- Melody!
Krzyknąłem i zacząłem biec za workiem, który w rękach niósł człowiek.
Gdy uciekłem, niewiele ich spotykałem. Dwaj mężczyźni, nie zwracali na
mnie uwagi, więc ugryzłem w nogę tego, który trzymał wór. Ten odepchnął
mnie nogą.
- Bruno..! Idź po pomoc!
Krzyknęła Mel.
Szybko pobiegłem przed siebie. Nagle, wpadłem na waderę, która byłą ciocią Mel.
- S-szybko! Mel ukradli ci ludzie!
Powiedziałem, próbując złapać powietrze.
- Gdzie?!
Spytała. Dałem znak łapą, by biegła za mną. Dobiegliśmy do łąki..Lecz już ich tam nie było.
- Co ja teraz zrobię...?
Powiedziała zrozpaczona wadera.
- Mogę ich wytropić!
Zacząłem węszyć, a wadera ze mną. W końcu krzyknąłem.
- Mam! Poszli w tę stronę!
Wskazałem łapą.
Melody?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz