- Fajnie było, no nie?- spytałam zdyszana, lecz szczęśliwa.
- Tak…- Bruno nie był mniej zmęczony ode mnie.
- A wiesz, fajny jesteś. Lubię cię- powiedziałam szczerze.
- Ja ciebie…- zaczął, lecz nie zdążył, bo ktoś zamknął mnie w ciemnym
worze. Piszczałam, krzyczałam, wiłam się i robiłam wszystko, byle się
wydostać. Słyszałam popiskiwania Bruna i okropny śmiech… To były te
dwunożne potwory, które mama nazywała Ludziami. Miałam nadzieję, że ktoś
nas usłyszy.
Bruno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz