo go słuchałem. W pewien dzień mocno go zdenerwowałem. Szaman był wściekły na mnie. Doprowadziłem go do takiej furii, że rzucił na mnie klątwę, z którą się męczę do dzisiaj. Klątwa mnie oszpeciła ale dała mi potężną moc. Moje umiejętności odkrywam przez cały czas i uczę się je wykorzystywać. - Wadera najwyraźniej chce usłyszeć więcej. - Przez to, że wyróżniałem się na tle watahy zostałem wygnany. Najgorsze było to, że nie mogłem już zobaczyć mojego brata, on jedyny mnie zaakceptował. - W tym momencie spojrzałem w niebo. - Nawet rodzina mnie odrzuciła. Uciekając z watahy zemściłem się na szamanie. Przyzwałem najpotężniejszego demona jakiego dałem rade, po czym ukradłem mu ten medalion -
Przez chwilę siedzimy w ciszy. Patrzymy sobie w oczy. Bishamone rozmyśla wszystko co usłyszała. Daje jej czas. Chcę usłyszeć co powie.
Samica bierze oddech. Chce coś powiedzieć ale co?
Bishamone? Co powiesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz