Wstaje dziś dosyć późno co mocno mnie zdziwiło bo zawsze wstaję wcześnie.
Wychodzę z jaskini aby udać się na spacer. Idę powoli i nigdzie się nie śpieszę.
Przechodzę przez las, łąkę i dochodzę do wodopoju. Biorę się za picie.
Ugasiwszy pragnienia rozejrzałem się po okolicy ponieważ poczułem czyjeś spojrzenie na sobie.
W moją stronę szła znajoma mi wadera Alice. Bardzo się ucieszyłem nie widziałem jej od mojego wypadku z jaszczurem. Alice również się cieszyła.
- Cześć! - Powiedziałem tym razem mniej tradycyjnie. - Miło cię widzieć.
- Cześć. Ciebie również.
- Mam zamiar iść na spacer wybierzesz się zemną? - Spytałem i nie ukrywam miałem nadzieję, że się zgodzi.
- A gdzie się wybierasz?
- Chciałem iść nad "Jezioro Dusz".
- A co będziesz tam robił? - Spytała zaciekawiona wadera.
- Jeszcze nie wiem po prostu chce tam iść.
- Pójdę. Przyda ci się ochrona tak jak wtedy przy "Dino". - Powiedziała wadera po czym się uśmiechnęła.
- Racja. - Pokręciłem radośnie ogonem bo uśmiechnąć się nie mogę.
Ruszyliśmy, droga minęła nam dosyć szybko. Przez ten cały czas rozmawialiśmy o tym co się działo po naszym spotkaniu.
Jesteśmy na miejscu. Panuję tutaj dziwny nastrój ale wilk czuję się tu dobrze.
Duchy, które czasem tu się pokazują wcale nie straszą lecz służą zawsze radą i pomocą.
Usiedliśmy przy brzegu i oglądaliśmy duchy bawiące się na wodzie, które nic sobie z nas nie robiły,
bawią się tak jakby nas tu nie było.
- Z twoją łapą już lepiej co?
- Pewnie ale jednak jest trochę płaska w porównaniu z resztą. A właśnie możesz mi teraz powiedzieć jak sobie poradziłaś z "Dino"?
Alice? Co się wtedy stało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz