-Należysz do watahy?-spytałam
-Tak..a dlaczego pytasz?
-Dla wiadomości-burknełam-jestem Blyqet
-Ja jestem Dante-lekko się ukłonił
''Kolejny''-pomyślałam po czym ruszyłam w stronę mojej jaskini.Basior jednak za mną.Miałam ochotę się na niego rzucić , ale nie mogłam.
-Czego?-odwróciłam się
Nic nie odpowiedział tylko przysiadł a potem zawrócił.Zadowolona podreptałam do jaskini.Jednak miałam małe wyrzuty sumienia.Może i on mnie niezbyt obchodzi,ale czas przecieź na zmany, prawda?
Wybiegłam z jaskini w jego poszukiwaniu.Natrafiłam na niego w Dolinie Lilij.
Wzrok kierował ku zachodzącemu słońcu.Zaraz potem pomyślała o tym,że zamiast powiedzieć ''Mi! Chyba Cie coś'' to ''podziękował''.Może i nie lubię towarzystwa,ale przecież Neve znoszę.Może i czas na wielkie zmiany? Przecież należę do watahy..nie mogę być taka przez całe życie.Chciałam go przeprosić...ale..ja nie mogę.Ja po prostu nie umiem przepraszać....Nie znam nawet uczuć...Jedyne co znam to złość i nienawić i...przyjaźń do Nev...
Popatrzyłam na zachód.
Góry w oddali wydawały się jakby..większe.Eh...Cała ja..nareszcie noc.
Niedługo nastąpi upragniona północ.Wtedy Dante odwrócił się.Zaskoczony moją obecnością powiedział:
Dante? Co powiedziałeś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz