sobota, 1 sierpnia 2015

Od Melody Cd Bruno

Usłyszałam czyjeś wycie. To była ciocia Bluelly! To znaczy, to nie jest moja ciocia, ale ja do niej tak mówię. Szybko wygryzłam dziurę w worze i wyskoczyłam. Schowałam się w krzakach. Słyszałam odgłosy walki. Lekko wyjrzałam z mojej kryjówki. Ludzi już nie było. Ciocia siedziała przy czymś brązowym. Podeszłam do niej. Tym czymś był Bruno.
Byłam smutna. Płakałam. Nie wiedziałam co zrobić. Ciocia gdzieś pobiegła.
Wtuliłam się w futerko mojego przyjaciela.
Zaczęłam nucić smutną piosenkę:
Wtem… poczułam… jak coś pode mną się unosi… i opada… unosi… i opada…
To Bruno! On oddychał!!!
- Bruno! Ty żyjesz! Tak się cieszę!
Gdy usiadł, rzuciłam się na niego z radości. Turlaliśmy się i śmialiśmy. Gdy przysiedliśmy by odpocząć, powiedziałam:
- Wiesz Bruno, cieszę się, że żyjesz.
Bruno otwierał właśnie pyszczek by coś powiedzieć, gdy nadbiegła Ciocia Bluelly, Mama, miły wilk, który nas przyjął do Watahy( chodzi o Saikhana) i jakiś basior, którego nie znałam(tu natomiast mowa o Crazy’im)

Bruno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz